Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 26.01.2011

Egipt: demonstranci podpalili budynek rządowy w Suezie

Manifestujący usiłowali podpalić także lokalną siedzibę rządzącej w Egipcie Partii Narodowo-Demokratycznej.
Egipt: demonstranci podpalili budynek rządowy w Sueziefot. PAP/EPA/KHALED EL FIQI

Tłum obrzucił budynek partii butelkami z benzyną. Policja użyła gazu łzawiącego, żeby zmusić protestujących do odwrotu.

W walkach z siłami bezpieczeństwa rannych zostało ponad 50 manifestantów. Wg źródeł medycznych, obrażenia odniosło też kilkunastu policjantów, którzy zostali obrzuceni kamieniami.

Władze miejskie zarządziły, by sklepy w mieście pozostały zamknięte, ponieważ dochodziło do przypadków plądrowania.

Demonstrują mimo zakazu

Wcześniej w dwóch egipskich miastach, Kairze i Suezie, doszło do starć między policją a demonstrantami, którzy wyszli na ulice mimo wydanego przez MSZ zakazu przeprowadzania kolejnych antyprezydenckich manifestacji.

W centrum Kairu protestowało kilkuset ludzi. Manifestanci rzucali kamieniami w kierunku funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym. W portowym Suezie zebrało się ok. dwa tys. demonstrantów.

Minister spraw wewnętrznych wydał zakaz organizowania jakichkolwiek manifestacji. Zagroził, że wobec ich organizatorów zostanie wszczęte śledztwo, a wszyscy uczestnicy zostaną ukarani. W strategicznych miejscach Kairu i okolic miasta rozmieszczono tysiące uzbrojonych policjantów.

Władze blokują Facebooka

Władze zaprzeczają by zablokowały kilka internetowych portali społecznościowych, na których demonstranci omawiali szczegóły protestów i mobilizowali się do kolejnych demonstracji.

- Rząd szanuje prawo do wolności słowa i dba o jego ochronę - oświadczył rzecznik rządu, dodając, że władze "nie uciekają się do tego rodzaju metod".

Jednocześnie egipski premier Ahmed Mohammed Nazif zapewnił, że intencją rządu jest "zagwarantowanie swobody wypowiedzi za pomocą środków zgodnych z prawem".

Fakt zablokowania Facebooka potwierdza jednak monitorujący internet ośrodek działający przy amerykańskim uniwersytecie Harvarda. Blokowane są też połączenia z telefonów komórkowych.

"Dzień gniewu" przeciwko biedzie i represjom

We wtorek dziesiątki tysięcy Egipcjan wyszły na ulice w kilku dzielnicach Kairu. Protestowano przeciwko wysokim cenom żywności i bezrobociu, i domagano się dymisji prezydenta Hosniego Mubaraka. W wyniku protestów w tym mieście śmierć poniosły trzy osoby. W Kairze zginął policjant.

Protesty w Egipcie zainspirowała "jaśminowa rewolucja" w Tunezji, gdzie protesty zmusiły do ustąpienia prezydenta Ben Alego, rządzącego krajem od 23 lat. Prezydent Egiptu Hosni Mubarak sprawuje władzę od 30 lat, a jego rządy uważane są za równie autorytarne co władza Ben Alego w Tunezji.

Świat zaniepokojony zamieszkami

Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle powiedział, że Berlin jest bardzo zaniepokojony rozwojem sytuacji w Egipcie. Wezwał też wszystkie strony do zachowania spokoju i unikania przemocy.

Podobnie zareagował Londyn. Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague wezwał Egipt, a także Tunezję, w której niedawno doszło do zmiany reżimu, by wsłuchały się w głosy swoich obywateli i znalazły pokojowe wyjście z sytuacji.

Także ONZ zaapelowała do władz w Kairze, by wyszły naprzeciw słusznym żądaniom protestujących. - ONZ wnikliwie przygląda się sytuacji w Egipcie i całym regionie - zapewnił rzecznik organizacji.

Biały Dom oświadczył z kolei, że Egipt - kluczowy sojusznik Amerykanów w regionie - powinien pozwolić obywatelom na organizowanie protestów. Sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała, że egipskie władze mają świetną okazję, by wprowadzić niezbędne reformy polityczne, gospodarcze i społeczne.

kk