Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 08.03.2012

Grecja musi zbankrutować, żeby nie zarazić euro

Lekarstwem na problemy strefy euro jest bankructwo Grecji, którą trzeba oddzielić grubą linią od innych państw, a także pomoc Europejskiego Banku Centralnego – ocenia prof. Dariusz Rosati.
Grecja musi zbankrutować, żeby nie zarazić eurofot. PAP/EPA/SIMELA PANTZARTZI
Posłuchaj
  • Rozmowa portalu polskieradio.pl z Dariuszem Rosatim
Czytaj także

Po serii reform, przedsięwziętych przez Unię Europejską, kluczem do rozwiązania trudnej sytuacji strefy euro jest odzyskanie zaufania rynków – uważa ekonomista Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej. Jedynym sposobem zaradzenia tej sytuacji jest w jego ocenie bankructwo Grecji, którą trzeba oddzielić „grubą kreską” od innych państw, żeby „nie zarażała”.

Co się stanie, jeśli nie dojdzie do bankructwa Grecji, a Europejski Bank Centralny nie okaże wsparcia słabszym państwom? Wtedy w ocenie Rosatiego strefę euro czeka recesja, która odbije się również na polskiej gospodarce. Uważa jednak, że państwa strefy euro nie będą tolerować przeciągającego się stanu niepewności.

Dariusz Rosati podkreśla przy tym, że ani strefa euro, ani wspólna europejska waluta nie są w kryzysie. Nie obserwujemy osłabienia kursu euro wobec dolara. Mamy tak naprawdę do czynienia z kryzysem tylko kilku państw – uważa Dariusz Rosati. Zaznacza, że media fałszywie interpretują sytuację strefy euro, stąd mylące opinie o potencjalnym jej rozpadzie. Państwa z problemami to Grecja, a także Hiszpania, Włochy, Irlandia i Portugalia. Występuje w nich wywołany różnymi czynnikami kryzys zadłużenia publicznego, ale spośród nich tylko Grecja nie jest wypłacalna - podkreśla Rosati. Do rozpadu strefy euro nie dojdzie, bo ani dla Aten, ani dla żadnego innego państwa Unii, taka operacja nie jest opłacalna.

fot.
fot. Jadwiga Winiarska/PISM

Rozmowa z portalem polskieradio.pl:

Polskieradio.pl: Jak ocenia pan szanse na rozwiązanie problemu kryzysu w strefie euro w kontekście przeciągających się problemów z Grecją?

Dariusz Rosati: Myślę, że jest już pewne rozwiązanie w odniesieniu do Grecji. To jest rozwiązanie polegające na uporządkowanym "zbankrutowaniu" tego kraju. Trzeba to zrobić jak najszybciej. I tak już straciliśmy niepotrzebnie około dwóch lat, debatując nad tym. Wtedy gdy Grecja zostanie w uporządkowany „zbankrutowana”, trzeba jednocześnie zapewnić rynki finansowe, że żaden inny kraj członkowski strefy euro już nie będzie bankrutem, trzeba zrobić to w sposób wiarygodny, tak żeby rynki uwierzyły. Twierdzę, że najbardziej wiarygodny w tej roli byłby Europejski Bank Centralny. On powinien właśnie wystąpić w roli pożyczkodawcy ostatniej instancji, właśnie dlatego że inne kraje są zasadniczo wypłacalne. Nie ma powodu, aby one bankrutowały. W momencie kiedy udałoby się przekonać EBC i niektóre państwa członkowskie, które są temu przeciwne (np. Niemcy), żeby się na to zgodziły, myślę że kryzys zostałby szybko opanowany. Grecja byłaby traktowana jako odrębny przypadek. To jest zresztą mała gospodarka, jej kłopoty nie wpływają specjalnie na resztę krajów strefy euro. Natomiast reszta krajów strefy euro byłaby wsparta przy pomocy działań Europejskiego Banku Centralnego.

Ateny,
Ateny, fot. PAP/EPA/ORESTIS PANAGIOTOU

Jak ocenia pan szanse, że ten scenariusz się zrealizuje i Grecja rzeczywiście rozpocznie kontrolowany proces bankructwa?

To już się zaczęło. Unia Europejska przez rok powtarzała, że Grecja nie zbankrutuje, ale od kilku miesięcy już pogodziła się z tą myślą. Właściwie mamy już porozumienie na stole, na podstawie którego banki muszą umorzyć ponad 50 procent wartości posiadanych obligacji greckich. To jest właśnie to, co nazywamy kontrolowanym bankructwem. W zamian za to Unia dostarcza wsparcia dla greckiego sektora bankowego i daje specjalne dodatkowe obligacje tym bankom, które poniosą największe straty. My jesteśmy już w tym procesie. To jest proces, to nie jest moment. On będzie trwał pewnie wiele miesięcy. Wiele zależy też od wyniku wyborów w Grecji. Mam nadzieję, że nowy rząd nie będzie kwestionował tych wszystkich ustaleń. Grecy muszą pogodzić się z bardzo poważnym obniżeniem stopy życiowej na najbliższe kilka lat. Tylko pod tym warunkiem będą otrzymywali pomoc ze strefy euro. Gdyby nie chcieli ponosić wyrzeczeń, wtedy nie będzie takiej możliwości, żeby im pomagać, wtedy nikt po prostu na to się nie zgodzi.

Ateny,
Ateny, fot. PAP/EPA/ALKIS KONSTANTINIDIS

A jeśli nie doszłoby do bankructwa Grecji i bank centralny nie zaangażowałby się w pomoc państwom słabszym?

Wtedy kryzys będzie trwał. Będziemy mieli okresowe ataki na poszczególne kraje, a to spowoduje pogorszenie kondycji w sektorze bankowym, a to spowoduje ograniczenie kredytu dla gospodarki, dla przedsiębiorstw i strefa euro będzie trwała w recesji. To jest scenariusz bardzo niekorzystny dla wszystkich. On również odbiłby się negatywnie na polskiej gospodarce.

A jaką postawę powinna zająć Polska wobec strefy euro? Czy powinniśmy przygotowywać się do wejścia do strefy euro i kiedy to powinno nastąpić?

Zasadniczo powinniśmy wejść do strefy euro, ale ze względów proceduralnych i kalendarzowych i tak nie może to nastąpić wcześniej niż w 2016 roku. Uważam więc, że do tej pory będziemy wiedzieli, co się stanie ze strefą euro. To jest, czy zreformuje się, tak jak ja zakładam, czy wyjdzie z tego kryzysu wzmocniona. Wtedy warto wejść do strefy euro, bo to oznacza szereg korzyści dla polskiej gospodarki. Jeśli jednak w tym czasie okaże się, że strefa euro nie jest zdolna do reform i nastąpi scenariusz rozpadu czy głębokiego kryzysu, to oczywiście będziemy odwlekać to wejście. Albo w ogóle zrezygnujemy, albo będziemy odwlekać. Jednak sądzę raczej, że strefa euro nie może tolerować takiego zawieszenia, takiego stanu permanentnego kryzysu i ów kryzys zostanie przełamany. Myślę, że druga połowa tego roku to już będzie okres wyraźnego wychodzenia z kryzysu.

Rozmawiała Agnieszka Kamińska