Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 03.08.2011

"Trudno się nie zgodzić z MAK ws. katastrofy"

- Załoga Tu-154M lądowała, a nie próbowała odejść na drugi krąg, jak usiłowała nas przekonać komisja Millera - mówi sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki.
Przedstawiciele MAK: Aleksiej Morozow (L) i Georgij Jachmieniejew (R)Przedstawiciele MAK: Aleksiej Morozow (L) i Georgij Jachmieniejew (R) fot.PAP/EPA/Siergiej Czirikow

- Zgodnie z prawdą, Rosjanie stwierdzili, że strona polska nic nowego do sprawy nie wniosła. Oni mają o wiele większe doświadczenie w kwestii wyjaśniania katastrof lotniczych - uważa Hypki.

Odpowiedź MAK na raport Millera>>>

Hypki kwestionuje ustalenia polskiej komisji co do tego, że załoga prezydenckiego tupolewa chciała odejść na drugi krąg. Przekonuje, że wszystkie podejmowane przez załogę czynności zmierzały do wylądowania w Smoleńsku.

Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa podziela także zdanie Rosjan w sprawie obecności w kabinie generała Błasika. - Trudno powiedzieć, że generał Błasik, będąc w kabinie, nie wywierał nacisków na pilotów. Każdy z własnego doświadczenia wie, że jak szef stoi nad głową - szczególnie jeśli to jest szef, od którego zależy całe życie zawodowe, cała kariera, a jest się młodym człowiekiem, a to byli młodzi ludzie - to trudno powiedzieć, że nie miał na nich wpływu - zauważa. - Gdyby generał siedział cicho, to byśmy nie wiedzieli, że on tam w ogóle był, a on mówił, że nic nie widać, odczytywał wysokość - dodaje.

"Nie możemy mówić, że nadrzędny jest honor"

Według niego nie należy też bagatelizować ujawnionego przez Rosjan alkoholu we krwi generała Błasika. - Jeśli chcemy badać przyczyny katastrofy i wyciągać z nich wnioski, to nie możemy mówić, że nadrzędny jest dla nas honor polskiego generała - ocenia.

Tomasz Hypki zgadza się nie zgadza się z Rosjanami tylko w jednym punkcie. Chodzi o stan techniczny lotniska w Smoleńsku. Podkreśla jednak, że stan lotniska miał "minimalny, jeśli w ogóle jakikolwiek", wpływ na katastrofę. Zauważa też, że o tym jak wygląda Siewiernyj polska załoga wiedziała z m.in. z not ambasadora Jerzego Bahra.

Według Hypki prezydencki tupolew w ogóle nie powinien wylecieć 10 kwietnia 2010 roku z Warszawy, "w zasadzie na tym można by komentarze w tej sprawie zakończyć".

PAP,kk