Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 02.02.2011

Zostaną na placu do piątku. "My nie odejdziemy, on odejdzie"

Demonstranci w Kairze są oburzeni wystąpieniem Hosni Mubaraka. Przydent Egiptu zapowiedział, że ustąpi dopiero we wrześniu.
Zostaną na placu do piątku. My nie odejdziemy, on odejdzie fot. PAP/EPA

Krótko po wystąpieniu prezydenta w Aleksandrii doszło do starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta, padły strzały - raportowała Al-Dżazira.

We wtorek późnym wieczorem Hosni Mubarak w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym oświadczył, że nie wystartuje w kolejnych wyborach prezydenckich, ale dokończy swoją kadencję zgodnie z konstytucją. Wybory prezydenckie w Egipcie zaplanowano na wrzesień.

Jego wystąpienie telewizyjne wzburzyło kilusettysięczny tłum demonstrujący na placu Tahrir w Kairze. Opozycja domaga się natychmiastowego ustąpienia prezydenta. Wznoszono okrzyki "My nie odejdziemy, on odejdzie !" oraz skandowano hasła wrogie prezydentowi. Protestujący głośno wyrażali swoje niezadowolenie, na znak oburzenia wymachiwali butami.

Protestujący krzyczeli też, że "w piątek po południu będziemy przed pałacem" nawiązując do planowanego na ten dzień, nazwanym już "Piątkiem odejścia", marszu na pałac prezydencki. Komentatorzy zauważają, że prezydent nawet nie wspomniał o uruchomieniu internetu ponownie.

Demonstracje i rozmowy z Zachodem

Od wielu dni w Egipcie trwają demonstracje antyprezydenckie. We wtorek na ulice egipskich miast wyszły miliony ludzi domagając się ustąpienia Mubaraka.

W ostatnich godzinach doszło do serii ważnych spotkań i oświadczeń. Poparcie dla
Mubaraka wycofał między innymi prezydent Stanów Zjednoczonych. Barack Obama zwołał w Białym Domu posiedzenie sztabu antykryzysowego z udziałem między innymi Hillary Clinton.

W Egipcie dyplomaci amerykańscy rozmawiają zarówno z Mubarakiem jak i z opozycją. Waszyngton od kilku dni opowiada się za pokojowym przekazaniem przez Mubaraka władzy rządowi, który zostanie wyłoniony w wolnych wyborach.

agkm