Logo Polskiego Radia
IAR
Beata Krowicka 04.06.2013

Turcja: demonstranci przed biurem premiera. Policja znów używa gazu

Nie widać na razie szans na spokojniejszą sytuację w Turcji. We wtorek pod siedzibą premiera znów gromadzą się tłumy. Służby porządkowe wciąż rozpędzają demonstrantów przy użyciu gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Policja w Stambule rozpędza protestujących przy użyciu gazu łzawiązegoPolicja w Stambule rozpędza protestujących przy użyciu gazu łzawiązegoPAP/EPA/SEDAT SUNA

Ciąg dalszy protestów w Turcji. Przez całą noc głównie w Ankarze i Stambule, dochodziło do starć ich uczestników z policją. Oficjalnie potwierdzono śmierć dwóch osób.

O śmierci 22-letniego mężczyzny z powodu ran odniesionych podczas manifestacji poinformowała we wtorek ogólnokrajowa telewizja NTV, ta sama, która w ostatnich dniach była oskarżana przez Turków o zaprzedanie się władzy. Demonstranci zarzucali tureckim mediom, że zamiast relacji z najważniejszych wydarzeń w kraju, emitują programy rozrywkowe.

Wśród samych demonstrantów mówi się o większej liczbie ofiar.

Dzisiaj rano ponownie przez biurem premiera w Stambule zgromadziły się setki ludzi. Policja znów użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego, by ich rozpędzić. - Takie postępowanie nie powinno być akceptowane nigdzie na świecie - mówiła dziennikarzom jedna z uczestniczek protestów. - Nigdy nie widziałem takiego rządu i takiej policji, które tak nienawidzą własnego narodu. Nie mamy zamiaru się poddawać - dodała.

Sam premier wtorkowych manifestacji nie zobaczy, ponieważ od poniedziałku przebywa z gościnną wizytą w Maroku.

We wtorek w wielu miastach mają rozpocząć dwudniowy strajk poparcia antyrządowych protestów pracownicy sektora publicznego. Lewicowa konfederacja związków zawodowych Kesk, reprezentująca około 240 tysięcy pracowników, oskarżyła rząd o stosowanie "terroru państwowego".
Protestujący zarzucają premierowi Recepowi Tayyipowi Erdogaowi autorytaryzm i dążenie do przekształcenia Turcji w kraj islamski.
On sam wzywa demonstrujących do zachowania spokoju. Apeluje do rodaków, aby nie dali się sprowokować protestującym. Według niego antyrządowe protesty zostały zorganizowane przez "elementy ekstremistyczne".
To, co było lokalnym protestem, w ciągu kilku dni przerodziło się w Turcji w masowe wystąpienia. Pierwsze manifestacje odbyły się w Stambule i były protestem przeciwko planom likwidacji jednego z najpopularniejszych parków w centrum miasta. Po tym, jak policja odpowiedziała na protesty siłą, przekształciły się one w antyrządowe zamieszki, które zaczęły wybuchać także w innych miastach, w tym w Ankarze i Izmirze.

PAP,bk

''