Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Sylwia Mróz 11.12.2011

Prezydent przerwał milczenie. Pisze na Facebooku

Dmitrij Miedwiediew podał, że nie zgadza się z hasłami i krytyką, jakie padły z ust uczestników manifestacji opozycji, lecz polecił zbadać doniesienia o oszustwach wyborczych podczas głosowania 4 grudnia.
Prezydent przerwał milczenie. Pisze na Facebooku(fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV)

Miedwiediew, jak piszą agencje, przerwał dwudniowe milczenie i zamieścił uwagi na Facebooku. - Nie zgadzam się ani z hasłami, ani z oświadczeniami, które wygłaszano na wiecach, niemniej dałem polecenie, by sprawdzić wszystkie doniesienia z lokali wyborczych dotyczące przestrzegania ordynacji wyborczej" - oświadczył rosyjski prezydent.

Dziesiątki tysięcy ludzi w Moskwie i innych miastach Rosji wzięło w sobotę udział w największych w poradzieckiej historii protestach przeciwko fałszerstwom wyborczym.
- Zgodnie z konstytucją obywatele Rosji mają wolność słowa i swobodę zgromadzeń. Ludzie mają prawo do wyrażania swojego stanowiska, co wczoraj zrobili - napisał Miedwiediew, podkreślając, iż dobrze się stało, że "wszystko odbyło się w ramach prawa".

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

(fot.
(fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV)


Niedzielne demonstracje

Rosyjscy nacjonaliści demonstrowali w niedzielę w kilku miastach Federacji przeciwko - ich zdaniem - sfałszowanym wyborom do Dumy Państwowej. Akcja odbywały się za zgodą lokalnych władz. Policja nikogo nie zatrzymała.

W Moskwie na Plac Bołotny przyszło około 400 młodych ludzi. Domagali się unieważnienia ubiegłotygodniowych wyborów i rozpisania powtórnego głosowania. Pojawiły się również typowe dla tej grupy hasła związane z negatywnym stosunkiem do kaukaskich emigrantów. Lider rosyjskich nacjonalistów Władimir Tor zaproponował utworzenie Rosyjskiej Partii Nacjonalistycznej i zażądał od władz Federacji, aby pomogły w jej zarejestrowaniu. - Co to za parlament, jeśli nie ma w nim żadnej prawdziwie ruskiej partii - przekonywał Tor.

Również w Petersburgu demonstrowało ponad 300 nacjonalistów. Kilkudziesięcioosobowe grupki wyszły także na ulice kilku innych rosyjskich miast. Według informacji przekazywanych przez MSW obyło się bez incydentów. Protesty przeciwko nieuczciwym wyborom parlamentarnym trwają w Rosji od tygodnia.

Sobotnie manifestacje


Najliczniejszą demonstrację zorganizowali w sobotę w Moskwie internauci i opozycja. Według różnych szacunków na Plac Bołotny przyszło około 40 tysięcy osób.

Uczestnicy manifestacji domagali się, m.in. nowego przeliczenia głosów, ustąpienia premiera Władimira Putina, którego partia Jedna Rosja wygrała wybory do Dumy Państwowej, przeprowadzenia nowych wyborów i uwolnienia osób skazanych na 15 dni aresztu po pierwszej fali demonstracji w Moskwie i Petersburgu w dzień po wyborach.

W Moskwie w sobotniej manifestacji uczestniczyło - według różnych źródeł - od 25 tys. do 40 tys. ludzi. Podobne protesty odbyły się w innych miastach, w tym w Petersburgu, gdzie demonstrowało ponad 10 tys. osób.

IAR, PAP, sm