Logo Polskiego Radia
IAR
Paweł Kurek 22.03.2018

Więźniarki z KL Ravensbrück: robili na nas doświadczenia

Kilkanaście byłych więźniarek niemieckiego obozu w Ravensbrück spotkało się w Senacie z senatorami, członkami Komisji Praworządności, Praw Człowieka i Petycji. Podczas konferencji przedstawiono listy pisane przez więźniarki oraz świadectwa kobiet, poddanych w obozie eksperymentom pseudomedycznym. Mówiono też o problemach dotyczących upamiętnienia polskich ofiar obozu.

Wanda Rosiewicz jest jedną z trzech żyjących Polek poddawanych przez Niemców zbrodniczym doświadczeniom pseudomedycznym. Była więźniarka wspominała, że po pierwszej operacji kolejną przeprowadzono po kilku tygodniach, a wszystkiemu towarzyszył ogromny ból.

- Na bliznę kładli mi taką mokrą gazę, nie wiem z czym - czy z sodą, czy z solą, żeby ona zmiękła. Cięli mi w tym samym miejscu i coś robili z kością. Mam ze zdjęcia rentgenowskiego okostną, czyli tam jest w środku coś wstawione w miejscu części mojej kości - opowiadała Wanda Rosiewicz.

Barbara Oratowska, kierownik Muzeum Martyrologii "Pod Zegarem" w Lublinie zaprezentowała tajne listy wysyłane przez więźniarki do swoich rodzin. Wykorzystywano przy tym wewnętrzną stronę koperty oficjalnego listu, a prawdziwe świadectwa obozowych tragedii opisywano tzw. sympatycznym atramentem, który po podgrzaniu stawał się czytelny.

Te listy były pisane moczem i patyczkiem lipowym (...) Rzeczywiście, niektóre listy są świetnie czytelne do tej pory. To nie są osobiste listy danej więźniarki, to krótkie raporty o tym, co się dzieje w obozie - kiedy operacje, kiedy wywózki do pracy, kiedy egzekucje - wyjaśniała Barbara Oratowska. Dzięki przekazaniu listów Polskiemu Państwu Podziemnemu o pseudomedycznych eksperymentach na więźniarkach poinformowało radio BBC.

Ksiądz doktor Robert Ogrodnik, kapelan Rodziny Ravensbrück, mówił o problemach związanych z upamiętnieniem polskich ofiar na terenie obozu. Jak wyjaśniał duchowny, przed kilkoma laty pod pretekstem remontu przeniesiono polską tablicę, wiszącą na ścianie będącą częścią dawnego miejsca egzekucji około 180 Polek. "Tablica polska jest nagrobną tablicą zbiorową, a więc jest tablicą narodową i powinna być wyeksponowana w innym miejscu. Zaproponowaliśmy Niemcom inną lokalizację, na którą zgodziły się byłe więźniarki, niestety Niemcy nie wykazują dobrej woli" - powiedział kapelan Rodziny Ravensbrück.

Ksiądz doktor Robert Ogrodnik dodał również, że po remontach jednego z bunkrów kierownictwo miejsca pamięci KL Ravensbrück dąży do tego, by zatrzeć narodowy charakter obozu. Zdaniem duchownego, skutkuje to anonimizacją ofiar.

Przez niemiecki obóz Ravensbrück przeszło ponad 130 tysięcy kobiet, w tym ponad 40 tysięcy Polek. Większość została tam zamordowana.Wiceminister kultury Jarosław Sellin poinformował, że w związku z tymi problemami miesiąc temu przesłał pismo do minister nauki, badań i kultury Brandenburgii. Polskie władze domagają się przeniesienia tablicy w miejsce wskazane przez byłe więźniarki, a także realizacji projektu polskiej wystawy narodowej.

IAR/Paweł Kurek