Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Michał Chodurski 07.11.2012

Sprawą Gmyza zajmie się Parlament Europejski?

Politycy PiS Tomasz Poręba, Kazimierz Ujazdowski i Marcin Mastalerek ocenili, że zwolnienie Cezarego Gmyza z redakcji "Rzeczpospolitej" przypomina standardy białoruskie.
Cezary GmyzCezary GmyzWojciech Kusiński/PR

Ich zdaniem sprawą powinni się zainteresować Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Parlament Europejski.

Europoseł PiS Tomasz Poręba powiedział na konferencji w Sejmie, że wyrzucenie z pracy dziennikarza Cezarego Gmyza "przez oligarchę medialnego" za "dochodzenie do prawdy" to standard niespotykany w Europie. "To standardy białoruskie, a nie europejskie" - dodał. Poinformował też, że w tej sprawie została wysłana interpelacja do Komisji Europejskiej.
Zapowiedział również podjęcie działań na forum europarlamentu, które mają na celu umiędzynarodowienie tej sprawy i zainteresowanie - jak mówił - "skrajnym przypadkiem łamania wolności słowa w Polsce". Zapowiedział też, iż europosłowie PiS poruszą sprawę na najbliższym posiedzeniu komisji petycji Parlamentu Europejskiego, a także na forum swojej grupy.
Zdaniem posła PiS Kazimierza Ujazdowskiego zwolnieniem Gmyza powinien się zająć Rzecznik Praw Obywatelskich, który ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zajmowania się wszystkimi naruszeniami prawa w każdej sferze życia społecznego. "Także naruszeniami prawa, które mają miejsce w przypadku instytucji prywatnych" - zaznaczył.
"Apeluję do pani profesor Ireny Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich, o podjęcie działań z własnej inicjatywy (...). To test na to, czy Polska ma Rzecznika Praw Obywatelskich" - dodał.

Poseł Marcin Mastalerek zamierza z kolei wystąpić z interpelacją w sprawie rzekomego spotkania rzecznika rządu Pawła Grasia z właścicielem Presspubliki Grzegorzem Hajdarowiczem i redaktorem naczelnym "Rzeczpospolitej" Tomaszem Wróblewskim, do którego miało dojść przed publikacją materiału Cezarego Gmyza.

W związku z publikacją "Trotyl we wraku Tupolewa" Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej", rekomendowała w poniedziałek zarządowi odwołanie red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego zastępcy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz aurora artykułu red. Cezarego Gmyza.
"Rada Nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym postępowaniu uznaje, że dziennikarze związani z publikacją nie mieli podstaw do stwierdzenia, że we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany" - brzmi oświadczenie wydawcy.
W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia; twierdziła, że znalezione ślady mogą co prawda oznaczać "obecność substancji wysokoenergetycznych", ale dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - podkreśliła prokuratura wojskowa.

Tu zobacz - czystka w "Rzeczpospolitej">>>