Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Gabriela Skonieczna 22.03.2012

Porywacz 11-letniej Julii usłyszał zarzuty

Do 15 lat więzienia grozi 46-latkowi z okolic Andrespola, podejrzanemu o uprowadzenie w poniedziałek w Łodzi 11-letniej Julii. Mężczyzna usłyszał w czwartek zarzut pozbawienia wolności dziewczynki połączonego ze szczególnym udręczeniem.
Porywacz 11-letniej Julii usłyszał zarzutyfot. PAP/Grzegorz Michałowski

46-letni Robert T. podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. W piątek prokuratura ma zdecydować czy skieruje do sądu wniosek o jego aresztowanie - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. 

Dodał, że zarzut uwzględnia działanie podejrzanego w warunkach wielokrotnej recydywy. 46-latek - z wykształcenia fryzjer - był wcześniej wielokrotnie karany m.in. za rozboje i odbywał długoletnie wyroki. Po raz ostatni opuścił więzienie w kwietniu ub. roku.
Prokurator zaznaczył, że zebrany w sprawie materiał dowodowy to zeznania świadków, wyniki okazań i wstępne dane z ekspertyz kryminalistycznych. Śledczy nie ujawniają szczegółów tych ekspertyz. Podejrzany nadal pozostaje do dyspozycji prokuratury.

Zabezpieczone ślady i zeznania świadków
Podczas zatrzymania zachowywał się spokojnie, ale - zdaniem funkcjonariuszy - nienaturalnie. W miejscu jego zamieszkania znaleziono samochód, granatowego opla vectrę, którym miał przez kilka godzin wozić dziewczynkę. W aucie zabezpieczono ślady kryminalistyczne do badań porównawczych; także od mężczyzny pobrano próbki do badań, m.in. DNA.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Według nieoficjalnych informacji mężczyzna został już okazany świadkom, którzy w poniedziałek pomagali wypchnąć samochód, w którym przetrzymywana była dziewczynka, i zgłosili się na policję.

Ucieczka do lasu
Według policji 46-latek uciekł do lesie k. Andrespola już w nocy z wtorku na środę. Policjanci nie wykluczają, że ukrywał się tam, ponieważ zdawał sobie sprawę, że wokół niego "robiło się gorąco". Śledczy przyznają, że w sprawie pomogły liczne sygnały otrzymane od mieszkańców Łodzi i okolic.
Dzień po uprowadzeniu dziewczynka została przesłuchana przez sąd w obecności psychologa i z udziałem prokuratora. Śledczy - ze względu na dobro dziecka - nie informują o szczegółach zeznań dziewczynki, dotyczących samego przebiegu zdarzenia.

Uprowadzenie i poszukiwania dziewczynki
Do uprowadzenia 11-latki doszło w poniedziałek po południu. Kiedy Julia wraz z koleżankami bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do nich mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia odeszła z nieznajomym. Okazało się, że dziewczynka wsiadła z nim do samochodu. Porywacz woził ją przez kilka godzin. W rejonie Centrum Zdrowia Matki Polki samochód prawdopodobnie się zakopał; wtedy znalazły się osoby, który pomagały wypchnąć auto.
Po kilku godzinach, wieczorem, sprawca wypuścił dziewczynkę na osiedlu, na którym mieszka. Według prokuratury badania lekarskie wykazały, że 11-latka nie doznała obrażeń fizycznych.
Szef miejskiej policji powołał specjalną grupę, której zadaniem było wyjaśnienie okoliczności tej sprawy, a komendant wojewódzki policji w Łodzi wyznaczył 3 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy uprowadzenia.

gs