Logo Polskiego Radia
PAP
Michał Chodurski 10.10.2013

Porwany libijski premier, cały i zdrowy, wrócił do biura

Premier Libii Ali Zidan, który w czwartek został uprowadzony na kilka godzin przez byłych rebeliantów, napisał na Twitterze, że porywcze chcieli zmusić go do ustąpienia ze stanowiska.
Premier Libii  Ali ZidanPremier Libii Ali ZidanPAP/EPA/ANDREW BURTON

- Czuję się dobrze, dzięki Bogu. Jeśli uprowadzenie miało na celu zmuszenie mnie do rezygnacji, nie zrezygnuję. Idziemy małymi krokami, ale we właściwym kierunku - napisał Zidan na Twitterze. Szef rządu wystąpił też w libijskiej telewizji.
Porywacze oświadczyli z kolei, że powodem ich działań, była rola rządu libijskiego w schwytaniu w Trypolisie przez Amerykanów wysokiego rangą dowódcy Al-Kaidy, Anasa al-Libiego.

Rząd Libii, który w związku z sytuacją zebrał się na pilne posiedzenie, określił porwanie Zidana jako - akt przestępczy. Zakomunikował też, że nie ustąpi wobec szantażu porywaczy. Z różnych źródeł dochodziły sprzeczne informacje na temat okoliczności porwania premiera, którego mieli dokonać byli rebelianci, uczestniczący w 2011 roku w obaleniu reżimu Muammara Kadafiego. Dawni rebelianci pracują m.in. dla MSW Libii i zapewniają bezpieczeństwo w stolicy kraju.
Według źródeł w biurze prasowym premiera, na które powoływało się BBC, Ali Zidan został uprowadzony przez rebeliantów z hotelu w Trypolisie, gdzie szef rządu ma swoją siedzibę. Później źródła w głównej prorządowej milicji, Brygadach Rewolucyjnych, poinformowały BBC, że premier został aresztowany przez ich wydział ds. zwalczania przestępczości.
Według BBC Zidan został aresztowany, przez luźno powiązaną z rządem grupę, na podstawie nakazu jakoby wydanego przez prokuraturę. Komórka Operacyjna Rewolucjonistów Libii - jak pisze AFP - poinformowała na swej stronie na Facebooku, że Zidan - został aresztowany zgodnie z libijskim kodeksem karnym. Według ministerstwa sprawiedliwości nie wydano jednak żadnego nakazu aresztowania premiera.
Agencja Reutera precyzuje, że premier Libii został siłą wyprowadzony z hotelu Corinthia przez uzbrojonych mężczyzn, lecz nie doszło do starć ani strzałów podczas tego incydentu. Według jednego z hotelowych ochroniarzy wyprowadzenie Zidana wyglądało jak aresztowanie.

Po kilkudziesięciu minutach od incydentu rzecznik byłych rebeliantów zakomunikował, że - do aresztowania (premiera Zidana) doszło po oświadczeniu (sekretarza stanu USA) Johna Kerry'ego w sprawie schwytania Abu Anasa al-Libiego. Jak tłumaczył rzecznik Komórki Operacyjnej Rewolucjonistów Libii, Kerry miał powiedzieć, że libijski rząd wiedział o operacji schwytania al-Libiego.
Al-Libi podejrzewany jest o współudział w zamachach na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 roku.
Amerykańskie źródła rządowe poinformowały w sobotę o przeprowadzeniu przez siły zbrojne USA operacji w Libii, w wyniku której schwytano al-Libiego. Premier Zidan zapewnił, że amerykańska akcja nie była konsultowana z władzami w Trypolisie, ale nie wpłynie to negatywnie na stosunki łączące Libię z USA; zaznaczył jednak, że obywatele libijscy powinni być sądzeni w Libii.
Dwa lata po rewolcie, która obaliła dyktaturę Kadafiego, Libia jest głęboko podzielona, a rząd centralny ma trudności z zapanowaniem nad rywalizującymi milicjami i radykalnymi islamistami.

mc

''