Logo Polskiego Radia
IAR
Anna Wittenberg 21.01.2012

Śmierć Francuzów: "to było morderstwo"

Francuski minister obrony poleciał do Afganistanu po tym, jak afgański żołnierz zastrzelił czterech szkolących go żołnierzy.
Posłuchaj
  • Relacja Wojciecha Cegielskiego: Paryż zapowiedział wstrzymanie wszystkich operacji w Afganistanie, a prezydent Nicolas Sarkozy nie wykluczył wcześniejszego wycofania francuskich wojsk
Czytaj także

Gerard Longuet, francuski minister obrony, przyleciał do Kabulu w trybie pilnym, po tym jak w piątek afgański żołnierz zastrzelił czterech szkolących go Francuzów. Po tym zdarzeniu Paryż zapowiedział wstrzymanie wszystkich operacji w Afganistanie, a prezydent Nicolas Sarkozy nie wykluczył wcześniejszego wycofania francuskich wojsk.

Gerard Longuet przyleciał do Kabulu w kilkanaście godzin po śmierci francuskich żołnierzy. W czasie uroczystego pożegnania trumien z ciałami zabitych mówił o tym incydencie w bardzo ostrych słowach.

- To jest morderstwo. To nie jest wojna. Mam nadzieję, że osoby prowadzące śledztwo w tej sprawie uzyskają dostęp do wszelkich informacji, aby poznać motywację tego, kto to zrobił - powiedział minister.

Afgański żołnierz, który w czasie ćwiczeń otworzył ogień do Francuzów został zatrzymany. Talibowie oświadczyli w sobotę, że mężczyzna został przez nich wcześniej wyszkolony, choć wiarygodność tego oświadczenia budzi wątpliwości. Wcześniej bojownicy mówili bowiem, że nic nie wiedzą o sprawcy zdarzenia. Afgańskie media twierdzą, że przyczyną tragedii mogła być sprzeczka francuskich żołnierzy z Afgańczykiem.

Francuzi mają teraz w Afganistanie 3600 żołnierzy, z czego tysiąc ma do końca roku wrócić do domów. Prezydent Nicolas Sarkozy ma rozważyć ewentualne wcześniejsze wycofanie całego kontyngentu z Afganistanu. Oficjalny termin zakończenia misji to rok 2014.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach>>>

IAR,wit