Logo Polskiego Radia
PAP
Przemysław Goławski 05.05.2020

Powrót uczniów do szkół. Szef MEN powiedział, kiedy zapadnie decyzja

Decyzję o tym, czy powrócimy do stacjonarnej formy nauczania, podejmiemy w drugiej połowie maja. Wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat tego, jak rozwija się epidemia – powiedział minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

Minister edukacji był we wtorek rano gościem Radia Gdańsk. Pytano go m.in. o termin otwarcia szkół, które zostały zamknięte w połowie marca w związku z epidemią.

- Rozważamy kilka wariantów - powiedział minister, dodając, że decyzja o wstrzymaniu stacjonarnej nauki do 24 maja "miała dać nieco dłuższą perspektywę".

Decyzja w drugiej połowie maja

Shutterstock egzamin ilustracja 1200.jpg
Zdalne nauczanie. TVP przedstawiło nową ofertę skierowaną do maturzystów

- Decyzję o tym, czy powrócimy do stacjonarnej formy nauczania, podejmiemy w drugiej połowie maja. Wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat tego, jak rozwija się epidemia. Będziemy opierali się nie tylko i wyłącznie na prognozach, ale już na rzeczywistych danych i wtedy łatwiej będzie podjąć decyzję o tym, co robić dalej – powiedział Dariusz Piontkowski.

Przypomniał, że "kilka państw europejskich podjęło już decyzje o jakichś formach powrotu (uczniów – red.) do szkoły".

- I skoro tam to było możliwe, to być może u nas także będzie to możliwe" – powiedział, dodając, że "z korzyścią dla wszystkich uczniów byłoby, gdyby była perspektywa powrotu do tego standardowego, tradycyjnego nauczania". "Uczniowie potrzebują kontaktów rówieśniczych, ale także bezpośredniego spotkania z nauczycielami - podkreślił.

Dodał, że ma nadzieję, iż otwarcie szkół będzie możliwe w tym roku szkolnym. - Nawet gdyby miało to być zaledwie kilka tygodni, to - moim zdaniem - warto to zrobić - ocenił.

Przedłużenie roku szkolnego "nie jest rozważane"

Pytany o to, czy resort rozważa przedłużenie roku szkolnego i zmianę terminu wakacji, Dariusz Piontkowski powiedział, że "na razie nie rozważamy takiego wariantu". - Obowiązuje termin zakończenia zajęć dydaktycznych 26 czerwca, ale nie wiemy, co się wydarzy. Przecież epidemia zaskoczyła nas w pewnym momencie i nikt tego nie brał pod uwagę, musieliśmy się szybko do tego dostosować - zaznaczył.

Dodał, że nie wie, co wydarzy się za miesiąc czy dwa. - Dziś wydaje się, że nie ma zagrożenia dla zakończenia zajęć dydaktycznych w końcu czerwca - powiedział.


Pytany o szczegółowy harmonogram matur szef MEN powiedział, że "w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu dni dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej poda szczegółowy harmonogram".

EN_01374995_0014 (1).jpg
Minister edukacji: nie widzę powodu, by uczniowie musieli siedzieć w maseczkach podczas egzaminu

Minister był też proszony o komentarz do propozycji ZNP, aby odwołać egzamin ósmoklasisty, a nabór do szkół ponadpodstawowych przeprowadzać na podstawie konkursu świadectw. Ocenił, że takie rozwiązanie nie byłoby sprawiedliwe.

Przebieg egzaminów

Szef MEN przypomniał, że przy rekrutacji do szkół średnich "i tak bierze się pod uwagę oceny ze świadectwa".

- Jednak oceny wystawione na świadectwach zależą od charakteru nauczyciela, od typu szkoły i nie zawsze ta sama piątka w różnych szkołach będzie oznaczała rzeczywiście taką samą ocenę - podkreślił.

Dariusz Piontkowski był też pytany o to, czy nie będzie problemu ze skompletowaniem większej liczby zespołów nadzorujących uczniów w czasie egzaminów.

- Nie wiem, czy będzie potrzeba aż tak dużo zespołów, bo nie wiem, czy będziemy musieli zachować aż dwa metry odległości między ławkami, być może półtora metra wystarczy i wtedy rzeczywiście być może kilka dodatkowych zespołów egzaminacyjnych może być koniecznych w danej szkole – powiedział.

Dodał, że rozporządzenia o przeprowadzaniu egzaminu ósmoklasistów są w przygotowaniu i znajdzie się w nich rozwiązanie tej kwestii. - Być może dopuścimy możliwość mniejszej liczby osób w zespole nadzorującym - poinformował.

Pomoc przedszkolom i żłobkom

Ministra pytano też o to, w jaki sposób MEN zamierza pomóc samorządom w przygotowaniach do zapowiadanego na 6 maja otwarcia przedszkoli i żłobków. Podkreślił, że decyzja dająca samorządom możliwość otwarcia tych placówek "wychodziła naprzeciw oczekiwaniom bardzo wielu rodziców, którzy zgłaszali chęć powrotu do pracy".

Jedynka Dariusz Piontkowski 1200.jpg
Szef MEN: część samorządów, powiązanych z PO, założyła, że nie będzie otwierała żłobków i przedszkoli

Przypomniał, że ostateczna decyzja o otwarciu placówek leży w gestii samorządów. Dodał, że "ku jego zdziwieniu godzinę czy dwie po ogłoszeniu" decyzji dającej gminom taką możliwość, samorządowcy, "zanim skontaktowali się z rodzicami, to już orzekli, że na pewno tych przedszkoli nie otworzą, bo nie wiedzą, jak będzie to niebezpieczne".

- Rozumiemy, że każdy samorząd jest troszeczkę inny, ma przecież swoją autonomię, sam się rządzi, sam podejmuje decyzje. Przecież dotąd prezydent Warszawy czy innego dużego miasta nie zwracał się do ministerstwa z prośbą o to, by – za rączkę niejako – przeprowadzić przez rekrutację do przedszkoli. Skoro dotąd można to było zrobić i samorządy bez problemu sobie z tym radziły, to nie rozumiem, dlaczego teraz nagle pojawiają się problemy - powiedział szef MEN.

- Pojawia się w zasadzie chyba tylko jedno wytłumaczenie – że decyzje o otwarciu przedszkoli podjął rząd politycznie związany z Prawem i Sprawiedliwością, a prezydenci dużych miast, w większości wypadków związani z Platformą Obywatelską, negują każde działanie tego rządu. Dzieje się to niestety ze szkodą dla rodziców i dzieci, bo w tych miastach, w których nie zostanie otwarte żadne przedszkole, żaden żłobek, to nawet ci rodzice, którzy chcą, a nawet muszą już niejako wracać do pracy, będą mieli powrót utrudniony do tych tradycyjnych zajęć. Może to w niektórych wypadkach na przykład oznaczać utratę pracy - powiedział Dariusz Piontkowski.

pg