Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Rafał Kowalczyk 26.01.2011

Zamieszki w Kairze. "Młodzi są zdesperowani. Egipt stoi u progu zmian"

Grzegorz Dziemidowicz, były ambasador w Egipcie, powiedział w Polskim Radiu 24, że to co dzieje w krajach północnej Afryki, to "epidemia", a obalenie dyktatury w Tunezji, może być katalizatorem przemian w Egipcie.
Zamieszki w EgipcieZamieszki w Egipciefot. PAP/EPA/AHMED YOUSSEF

Po Tunezji, obecnie w Egipcie trwają zamieszki na ulicach. Protestujący chcą ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka.

Grzegorz Dziemidowicz zauważa, że społeczeństwo Egiptu i Tunezji jest bardzo podobne. – To młodzi ludzie, którzy są zdesperowani, bo nie mają szans na pracę, a żyją w biedzie. Egipcjanie zobaczyli też, że można za pomocą protestów doprowadzić do zmiany władzy – zauważa Dziemidowicz.

Ambasador podkreślił, że Egipt jest "bardziej demokratyczny" niż Tunezja. – Wolna prasa czy stowarzyszenia, które istnieją w Egipcie, są opanowane przez przeciwników obecnego prezydenta Hosniego Mubaraka – mówi.

- To jest historyczna chwila, w której panujący od 30 lat prezydent, czy dyktator, może przestać rządzić. Egipt stoi u progu zmian – mówi Grzegorz Dziemidowicz.

Mubarak został zaprzysiężony na prezydenta 14 października 1981. Jedną z jego pierwszych decyzji było wprowadzenie stanu wojennego, który obowiązuje do dziś. Władze wykorzystują ten fakt do zwalczania opozycji, przede wszystkim Bractwa Muzułmańskiego.

Gorąco na ulicach Kairu

Kilkadziesiąt osób zebrało się w środę w centrum Kairu. Wcześniej egipskie MSW zabroniło przeprowadzania kolejnych antyprezydenckich manifestacji. Dzień wcześniej w wielotysięcznych protestach przeciwko władzom zginęły cztery osoby.

Na placu przed kompleksem sądowym, gdzie rozpoczęły się niektóre wtorkowe demonstracje, zgromadziło się kilkudziesięciu protestujących - poinformowało źródło w siłach bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja Reutera.

Wcześniej resort spraw wewnętrznych w wydanym komunikacie podał, że "niedozwolony jest żaden akt prowokacji, wiec protestacyjny, marsz ani manifestacja". W środę na ulicach Kairu rozmieszczono tysiące policjantów. Rano w mieście było spokojnie.

Skrzyknięci na Facebooku

Wezwania do nowych protestów pojawiły się na portalach społecznościowych. Prodemokratyczna grupa młodzieżowa "Ruch 6 kwietnia", która stoi za organizacją wtorkowych demonstracji, zaapelowała rano na Facebooku do mieszkańców Egiptu o przeprowadzenie kolejnych protestów w środę, "i pojutrze, aż do odejścia (prezydenta Hosniego) Mubaraka".

Inny portal społecznościowy Twitter, wykorzystywany do organizacji manifestacji, jest niedostępny od wtorkowego popołudnia w Egipcie - poinformowano na stronie portalu.

Internauci okrzyknęli wtorek "dniem gniewu" przeciwko biedzie i represjom. W protestach, które wybuchły m.in. w Kairze, Aleksandrii, Suezie i Ismailii, zginęło dwóch policjantów oraz dwóch protestujących. We wtorek informowano o trzech ofiarach śmiertelnych, jednak w środę źródła medyczne potwierdziły śmierć kolejnej osoby w Suezie. Jako przyczynę zgonu podano rany od gumowych kul. Według agencji AP, w całym Egipcie rannych zostało ok. 250 osób.

Zdaniem anonimowych przedstawicieli sił bezpieczeństwa podczas największych od lat antyprezydenckich protestów zatrzymano nawet 200 osób. Najprawdopodobniej osób tych będzie jeszcze więcej, gdy władze przeanalizują policyjne nagrania wideo z demonstracji.

W nocy z wtorku na środę, używając gazu łzawiącego i bijąc protestujących, policja rozpędziła uczestników demonstracji na placu Tahrir w centrum Kairu. Demonstrujący domagali się ustąpienia prezydenta Mubaraka i premiera Ahmeda Mohammeda Nazifa, rozwiązania parlamentu i stworzenia rządu jedności narodowej.

Blisko połowa z 80-milionowej ludności Egiptu żyje poniżej lub na granicy ubóstwa, czyli za 2 dolary dziennie lub mniej.

Podobnie jak Tunezyjczycy Egipcjanie skarżą się na wysokie ceny żywności, bezrobocie i autorytarne rządy, które zazwyczaj szybko tłumią protesty. W Tunezji krwawe demonstracje doprowadziły do obalenia prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego, który krajem rządził przez ponad 20 lat.

Więcej informacji w Polskim Radiu 24 >>>

rk