Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 02.03.2011

ONZ zawiesiło Libię w Radzie Praw Człowieka. Decyzja jednomyślna

Zgromadzenie Ogólne ONZ decyzję podjęło jednomyślnie. Jej powodem jest stosowanie przemocy wobec uczestników protestów antyrządowych.
ONZ zawiesiło Libię w Radzie Praw Człowieka. Decyzja jednomyślna fot. PAP/EPA/SHAWN THEW

Zgromadzenie Ogólne, w skład którego wchodzą 192 państwa, zdecydowało zgodnie o zawieszeniu Libii, po tym jak Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował o podjęcie "definitywnych środków" przeciw przywódcy libijskiego reżimu, Muammarowi Kaddafiemu.

W Genewie podczas piątkowej sesji nadzwyczajnej Rada Praw Człowieka zażądała zawieszenia Libii w prawach członkowskich oenzetowskiej Rady, by wejść w życie wniosek wymagał decyzji Zgromadzenia Generalnego ONZ.

Zawieszenie Trypolisu nie jest permanentne, ale nie pozwala Libii na uczestniczenie w posiedzeniach Rady Praw Człowieka do czasu podjęcia przez Zgromadzenie Ogólne ONZ decyzji o przywróceniu temu państwu statusu członka.

Pewne zastrzeżenia co do tej decyzji zgłosił ambasador Wenezueli, Jorge Valero, który powiedział, że powinna była zostać podjęta dopiero po "starannym śledztwie".

Ambasador USA przy ONZ Susan Rice powiedziała, że w Radzie praw Człowieka "nie ma miejsca dla tych, którzy strzelają do własnego ludu". - Kaddafi stracił wszelką legitymację do sprawowania władzy - dodała Rice. - Musi odejść i musi odejść natychmiast.

/

Interwencja pod znakiem zapytania

Amerykańscy wojskowi wysokiej rangi oświadczyli, że na razie nie ma konsensusu w łonie NATO, co do interwencji militarnej w Libii i że ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią będzie nadzwyczaj skomplikowane.

- Rozpatrujemy wiele możliwości. Nie podjęte zostały jeszcze żadne decyzje - powiedział minister obrony USA Robert Gates. Dodał, że Rada Bezpieczeństwa ONZ nie zezwoliła na użycie siły w Libii, a kraje członkowskie NATO nie uzgodniły jeszcze czy należy zdecydować się interwencję wojskową.

"Ani Stany Zjednoczone, ani ich natowscy sojusznicy nie wydają się skłonni zdecydować się na bezpośrednią interwencję militarną w Libii" - pisze Reuters.

AFP cytuje nowego ministra spraw zagranicznych Francji Alaina Juppe, który uważa, że nad ewentualną operacją wojskową należy się "dwa razy zastanowić" i że mogłaby ona przynieść skutki przeciwne do zamierzonych, zwłaszcza w świecie arabskim.

Sytuacja w Libii będzie tematem rozmów przywódców krajów Unii Europejskiej, którzy spotkają się 11 marca, by przedyskutować kwestię kryzysu libijskiego oraz fali niepokojów w krajach arabskich. Wniosek o zwołanie nadzwyczajnego szczytu zgłosili wspólnie premier Wielkiej Brytanii David Cameron oraz prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

/

"Mam nadzieję, że interwencja nie będzie potrzebna"

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma nadzieję, że międzynarodowa interwencja wojskowa w Libii nie będzie konieczna. Przebywający w Waszyngtonie szef polskiej dyplomacji odrzucił sugestię, by Polska już teraz uznała rząd tymczasowy sformowany przez libijską opozycję.

Minister Radosław Sikorski mówił, że z uznaniem rządu stworzonego przez libijską opozycję należy poczekać, aż wykrystalizuje się sytuacja w tym kraju. - Będziemy czekali na rozwój wydarzeń, bo musimy utrzymywać relacje z tym, kto kontroluje stolicę i resztę kraju - powiedział minister.

Minister Sikorski nie chciał spekulować na temat interwencji wojskowej w Libii. Jego zdaniem złudzeniem jest przekonanie, że można z zewnątrz narzucić najlepsze rozwiązania. Dlatego szef polskiej dyplomacji ma nadzieję, że kryzys w Libii zakończy się w perspektywie kilku dni, a nie tygodni.

- Jakakolwiek interwencja w tym kraju obcych wojsk musiałaby zostać dobrze przygotowana, a na to też trzeba trochę czasu - zauważył minister Sikorski.

/

Zakaz lotów zbyt skomplikowany

W NATO dyskutuje się nad ewentualnym ustanowieniem strefy zakazu lotów w Libii, miałoby to uniemożliwić libijskiemu przywódcy, Muammarowi Kaddafiemu wykorzystanie lotnictwa wojskowego przeciw ludności cywilnej.

Generał James Mattis, szef Centralnego Dowództwa (CENTCOM) na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej i sam admirał Mike Mullen szef kolegium sztabów połączonych armii USA ostrzegli, że ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią byłoby trudną operacją militarną.

"Nie atakujemy cywilów"

Tymczasem w wywiadzie udzielonym brytyjskiej telewizji Sky News syn Kaddafiego, Seif al-Islam, zaprzeczył, że w Libii siły bezpieczeństwa atakują cywilów. Wezwał zachodnich polityków i dziennikarzy, by udowodnili, że libijskie władze wysłały wojsko przeciw własnemu narodowi.

Powiedział też, że dziennikarze mogą być w Libii wszędzie, gdzie zechcą. Syn Kaddafiego zaprzeczył także, że reżim stracił kontrolę nad zachodnią Libią, ale przyznał, że nie działają tam zorganizowane oddziały wojska.

Marines u granic Libii

W poniedziałek Stany Zjednoczone zaczęły przemieszczać swoje okręty wojenne i samoloty bliżej ogarniętej niepokojami Libii.

- Mogą one posłużyć w akcjach humanitarnych i ratowniczych - powiedziała Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton.

/


Tysiące uchodźców

Przy zachodniej granicy Libii dziesiątki tysięcy ludzi koczują w oczekiwaniu na przedostanie się do Tunezji. Chcą stamtąd wrócić do swoich rodzinnych krajów.

Sytuacja humanitarna po obu stronach granicy libijsko-tunezyjskiej jest dramatyczna - alarmują przedstawiciele UNHCR - ONZ-owskiej agendy zajmującej się uchodźcami.
- Konieczna jest międzynarodowa pomoc w ewakuacji uchodźców - podkreśla rzecznik UNHCR, Finas Kayal. - Jak widać, liczba uchodźców wzrasta, płynie tu rzeka ludzi, przybywają w miejsce o ograniczonej powierzchni, ograniczonych możliwościach przyjęcia. ONZ stara się zrobić, co tylko może, we współpracy z tunezyjskim wojskiem, tunezyjskim Czerwonym Półksiężycem i władzami Tunezji, żeby rozwiązać tę sytuację - powiedział rzecznik UNHCR.

Szacuje się że w ciągu ostatnich dziesięciu dni granicę libijsko-tunezyjską przekroczyło od 70 do 75 tysięcy osób, a granicę z Egiptem - 69 tysięcy osób.

- Tylko w niedzielę w ciągu 12 godzin przeszło przez granicę z Tunezją 14 tysięcy ludzi, czyli więcej niż 1000 w ciągu godziny. I obserwujemy, że ta liczba wzrasta. Mamy doniesienia, że po drugiej stronie granicy jest od 15 do 20 tysięcy ludzi, którzy chcą przejść przez granicę i czekają na przejście. To jest naprawdę dramatyczna sytuacja, katastrofa humanitarna w pełnym znaczeniu tego słowa - alarmuje Finas Kayal.

/


IAR/PAP/kk