Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 04.02.2011

Tłumy protestują jedenasty dzień. Unia: władzę w Egipcie trzeba oddać teraz

- Wyjazd do Egiptu jest obecnie pozbawiony sensu - mówi premier Donald Tusk. W wielkich miastach Egiptu gromadzą się olbrzymie tłumy. Sytuacja jest nieprzewidywalna. Do kraju wracają dziennikarze TVP i TVN.
 Tłumy protestują jedenasty dzień. Unia: władzę w Egipcie trzeba oddać terazfot. PAP/EPA

Dziesiątki tysięcy ludzi zebrały się kolejny dzień z rzędu na placu Tahrir w centrum Kairu. Także w Aleksandrii demonstrują przeciwnicy rządzącego w Egipcie od 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. Manifestanci - w większości zwolennicy głównej siły opozycyjnej Egiptu, fundamentalistycznego Bractwa Muzułmańskiego - skandują: "Precz z Mubarakiem, precz z reżimem".

Nadal dochodzi do plądrowania i podpaleń.

Premier odradza wyjazdy

Premier Donald Tusk zaapelował do Polaków, aby wstrzymali się z wyjazdami do Egiptu. Swoich dziennikarzy wycofały z Egiptu TVP i TVN.

Jak podkreślił, w "chwili krytycznej" duża liczba turystów może bardzo utrudnić skuteczną ewakuację z tego kraju.

- Dzisiaj chcę już nie językiem dyplomatycznym, tak jak to robią Ministerstwa Spraw Zagranicznych, także nasze, ale bardzo otwarcie powiedzieć, że sytuacja jest groźna. Wyjeżdżanie dzisiaj do Egiptu pozbawione jest sensu. Nie możemy zapewnić wszystkim ewakuacji w sytuacji, kiedy każdego dnia wybierają się do Egiptu kolejne grupy polskich turystów - powiedział Tusk w Brukseli.

Unia Europejska apeluje o szybkie zmiany

Przywódcy państw Unii Europejskiej zebrani na szczycie w Brukseli zaapelowali o natychmiastowe rozpoczęcie przekazywania władzy w tym kraju. - Egipskie władze powinny odpowiedzieć na aspiracje egipskiego narodu reformami politycznymi, a nie represjami. Wszystkie strony powinny się powstrzymać od stosowania przemocy i rozpocząć spokojne przekazywanie władzy rządowi opartemu na szerokich podstawach. Rada Europejska podkreśla, że ten proces musi się zacząć teraz - głosi przyjęta deklaracja.

Ataki na dziennikarzy

W Kairze atakowani byli również zagraniczni dziennikarze. Według telewizji Al-Arabija i Al-Dżazira zwolennicy Mubaraka atakowali nawet hotele, ścigając zagranicznych reporterów i korespondentów.

Z powodu niestabilnej sytuacji w Egipcie TVP i TVN zdecydowały, że ich dziennikarze wrócą do kraju. W czwartek dwie ekipy TVP zostały zatrzymane. Pierwszej zniszczono sprzęt, druga była przetrzymywana na posterunku niemal przez cały dzień. Oprócz tego inny dziennikarz TVP Robert El Gendy razem z reporterami z innych krajów przez dwa dni nie mógł opuścić budynku otoczonego przez zwolenników Mubaraka.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował, że w najbliższych dniach z Egiptu wrócą co najmniej trzy tysiące Polaków. Dodał, że resort szacuje, iż od niedzieli będzie tam przebywać jeszcze około tysiąca polskich turystów. Powtórzył, że MSZ stanowczo odradza w tej chwili podróże do Egiptu.

Także Organizacja Narodów Zjednoczonych rozpoczęła ewakuację z Egiptu dużej części swoich pracowników i ich rodzin.

Kandydat na prezydenta

Tymczasem sekretarz generalny Ligi Arabskiej, były egipski minister spraw zagranicznych Amr Musa nie wykluczył wysunięcia swej kandydatury na stanowisko prezydenta Egiptu po Mubaraku. Zdaniem Musy obecny prezydent zostanie na stanowisku do końca kadencji, która wygasa w sierpniu.
Ambicji, by ubiegać się o prezydenturę w Egipcie, nie ma natomiast Bractwo Muzułmańskie, o czym zapewnił jego czołowy przedstawiciel Mohammed al-Beltagi.

Ministrowie przed sądem

W Egipcie ma wkrótce stanąć przed sądem kilku ministrów poprzedniego, odwołanego w sobotę rządu, którym zarzuca się korupcję. Ministrom zamrożono konta bankowe i zabroniono wyjazdów.

Zdaniem socjologów przyczyną rewolty w krajach arabskich jest chęć modernizacji. - W Egipcie powstała nowa generacja, świadoma tego, co się dzieje w demokratycznych krajach, ale żyjąca w systemie autorytarnym, prawie dynastycznym. Jedną nogą to społeczeństwo stoi w średniowieczu, a drugą - w systemie globalnym - uważa prof. Bohdan Michalski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Zdaniem socjologa prof. Andrzeja Rycharda ze Szkoły Nauk Społecznych Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, w Egipcie rewoltę umożliwiło istnienie stosunkowo miękkiej dyktatury. - Wcześniej Egipcjanie, przy panującym w tym kraju systemie władzy, nie mieli możliwości wyrażania tego niezadowolenia - skomentował.

Natomiast według przywódcy duchowo-politycznego Iranu ajatollaha Alego Chameneiego rewolty w Tunezji i Egipcie to znak islamskiego przebudzenia. Uważa on, że jeśli antyrządowe wystąpienia osiągną swój cel, to USA staną w obliczu klęski na Bliskim Wschodzie.

Jak podaje ONZ, w starciach w Egipcie zginęło dotąd około 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia. Bank inwestycyjny Credite Agricole oszacował, że kryzys polityczny kosztuje Egipt co najmniej 310 milionów USD dziennie.

agkm