Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 27.01.2011

Egipt: rewolucja przez Facebooka? "Ludzie nie zatrzymają się"

Na piątek w Egipcie jest planowana duża demonstracja przeciwników prezydenta Hosni Mubaraka.
Protesty w KairzeProtesty w Kairze(fot. PAP/EPA/AMEL PAIN)

Organizatorzy rozesłali na nią przez Facebook ponad 800 tysiecy zaproszeń - powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej Ewa Świerczyńska, Polka, mieszkająca od lat w Egipcie.

Przypuszcza, że demonstracje rozpoczną się po cotygodniowych moglitwach w meczetach. Ewa Świerczyńska mówi, że dziś protesty w Kairze trochę przycichły, wszystkie instytucje działają normalnie. Na ulicach jest jednak więcej patroli policji, a funkcjonariusze nie wpuszczają samochodów do centrum miasta. Nie zatrzymuje się tam też metro. Protesty w Egipcie trwają od dwóch dni. Zginęło w nich sześć osób, około 70 zostało rannych. Zatrzymano ponad tysiące demonstrantów.

Spalony posterunek policji

Tymczasem demonstranci podpalili w czwartek rano posterunek policji w Suezie na wschodzie Egiptu. Według świadków, na których powołuje się agencja Reutera, policjanci uciekli z budynku zanim obrzucono go koktajlami Mołotowa.
Przed innym posterunkiem w mieście zgromadziły się dziesiątki ludzi domagających się uwolnienia krewnych zatrzymanych podczas protestów.

Egipski prokurator generalny oskarżył 40 uczestników zamieszek o próbę przeprowadzenia zamachu stanu. Do masowych demonstracji doszło też w Jemenie i w Tunezji.

Zdaniem Ewy Świerczyńskiej, Egipcjanie łatwo nie zrezygnują z protestów, mają dość biedy i złych warunków życia. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć, gdy zamieszki rozszerzą się na południe kraju, gdzie bieda jest największa - zauważyła Ewa Świerczyńska.

Według niej, gniew demonstrantów zwiększa też fakt, że do tej pory nikt z rządzących nie zabrał oficjalnie głosu w sprawie protestów. Rozmówczyni Polskiego Radia obserwuje, że Egipcjanie przestają bać się brać udziału w protestach, stają się coraz odważniejsi.

Protesty w Jemenie i Tunezji

W stolicy Jemenu Sanie kilka tysięcy osób domaga się ustąpienia prezydenta Alego Abdullaha Saleha, który rządzi krajem od ponad 30 lat. Z doniesień medialnych wynika, że protesty objęły między innymi miejscowy uniwersytet. Demonstranci wznoszą antyrządowe okrzyki, wzywają też studentów i organizacje społeczne do zaprotestowania przeciwko korupcji i polityce gospodarczej rządu.

Masowe protesty odbywają się również w Tunezji. Piąty dzień z rzędu pod siedzibą premiera w Tunisie gromadzą się protestujący, którzy domagają się od tymczasowego rządu przeprowadzenia gruntownych reform w duchu "jaśminowej rewolucji" i zerwania z polityką byłego prezydenta Ben Alego.

W Hurgadzie liczą się turyści

Rewolucyjne nastroje nie przeniosły się jak dotąd do turystycznych kurortów, w których odpoczywają też goście z Polski. Egipcjanie w miejscowościach turystycznych interesują się wydarzeniami w Kairze, ale kończy się to zwykle na oglądaniu telewizyjnych relacji ze stolicy. W Hurgadzie liczą się przede wszystkim turyści i ich pieniądze. Mieszkańcy Hurgady uspokajają turystów, żeby nie bali się, wypoczywali i robili zakupy. Nie widać też większej liczby policjantów, patrolujących ulice. Jest spokojnie, bezpiecznie, a życie biegnie swoim rytmem.

Niektóre biura podróży stosują się do zaleceń policji turystycznej i odwołują wycieczki do Kairu, czekając na uspokojenie nastrojów. Turyści bez przeszkód wyjeżdżają na południe Egiptu na przykład do Luksoru. Wypoczywający mają nadzieję, że zamieszki nie przeniosą się do największych kurortów turystycznych.

IAR/to