Dowódca Gwardii Rewolucyjnej, najbardziej znaczącej jednostki wojska w Iranie przedstawił szczegóły środowego ostrzału w czasie spotkania z parlamentarzystami w Teheranie.
Przyznał, że celem ostrzału nie było zabicie żołnierzy USA. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego w takim razie Iran ostrzelał bazy w al-Asad oraz w Irbilu na północy Iraku.
Podczas incydentu nikomu nic się nie stało, a atak traktowano jako odwet za wcześniejsze zabicie przez Amerykanów najważniejszego irańskiego generała Ghassema Sulejmaniego.
Wielka Brytania, Francja i Niemcy apelują do Iranu. Chodzi o porozumienie nuklearne
Wezwanie do odwetu
Tymczasem szef szyickiego Hezbollahu, wpływowego libańskiego ugrupowania, blisko współpracującego z Iranem, wezwał wszystkich sojuszników w regionie do przeprowadzenia odwetu na Amerykanach za śmierć generała Sulejmaniego.
- Uważam, że nasza oś oporu powinna zacząć pracować nad odwetem. Jesteśmy poważni i uczciwi i zamierzamy osiągnąć swój cel w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach - mówił w przemówieniu telewizyjnym Hassan Nasrallah.
Antyrządowe protesty
O bliższe relacje pomiędzy krajami Bliskiego Wschodu apelował też najwyższy przywódca duchowy Iranu, który spotkał się z emirem Kataru. Ajatollah Ali Chamenei nie mówił jednak o odwecie na siłach USA.
Tymczasem w kilku miastach Iranu drugi dzień z rzędu doszło dzisiaj do antyrządowych protestów. Setki osób oskarżyły władze o ukrywanie prawdy w sprawie ukraińskiego samolotu, który w środę rozbił się w Teheranie. Niektórzy protestujący domagali się dymisji irańskich władz, w tym ajatollaha Chameneiego.
kad