Żurawski vel Grajewski: gdyby sankcje UE na Rosję były lepiej wymierzone, wpłynęłyby na decyzję Kremla
- Decyzja zapadła bardzo szybko - powiedział minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką. Osoby wpisane na czarną listę będą miały zakaz wjazdu do Unii i zablokowane aktywa finansowe w Europie.
Czytaj także:
- To jest decyzja polityczna, a równolegle z nią trwa postępowanie sprowadzające się do łączenia materiału dowodowego, którym my po stronie unijnej dysponujemy z określonymi osobami, które niejako kandydują do tego, by znaleźć się na tej liście - dodał szef polskiej dyplomacji.
00:55 10922462_1.mp3 Będą kolejne sankcje UE wobec Rosji, ale nie obejmą raczej oligarchów - relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Unia, nakładając sankcje na osoby uznane za winne bezprawnego uwięzienia Aleksieja Nawalnego, wykorzysta po raz pierwszy przepisy dotyczące restrykcji za łamanie praw człowieka.
Prezydent w ONZ: "Business as usual" w relacjach z Rosją to naiwność
Nie obejmują one jednak przypadków korupcji, a to oznacza, że oligarchów finansujących reżim Władimira Putina na czarnej liście nie będzie. Polska wraz z krajami bałtyckimi już dawno wskazywała, że objęcie sankcjami oligarchów byłoby bardzo dotkliwe dla rosyjskiego prezydenta. Jednak wykorzystanie nowych, niedawno zatwierdzonych restrykcji za łamanie praw człowieka raczej to uniemożliwi.
- Niezależne od tego, jak na to patrzymy ze strony moralnej, operujemy jako Polska, członek Unii Europejskiej, w reżimie sankcyjnym sprowadzającym się wyłącznie do przesłanek wynikających z pogwałcenia praw człowieka - skomentował w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Nieoficjalnie mówi się, że sankcjami ma być objętych dziewięć osób, w tym szef komitetu śledczego, dowódca Gwardii Narodowej, szef służby więziennej i prokurator generalny.
Podczas wczorajszej narady ministerialnej szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zdał relację ze swojej wizyty w Moskwie na początku lutego. Sprzeciwiały się jej m.in. Polska i kraje bałtyckie. Uważały, że w związku z aresztowaniem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i nasilającymi się represjami wobec obywateli Josep Borrell powinien odwołać lot do Moskwy.
Porażka Borrella
Szef unijnej dyplomacji jednak poleciał, a jego wizyta okazała się porażką. Nie dość, że nie uzyskał niczego, nie otrzymał np. zgody na spotkanie w więzieniu z Aleksiejem Nawalnym, to jeszcze wysłuchał na konferencji prasowej wielu negatywnych uwag ze strony rosyjskiego ministra spraw zagranicznych pod adresem Unii i USA, na które nie zareagował. W tym samym dniu władze na Kremlu wyrzuciły trójkę unijnych dyplomatów - z Polski, Niemiec i Szwecji.
Wczoraj szef unijnej dyplomacji swojej wizyty bronił i nie przyznał się do błędu, choć o Rosji zaczął wypowiadać się inaczej, bo jeszcze przed wizytą w Moskwie stawiał wyłącznie na dialog. - Rosja nie jest zainteresowana współpracą z Unią, wręcz przeciwnie, jest nastawiona konfrontacyjnie - mówił wczoraj po obradach.
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau przyznał, że zmiana tonu jest zauważalna. - Ta zmiana jest bardzo istotna, by nie powiedzieć radykalna. On postrzega relacje Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską, stan umysłu i sposób działania władz rosyjskich tak jak my to postrzegamy w naszej części Unii Europejskiej - dodał minister Rau.
pb