Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 10.10.2010

Wysłannik Unii do spraw żrącej powodzi

Toksyczna powódź na Węgrzech zabiła już siedem osób. Sytuacja nie poprawia się.
Dzień po wycieku: ochotnik brodzi w czerwonej mazi w miejscowości DevecserDzień po wycieku: ochotnik brodzi w czerwonej mazi w miejscowości Devecserfot. PAP/EPA

Na Węgrzech, które zmagają się z wyciekiem toksycznej substancji z uszkodzonego zbiornika przemysłowego, jest specjalny wysłannik Unii Europejskiej.

Ma koordynować pomoc krajów członkowskich. Zwróciły się o nią kilka dni temu władze w Budapeszcie.

W odpowiedzi na apel Węgier 10 unijnych krajów zaoferowało swoich ekspertów, którzy pomogą w neutralizacji i usuwaniu toksycznego wycieku. Węgry mają teraz zdecydować z czyjej pomocy skorzystają. Specjalny unijny wysłannik rozpoczyna przygotowania do przylotu ekspertów. "Potrzebujemy odpowiednich ludzi do zadań wyznaczonych przez węgierskie służby obrony cywilnej, które poprosiły o pomoc" - powiedział rzecznik Komisji Ferran Tarradellas.

W Brukseli działa centrum monitorujące, które zbiera oferty pomocy z krajów członkowskich, gdyby pogorszyła się sytuacja na zachodzie Węgier.

Do Komisji Europejskiej dotarły informacje, że w uszkodzonym zbiorniku, z którego w poniedziałek wyciekło ponad milion metrów sześciennych trującego szlamu, stwierdzono kolejne pęknięcia. Liczba ofiar śmiertelnych toksycznego wycieku wzrosła do 7, ponad 120 osób jest rannych. Kilkaset domostw trzeba było ewakuować. Fala szlamu wtargnęła do domów, porywając wszystko, co było na podwórzach: zwierzęta domowe, drewno na opał, motocykle i samochody.

Władze Węgier zapewniają, że w związku z wyciekiem nie ma ryzyka katastrofy biologicznej w Dunaju. Organizacja ekologiczna Greenpeace ostrzegła jednak przed trwałym zanieczyszczeniem środowiska w miejscu wycieku.

agkm