Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 12.07.2012

Schwytany po obławie milczy i nie przyznaje się do winy

Mężczyzna zatrzymany we wtorek wieczorem podczas policyjnej obławy w Krakowie usłyszał zarzut udziału w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnepolicja.pl

Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

Taką informację przekazał prok. Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

37-letni Bartłomiej K. był w czwartek przesłuchiwany. - Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień - powiedział prok. Dratwa. Wobec mężczyzny zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe. Grozi mu od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.

We wtorek po południu na ul. Sebastiana w Krakowie zatrzymał się volkswagen transporter, wyskoczyli z niego mężczyźni, którzy z innego auta, opla-astry wyciągnęli kierowcę. Używając kijów baseballowych i maczet pobili mężczyznę, zdewastowali auto i uciekli. Poszkodowany 28-latek z ranami obu nóg trafił do szpitala. Według świadków zdarzenia napastników było sześciu.

Policja zarządziła blokadę dróg. Porzuconego volkswagena znaleziono w Nowej Hucie w okolicach ul. Klasztornej. W obławie uczestniczyło ok. 100 policjantów, wykorzystano psy tropiące i helikopter. Wieczorem zatrzymano jednego z mężczyzn.

Policja nie podaje, jakie były motywy ataku. Rozpatrywane są różne wersje. Obaj mężczyźni - poszkodowany i napastnik są znani policjantom. Według informacji ze źródeł zbliżonych do śledztwa przyczyną napaści mogła być walka o wpływy w świecie przestępczym.

PAP, mr