Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Jaremczak 06.12.2013

Protesty w Kijowie. Fenomen na ulicach

Czegoś takiego Ukraina jeszcze nie przeżyła. To, co od dwóch tygodni dzieje się na Majdanie w Kijowie budzi respekt i zdumienie. Eksperci są zgodni: oto na naszych oczach budzi się społeczeństwo obywatelskie.

Są świetnie zorganizowani. Nikt nimi nie kieruje. A mimo to, z dnia na dzień wszystko działa coraz lepiej. Można tu dostać miskę zupy lub kubek gorącej herbaty. Działa bezprzewodowa sieć internetowa, dzięki której łączą się z całym światem. Są ich tysiące. Trwają na posterunku dzień i w nocy.

Początkowo połączył ich sprzeciw wobec decyzji rządu o wycofaniu się z przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Inicjatorami demonstracji byli dziennikarze i działacze pozarządowi. Skrzykiwali się poprzez internetowe fora społecznościowe.

Zdaniem analityka Walerija Pekara, to właśnie społeczeństwo obywatelskie jest nowym graczem na ukraińskiej scenie politycznej. Ani opozycja, ani rządzący nie wiedzą, jak sobie z nim radzić. Jak tłumaczył Pekar, to nowe społeczeństwo sieciowe , gdzie przeważa młodzież. Tam nie ma hierarchii, to nie komsomoł. - Władza i opozycja nie rozumieją, jak z nimi pracować. Szukają kierownictwa - tego, z kim można się dogadać - dodał.

(źródło: UA 1+1/x-news)

Inny ekspert polityczny Ihor Charczenko dodaje, że w związku z tym nie można mówić o jednym liderze protestów. W jego ocenie, niedługo pojawi się jakiś zbiorowy lider czy raczej zespół liderów. - Przywódca będzie się zmieniał w zależności od sytuacji - raz to będzie jedna osoba, a raz inna, ale z tej samej grupy - uważa Charczenko.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Liderzy opozycji mówią, że protesty ludzi będą trwać tak długo aż nie dojdzie do zmiany na Ukrainie. Domagają się dymisji rządu i ustąpienia Wiktora Janukowycza ze stanowiska prezydenta kraju. Chcą przyspieszonych wyborów. Mówią, że ich celem jest nie tyle przejęcie władzy na Ukrainie ile doprowadzenie poważnych zmian w kraju. Chodzi między innymi o przeprowadzenie kluczowych dla ukraińskiej gospodarki reform i nawiązanie bliższej współpracy z Brukselą.

Jeden z liderów opozycji Witalij Kliczko (źródło: DE RTL TV/x-news)

W piątek demonstranci rozpoczęli nową formę protestu. Położyli się pod kijowską prokuraturą. W ten sposób kilkanaście osób domagało się uwolnienia dziewięciu zatrzymanych po niedzielnych zamieszkach w ukraińskiej stolicy .
Młodzi ludzie leżąc blokowali wejście do prokuratury. A kilkaset innych demonstrantów na znak protestu krzyczało - "hańba!". Wszystko wskazuje na to, że większość z sądzonych to nie chuligani, którzy atakowali milicję, ale przypadkowo zatrzymani. Wśród nich są np. dziennikarz, kierowca tira, czy architekt. Niektórych rozpoznano na krążącym w Internecie filmie pokazującym jak Berkut znęca się nad zatrzymanymi. Zakrwawione osoby leżą, a funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut  co jakiś czas biją ich pałkami i kopią.
Aresztowanym grozi od do 8 lat więzienia. 5 z nich nadal znajduje się w szpitalu pod nadzorem milicji. Wszystkim sąd wyznaczył 2 miesięczny areszt.

Rano na Placu Niepodległości w Kijowie było półtora tysiąca osób. Jednocześnie od niedzieli prowadzone są regularne pikiety budynków należących do rządu i administracji prezydenta. Najliczniejszy do tej pory protest odbył się w minioną niedzielę, 1 grudnia. Według opozycji na ulicach Kijowa było wtedy 700 tysięcy protestujących.

IAR/asop