Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Chodurski 27.06.2013

Rodziny ofiar Smoleńska krytykują działania prokuratury

Prokuratura wojskowa twierdzi, że na szczątkach Tu 154, który rozbił się w Smoleńsku, nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych.
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Ireneusz Szeląg (L), Naczelny Prokurator Wojskowy płk Jerzy Artymiak (C) oraz rzecznik prasowy NPW ppłk Janusz Wójcik (P) w trakcie konferencji prasowej ws. śledztwa smoleńskiego.Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Ireneusz Szeląg (L), Naczelny Prokurator Wojskowy płk Jerzy Artymiak (C) oraz rzecznik prasowy NPW ppłk Janusz Wójcik (P) w trakcie konferencji prasowej ws. śledztwa smoleńskiego.PAP/EPA/Jacek Turczyk
Posłuchaj
  • Ewa Kochanowska wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim powiedziała dziennikarzom, że nie jest usatysfakcjonowana wyjaśnieniami prokuratorów. (IAR)
  • Andrzej Melak z Komitetu Katyńskiego, brat Stefana Meklaka, który zginął w Soleńsku, nie wierzy w wersję przedstawianą przez prokuratorów.(IAR)
Czytaj także

Śledczy ujawnili wyniki ekspertyzy wykonanej przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne.

Biegli nie wydali jednak ostatecznej opinii czy na pokładzie samolotu doszło do wybuchu.

Konferencji prasowej prokuratury wojskowej przysłuchiwała się część rodzin ofiar katastrofy. Ewa Kochanowska wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim powiedziała dziennikarzom, że nie jest usatysfakcjonowana wyjaśnieniami prokuratorów. - Jedne aparaty stwierdzają, inne nie stwierdzają (śladów materiałów wybuchowych red.). To są jakieś zdumiewające zabiegi. Ja się wstrzymam do momentu, kiedy będzie pełna chemiczna analiza i będzie można ją skonfrontować z biegłymi rodzin - mówi Ewa Kochanowska.

Wdowa po Januszu Kochanowskim ma także żal do prokuratorów za to, że z wynikami badań nie mogły zapoznać się wcześniej rodziny ofiar. - Bardzo dziwne, że prokuratorzy uznali opinię publiczną za bardziej niż ja zainteresowaną tym, czy mój mąż zginął w wypadku samolotowym czy w wyniku wybuchu. Uważam, że tego typu postępowanie jest naganne - mówi.

Andrzej Melak nie wierzy w wersję przedstawianą przez prokuratorów. - Nie wierzę. Ja bym wierzył gdyby śledztwo od początku było prowadzone rzetelnie, zgodnie z wymogami międzynarodowymi i od początku przejrzyście. Jeżeli nie prowadzi się sekcji zwłok, nie bada się jedynego materiału dostępnego w Polsce zaraz po przewiezieniu to znaczy, że rezygnuje się z tego co można było by zbadać. Bezpowrotnie utracono wiele dowodów rzeczowych - podkreśla Andrzej Melak.

Prokuratura otrzymała 25 czerwca wyniki badań próbek z wraku Tu-154M, pobranych podczas pobytu w Smoleńsku we wrześniu i październiku zeszłego roku.

Jak poinformował płk Dariusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pobrano ponad 250 próbek: około połowy to próbki gleby, a pozostałe to ślady, wymazy i fragmenty z wraku tupolewa. Płk Szeląg podkreślił, że sprawozdanie z badań jest jednym z elementów, którzy biegli wezmą pod uwagę przy formułowaniu opinii, czy na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu, czy też nie.

Jak twierdzi Szeląg, na wraku tupolewa nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych ani pozostałości ich rozpadu. W próbkach wykryto substancje chemiczne takie jak nitrogliceryna, znajdująca się na przykład w aerozolu leku na serce. Była to jedna z substancji, której odczyt (widmo) na urządzeniu był badany dokładnie, bo mógł wstępnie sugerować, że mamy do czynienia z materiałem wybuchowym. Inne takie substancje wymienione przez prokuraturę to ” difenyloamina, paranitrodifenyloamina, siarka, płyn hydrauliczny”.

Zdaniem wojskowych śledczy: "dotychczasowe dowody nie podtrzymują tezy o wybuchu".

Prokuratura oczekuje jeszcze m.in. na przebadanie fragmentów metalowych i lakieru wydobytych z brzozy ze Smoleńska i próbek pobranych z ciał ofiar.

Zobacz serwis specjalny Smoleńsk 2010>>>