Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 19.11.2019

Chirurgiczna operacja profesora Grodzkiego

12 listopada 2019  r. na pierwszym posiedzeniu Senatu marszałkiem tej izby został wybrany kandydat wskazany przez opozycję. Nie stało się nic zaskakującego, na taki wynik wskazywała prosta arytmetyka. Sensacją byłaby sytuacja odwrotna, gdyby 51 senatorów zagłosowało za kandydatem PiS Stanisławem Karczewskim.

Grzegorz Schetyna ogłosił niezwykłe zwycięstwo, choć całym wysiłkiem senatorów opozycji było to, że stawili się wszyscy i zagłosowali na własnego kandydata. Cud panie, cud! Nikt się nie pomylił, nie oddał głosu nieważnego, nie wrzucił karty do głosowania do kosza. Radość była tak wielka, że poseł Cezary Tomczyk na mównicy sejmowej zaczął śpiewać "Mazurka Dąbrowskiego". Śpiewał, chociaż ani śpiewać nie potrafi, ani nie znał tekstu hymnu. Entuzjazm poniósł go tak, jakby reprezentacja Polski w piłce nożnej zdobyła mistrzostwo świata. Sam Grzegorz Schetyna w upojeniu mówił na antenie TVN24: "Udało się. To jest wielka rzecz, wielka sprawa. Wszyscy mówili, że to się nie może udać, (...) że to jest na skraju niemożliwości".

Jeśli ktoś może mówić o "skraju niemożliwości" i "wielkiej sprawie" to raczej Włodzimierz Czarzasty i Władysław Kosiniak-Kamysz. To dla nich jest cudem posiadanie wicemarszałków izby w sytuacji, kiedy wprowadzili do niej ledwie po dwóch senatorów. Cudem, albo raczej desperacją Grzegorza Schetyny.

grodzki pap 1200.jpg
T. Grodzki kandydatem KO na prezydenta? A. Jabłoński: prawdopodobny scenariusz

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Rzut łapówką do celu

Gdyby lider PO był lepszym strategiem, to zapewne nie walczyłby tak o fotel marszałka dla swojej partii. I nie oferowałby tak drogich prezentów w zamian za fotel dla profesora Grodzkiego. Więcej będzie miał z tego "zwycięstwa" kłopotu niż radości. Instynkt całkowicie zawodzi Grzegorza Schetynę - wszak Lewica zjada powoli poparcie Koalicji Obywatelskiej, a Władysław Kosiniak-Kamysz buduje konkurencyjne porozumienie ponadpartyjne. Co gorsza, wygląda na to, że również sam, tak drogo okupiony marszałek Senatu z PO nie zamierza podporządkowywać się Grzegorzowi Schetynie.

Marszałek Tomasz Grodzki jest obecnie jedynym politykiem opozycji zajmującym wysokie stanowisko państwowe. Dysponuje niezależnym od partyjnego budżetem i możliwościami, które dają mu daleko idącą samodzielność. Prawdopodobnie Grzegorz Schetyna był jedyną osobą, która bez cienia wątpliwości przyjęła opowieść o kuszeniu Grodzkiego i jego szlachetnej niezłomności. To właśnie od tej opowieści rozpoczęła się i trwa zawrotna kariera chirurga, który z mało znanego senatora nagle stał się trzecią osobą w państwie. Dzisiaj na pytanie, kto z PiS oferował profesorowi stanowisko ministra zdrowia, marszałek Senatu odpowiada wymijająco, że było to tylko sondowanie. Nazwisk oferentów nie poznaliśmy, mimo że były marszałek Stanisław Karczewski prosił stanowczo, żeby jego konkurent je ujawnił.

>>>[ZOBACZ TAKŻE] Polacy nie wierzą w złe intencje PiS

1200_Grodzki_PAP.jpg
Paweł Lisiecki: orędzie Tomasza Grodzkiego niczym się nie wyróżniło

Teraz lider Platformy Obywatelskiej może już mieć wątpliwości, czy dobrze zrobił, że zrezygnował z forsowania Bogdana Borusewicza na fotel marszałka Senatu. Profesor Grodzki ma dorobek naukowy, dobrą prezencję, potrafi przekonująco mówić i jest gotów wiele zrobić, żeby wypromować swoją osobę, nie obawiając się nawet flirtów z tabloidami. I ma możliwości, które jest w stanie z chirurgiczną precyzją wykorzystać.

O tym, że może dużo więcej niż lider PO, prof. Grodzki udowodnił partyjnym kolegom już w dwa dni po swoim wyborze. Oto politycy Platformy Obywatelskiej od początku roku omijali szerokim łukiem programy Telewizji Polskiej, bojąc się, że ich występy spowodują więcej strat niż zysków. Tymczasem prof. Grodzki skorzystał natychmiast z prawa, jakie przysługuje marszałkowi Senatu, prawa do wygłoszenia orędzia. I otrzymał najlepszy czas antenowy w TVP 1, najlepszy zasięg i absolutnie komfortowe warunki. Czy jego orędzie było ciekawe, czy nudne, czy powiedział coś istotnego, to już sprawa drugorzędna. Pokazał moc sprawczą, jakiej nie ma Grzegorz Schetyna.

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Platforma i Przyjaciele

W ramach prezentacji swoich nowych możliwości marszałek Grodzki zapowiedział już podróż do USA. Nie ma znaczenia, co marszałek w Stanach zrobi, ważne, że może tam pojechać jako kluczowa osoba w państwie polskim. Profesor Grodzki ogłosił również, że nie będzie realizował w Senacie doktryny Schetyny definiowanej w dwóch słowach jako "totalna opozycja". Jednocześnie marszałek Senatu odmówił startu w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, słusznie kalkulując, że ta operacja nie ma prawa się udać. Profesor Grodzki wie, że właśnie zajął doskonałą pozycję wyjściową. Do pełnego sukcesu brakuje mu już tylko klęski Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w wyborach prezydenckich. A potem wystarczy poczekać, aż koledzy z PO sami poproszą go o objęcie przywództwa. Kadencja Senatu dopiero się rozpoczęła, rokowania są więc doskonałe.

Miłosz Manasterski