Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Szymon Gebert 27.10.2011

Tysiące dotkniętych trzęsieniem Turków czekają na pomoc

Pozbawieni dachu nad głową mieszkańcy tureckiej prowincji Wan stoją całymi dniami w kolejkach po namioty. Na terenach zniszczonych trzęsieniem jest zimno i mokro.
Setki ludzi stoją w kolejce do wydawania namiotówSetki ludzi stoją w kolejce do wydawania namiotówFot. PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU

W czwartek nad ranem zaczął padać śnieg. Bilans trzęsienia, który z pewnością nie jest jeszcze ostateczny, to 523 ofiar śmiertelnych (poprzedni bilans wynosił 481) i ponad 1700 rannych. 185 żywych osób udało się wydobyć jak do tej pory spod gruzów.

Cztery dni po wstrząsach znacząco zmalały nadzieje na odnalezienie osób, które mogły przeżyć pod gruzami zawalonych domów. W najbardziej dotkniętym przez kataklizm stutysięcznym mieście Ercis, zamieszkanym głównie przez Kurdów, panuje największa frustracja.

Poszkodowani w trzęsieniu zarzucają władzom w Ankarze, że ociągają się z pomocą albo w ogóle jej nie przekazują. Słowa krytyki kierowane są również pod adresem tureckiego Czerwonego Półksiężyca. Na apel Turcji odpowiedziało natomiast wiele państw, w tym skłócony ostatnio z Ankarą Izrael. Przysłano namioty, koce, żywność, lekarstwa i środki czystości.

Mieszkańcy zniszczonych terenów uważają jednak, że pomoc dociera do nich za poźno i w znikomej ilości. Premier Turcji sam przyznał wczoraj, że jego rząd w niewystarczającym stopniu pomógł ofiarom niedzielnego trzęsienia ziemi.

Recep Tayyip Erdogan powiedział, że najwięcej niedociągnięć było w pierwszej dobie kataklizmu. Wtedy zabrakło głównie pomocy humanitarnej. Nie było między innymi namiotów dla osób pozbawionych domów w wyniku trzęsienia. Zdaniem Erdogana, w tego typu kryzysowych sytuacjach "błędy mogą się zdarzać".

IAR, Reuters, sg