Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 19.01.2013

Dramat w Algierii: trwa odbijanie, giną zakładnicy

Kolejnych dwóch zakładników najprawdopodobniej zginęło w czasie akcji odbijania kompleksu gazowego na Saharze z rąk rebeliantów.
Pole gazowe AmenasPole gazowe AmenasPAP/EPA/BRITISH PETROLEUM

Olbrzymie pola i instalacje gazowe przy granicy z Libią od środy są w rękach islamskich bojowników. Algierskie wojsko prowadzi akcję odbijania pracowników kompleksu, którzy stali się zakładnikami. Według władz Algierii, do tej pory udało się już uwolnić ponad 670 osób. Według niepotwierdzonych informacji w sobotę, życie stracili Amerykanin i Francuz. Oznaczałoby to, że po tym jak pola gazowe w algierskim In Amenas zajęli islamiści, życie straciło co najmniej 14 osób.

- Przez 40 godzin ukrywałem się w moim pokoju pod łóżkiem zastawionym deskami. Miałem jedzenie i wodę, ale nie wiedziałem, jak długo tam będę - opowiadał francuskiemu radiu Europe1 Aleksandre Berceaux, pracujący na miejscu w firmie cateringowej. Prócz Francuzów, w In Amenas pracowali także Amerykanie, Brytyjczycy, Japończycy i Norwegowie. Los niektórych z nich nie jest znany.

Nieoficjalnie wiadomo, że napastnicy to grupa dowodzona przez byłego przywódcę Al-Kaidy Magrebu Mokhtara Belmokhtara. Mieli oni zaatakować pola gazowe w odwecie za francuską interwencję w Mali, choć informacja ta jest coraz mniej wiarygodna, bo według świadków, szturm na algierski kompleks musiał być planowany od wielu dni.

Tymczasem koncern BP ewakuował z Algierii setki swoich pracowników. Na miejscu pozostali jedynie ci, którzy są niezbędni do funkcjonowania zakładów.

''IAR/aj