Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Jaremczak 18.01.2013

Algieria: już tylko siedmiu obcokrajowców w rękach porywaczy?

Jak twierdzi mauretańska agencja ANI są to trzej Belgowie, dwaj Amerykanie, Japończyk i Brytyjczyk.
Mochtar Belmochtar, przywódca porywaczy w AlgieriiMochtar Belmochtar, przywódca porywaczy w AlgieriiPAP/EPA/INTELCENTER/HANDOUT

Informacje z Algierii o losie zakładników są skąpe i sprzeczne ze sobą. Dotarcia do nich nie ułatwia fakt, że pola gazowe Amenas, na których są przetrzymywani, położone są na pustyni przy granicy z Libią, kilkaset kilometrów od jakichkolwiek zabudowań.

Pewne jest, że w należącym do koncernów BP i Statoil kompleksie pracowało wielu cudzoziemców m.in. Brytyjczycy, Francuzi, Kanadyjczycy, Norwegowie i Japończycy. W czwartek kilku udało się uciec w czasie szturmu algierskiego wojska. Co najmniej czterej mieli zginąć. W sumie w walkach o Amenas zginęło 12 osób. Natomiast w piątek zginął obywatel Francji - poinformował szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius. Trzech innych Francuzów zostało uratowanych.

Wolność miało odzyskać stu obcokrajowców uwięzionych przez islamskich terrorystów. Uwolniono też ponad 570 Algierczyków - podała państwowa algierska agencja informacyjna APS. Według tego samego źródła, 30 cudzoziemców jest prawdopodobnie wciąż w rękach porywaczy.

Wiadomo też, że terroryści chcą wymienić amerykańskich zakładników na swoich dwoje duchowych przywódców uwięzionych w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o Pakistankę Aafię Siddiki i Egipcjanina Omara Abdela Rahmana, zwanego "niewidomym szejkiem". Islamiści domagają się też, by Francja zakończyła swoją interwencję zbrojną w Mali. Najprawdopodobniej dowodzi nimi Mokhtar Belmokhtar - jeden z najwyższych rangą dowódców al-Kaidy Magrebu.

Dramat zakładników w Algierii - czytaj więcej>>>

Koncern BP poinformował, że ewakuowano z Afryki setki pracowników firmy. Wcześniej malijski odłam Al-Kaidy oświadczył, że planuje kolejne ataki w Algierii i apeluje do Algierczyków o to, by trzymali się z dala od obcokrajowców.
IAR, tj

''