Choć premier Turcji Recep Tayyip Erdogan wciąż utrzymuje, że w jego kraju protestuje wyłącznie "element ekstremistyczny", za demonstrantami murem staje coraz więcej szanowanych obywateli.
We wtorek w sądzie Çağlayan w Stambule przeciwko brutalnemu zachowaniu policji wobec demonstrantów chcieli zaprotestować prawnicy. Ponad pięćdziesięcioosobowa ich grupa zebrała się pod budynkiem sądu, by wygłosić oświadczenie. Zanim jeszcze zdążyli cokolwiek powiedzieć, zostali aresztowani.
Prawniczka Fatma Elif Koru, która uczestniczyła w tym wydarzeniu, powiedziała dziennikowi "Guardian", że była to brutalna napaść na zgromadzonych. - Po prostu zbieraliśmy się, by wygłosić oświadczenie na temat parku Gezi, gdy zaatakowała nas policja. Wielu moich kolegów jest rannych. Niektórzy byli kopani w głowę. Prawnicy zostali rzuceni na ziemię - mówiła prawniczka.
Aresztowani prawnicy chcieli wyrazić sprzeciw w związku z brutalnym traktowaniem protestujących z placu Taksim i parku Gezi w Stambule. We wtorek miała miejsce ostra interwencja policji, w trakcie której setki funkcjonariuszy użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych wobec osób okupujących plac.
W trakcie trwających od niemal dwóch tygodni zamieszek zginęły już cztery osoby.
Guardian, IAR, bk
![''](/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)