Logo Polskiego Radia
IAR
Klaudia Hatała 29.09.2010

Marcinkiewicz przed komisją ds. nacisków

Wniosek o jego przesłuchanie złożył wiosną poseł PO Robert Węgrzyn.
Kazimierz MarcinkiewiczKazimierz Marcinkiewicz Fot.PAP/Tomasz Gzell

W środę około godz. 9.40 przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków rozpoczął zeznania były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Na posiedzenie stawił się bez pełnomocników.

W ramach swobodnej wypowiedzi świadek zapewnił, że podczas sprawowania przez niego funkcji szefa rządu nie doszło do żadnych nacisków i działań niezgodnych z prawem, które mogłyby być przedmiotem zainteresowania tej komisji śledczej. Przedstawił swoje 9-miesięczne rządy jako czas ciężkiej pracy poświęconej zmienianiu Polski. Kazimierz Marcinkiewicz wymienił dwa zdarzenia, które mogłyby interesować komisję, ale - jak podkreślił - zostały już wyjaśnione i prokuratura nie doszukała się w nich żadnych uchybień prawnych.

Pierwsze zdarzenie miało miejsce w grudniu 2005 roku. Wówczas ówczesny szef ABW Witold Marczuk przyszedł do Marcinkiewicza i poinformował, że prezydent-elekt Lech Kaczyński poprosił go o dokumenty związane z jego osobą. Marczuk odmówił i powiadomił premiera. Kazimierz Marcinkiewicz podkreślił, że szef ABW postąpił właściwie i do żadnych uchybień prawnych nie doszło.

Drugie zdarzenie dotyczyło pokazania wiosną 2006 roku prezesowi PiS akt związanych z aferą węglową. Zrobił to prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Ta sprawa również była badana przez prokuraturę i jak przypomniał były premier, nie doszło do złamania prawa. Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że podał się do dymisji po decyzji Komitetu Politycznego PiS z 10 lipca 2006 roku, który na wniosek Jarosława Kaczyńskiego podjął decyzję o odebraniu mu rekomendacji. Świadek powiedział, że nie wie, jakie były powody tej decyzji, ale jego zdaniem wynikła ona z tego, że premierem miał zostać Jarosław Kaczyński.

"Ma coś do powiedzenia o "hakach"

Wniosek o jego przesłuchanie złożył wiosną poseł PO Robert Węgrzyn. Ponad dwa lata temu w jednym z wywiadów Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że w 2005 roku ówczesny prezydent-elekt, Lech Kaczyński polecił szefowi ABW zbierać na jego temat informacje i założyć mu podsłuch.

Według Marcinkiewicza szef ABW miał odmówić inwigilacji i okazał się wzorowym urzędnikiem. Zdaniem posła Roberta Węgrzyna były premier o sprawach interesujących komisję śledczą mówił też w innych wywiadach. W opinii posła PiS Arkadiusza Mularczyka Marcinkiewicz to kolejny świadek egzotyczny czy też "gazetowy", który stanie przed komisją naciskową, bo ma coś do powiedzenia o "hakach".

Na temat zbierania "haków" przez Jarosława Kaczyńskiego mówił przed komisją naciskową między innymi Roman Giertych. Według tego świadka, informacje na temat polityków opozycji i ich rodzin miały być zbierane w celu wykorzystania ich w czasie kampanii wyborczej. Wątek rzekomego zbierania teczek na polityków pojawił się w lutym podczas przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. Były premier nazwał rewelacje Romana Giertycha o hakach "100-procentowym kłamstwem", które jego zdaniem miało przysłonić aferę hazardową.

kh