Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Szymon Gebert 30.05.2011

Miller o zarzutach "GW" ws. więzień CIA: idioci zapraszają al-Kaidę

- Pisanie o więzieniach CIA w Polsce wzmacnia zagrożenie terroryzmem i jest zaproszeniem al-Kaidy do Polski - stwierdził Leszek Miller, nazywając "pożytecznymi idiotami" dziennikarzy, którzy dociekają sprawy.
Leszek MillerLeszek Millerfot: W. Kusiński/PR

Millera pytano w TOK FM o tekst, który otwiera dzisiejszą "Gazetę Wyborczą". Dziennik, bazując na informacjach z prokuratury, opisuje trwające trzy lata tajne śledztwo w sprawie więzień CIA. "GW" pisze, że prokuratura chciała oskarżyć urzędników rządu SLD o złamanie konstytucji i wielu umów międzynarodowych, m.in. za to że pozwolili na torturowanie ludzi na polskiej ziemi. W tekście nie pada nazwisko Millera, ale jest jasne że polityczną odpowiedzialność za pozwolenie Amerykanom na robienie co chcą z oskarżonymi (i nigdy nie skazanymi) spada na rządzący wtedy SLD i - jak pisze "GW" - ich następców z PiS, którzy negowali całą sprawę.

Czołowi publicyści "GW" to idioci?

W rozmowie z TOK FM były premier słowem nie odniósł się do zarzutów o złamanie konstytucji i umów międzynarodowych, w tym tych chroniących prawa człowieka, skupiając się na dziennikarzach. - Zdaje się, że Włodzimierz Lenin użył takiego sformułowania: "pożyteczni idioci". Miał na myśli różnych pisarzy, dziennikarzy, intelektualistów, którzy pisali ciepło o rewolucji bolszewickiej, w interesie tej rewolucji. Ci pożyteczni idioci dzisiaj też się pojawiają, bo obiektywnie rzecz biorąc działają na rzecz międzynarodowego terroryzmu - powiedział polityk w TOK FM. Autorami tekstów w "GW" są Wojciech Czuchnowski (tekst na 1. stronie) oraz redaktor naczelny Jarosław Kurski i wicenaczelny Piotr Stasiński w komentarzu na stronie drugiej. Miller nie chciał odpowiedzieć, czy to dokładnie ich nazwał idiotami.

"Al-Kaida to nie są niewinne panienki"

- Pisanie o tym, oprócz tego, że to obiektywnie wzmacnia zagrożenie terroryzmem, jest zaproszeniem al-Kaidy do Polski. I być może panowie wreszcie zaproszą al-Kaidę, a jest dobra okazja - w przyszłym roku są mistrzostwa Europy, przyjadą tu setki tysięcy ludzi. Nie mówiąc o tym, że mamy żołnierzy w Afganistanie i łatwo ich tam dosięgnąć. Nie powinniśmy stwarzać wrażenia, że stoimy po stronie terrorystów, a nie po stronie ofiar. Bo al-Kaida to nie są niewinne panienki, które wąchają fiołki, tylko mordercy, którzy nawet nie celują w obiekty wojskowe tylko w niewinnych ludzi - ostro komentował Miller.

Były premier powiedział też, że to z mediów dowiedział się o tym, że samoloty CIA lądowały na lotnisku w Szymanach. - Z mediów się dowiedziałem. Na tym zakończę, bo za wszystko, o co mnie pan dręczy w ten sposób, grozi zarzut ujawniania tajemnicy państwowej - powiedział.

Współpraca z mediami to "rak, który toczy prokuraturę"

Na koniec polityk SLD skrytykował jeszcze prokuraturę za ujawnianie informacji o trwającym śledztwie o statusie tajnym. - Ja w przeciwieństwie, do różnych źródeł, które przeciekają, traktuję to śledztwo poważnie - a ono jest tajne. Tymczasem od czasu do czasu w polskiej prasie czytamy obszerne informacje o tym śledztwie. To jest rak, który toczy prokuraturę od dawna - mówił Miller. "Gazeta" napisała, że prowadzący śledztwo Jerzy Mierzewski został od sprawy odsunięty z powodów politycznych. Podobnie jak do innych, do tego zarzutu Miller też się nie odniósł w rozmowie z radiem, kończąc prośbą o to, żeby "nie dręczyć go dalej". - Nie jestem tajnym źródłem prokuratury, która chodzi po gazetach i rozdaje materiały, tylko człowiekiem, który poważnie traktuje śledztwo, które jest jak wiem tajne i to bardzo tajne. Koniec - powiedział Miller.

Kuźniar: wyjaśnić to raz na zawsze

Gość Sygnałów Dnia Polskiego Radia profesor Roman Kuźniar mówił, że należy raz na zawsze wyjaśnić sprawę więzień CIA, dlaczego że "ich zwyczajnie nie powinno być". Doradca prezydenta dodał, że ewentualnym elementem łagodzacym może być fakt, iż przez więzienie to mogło przewinąć się niewiele osób w stosunkowo niedługim czasie. Profesor Kuźniar stwierdził, że najbardziej dla niego niepokojącą kwestią jest, czy polskie władze wiedziały, co dokładnie miało miejsce na terytorium Polski.

sg