Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 16.11.2010

Porażka w Brukseli: nie ma budżetu

Negocjacje zerwano. Poszło o europodatki i sposób finansowania Unii. Brak budżetu na 2011 rok oznacza, że mogą być opóźnienia w wypłatach z unijnej kasy.
Budynki unijne w BrukseliBudynki unijne w Brukselifot. PAP/EPA

Fiaskiem zakończyły się negocjacje w sprawie budżetu UE na przyszły rok. Wielogodzinne rozmowy europosłów z przedstawicielami unijnych rządów w Brukseli nie przyniosły rozstrzygnięcia i w nocy zostały zerwane. To była ostatnia szansa na porozumienie, choć część deputowanych jeszcze liczy na to, że do sprawy powrócą unijni przywódcy na grudniowym szczycie.

Budżet tymczasowy: "ponure konsekwencje"

Brak porozumienia powoduje, że od przyszłego roku Wspólnota będzie miała budżet prowizoryczny, co może być niekorzystne dla odbiorców unijnych funduszy.

To nie oznacza, że na przykład Polska straci przyznane jej do 2013 roku pieniądze z unijnej kasy, czyli 67 miliardów euro. Wcześniej czy później wszystkie fundusze trafią do naszego kraju. Trudny będzie jednak przyszły rok - przy budżecie prowizorycznym co miesiąc będą ustalane sztywne wydatki i nie będzie ich można przekroczyć. Ci inwestorzy, którzy realizują duże projekty infrastrukturalne, opiewające na wysokie sumy, mogą nie dostać wszystkich pieniędzy z unijnych funduszy, bo ich po prostu w przyszłym roku zabraknie w europejskim budżecie.

- To będzie oznaczało opóźnienia i dosyć ponure konsekwencje dla rozmaitych beneficjentów - przyznał w rozmowie z Polskim Radiem komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski ale jednocześnie dodaje. - Mam nadzieję, że oszczędzimy polskich beneficjentów – dodał.

Strach inwestorów

Jeśli jednak spełni się najczarniejszy scenariusz, to może się to odbić negatywnie na inwestycjach w Polsce. Firmy będą się bały inwestować, skoro nie mają pewności, że dostaną szybko zwrot wydanych pieniędzy.

Porażka negocjacji w sprawie budżetu Unii Europejskiej nie zdarza się często. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku. Poniedziałkowe nocne rozmowy zerwała Wielka Brytania, popierana przez Holandię i Szwecję. Ale to nie wysokość wydatków w przyszłym budżecie doprowadziła do fiaska rozmów, bo Parlament Europejski ustąpił i zaakceptował znaczne cięcia. Nie było zgody na postulat europosłów w sprawie debaty o przyszłym finansowaniu Unii i o dochodach które zasiliłyby unijną kasę, czyli o europodatku. - Bardzo żałuję, że nie ma porozumienia - powiedział Polskiemu Radiu przewodniczący Parlamentu Europejskiego. - Parlament poszedł bardzo daleko w sprawie cięć, które proponowały unijne rządy, wydawało się że możemy oczekiwać jednak jakiejś wzajemności ze strony Rady - podkreślił Jerzy Buzek.

Europosłanka Sidonia Jędrzejewska, sprawozdawczyni Parlamentu w tej sprawie narzekała na kraje, które zerwały rozmowy. - Bardzo ubolewam nad tym, że tak się stało. To co nas zablokowało to fakt, że kilka państw członkowskich w ogóle nie chce rozmawiać o przyszłości finansowania kluczowych polityk europejskich. Nie możemy funkcjonować w złudzeniu, że Unia Europejska może zrobić coraz więcej, kiedy państwa członkowskie nie chcą za to zapłacić - dodała.

agkm