Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Jaremczak 06.12.2013

SS-man uniknie odpowiedzialności

Ma 94 lata i jest niezdolny do udziału w procesie sądowym. Musi opuścić więzienie śledcze - taką decyzję w sprawie Hansa Lipschisa wydał Sąd Krajowy w Ellwangen.
Brama obozowa Auschwitz fot. Wikimedia Commonsdp.Brama obozowa Auschwitz fot. Wikimedia Commons/dp.

Hans Lipschis w czasie wojny był strażnikiem w Auschwitz-Birkenau.

Z aktu oskarżenia wynika, że w latach 1941-1943 Lipschis służył w oddziale wartowniczym na terenie obozu w okupowanej przez Niemców Polsce. W czasie jego służby do obozu przyjechało 12 transportów z więźniami. Ponad 10 tysięcy z nich skierowano do komór gazowych i zabito.

Prokuratura w Stuttgarcie oskarżyła tego pochodzącego z Litwy strażnika o współudział w zamordowaniu 9 515 więźniów.

Sam Lipschis potwierdza, że w czasie wojny był w Auschwitz-Birkenau. Twierdzi jednak, że był kucharzem a nie strażnikiem. I że nic nie wiedział o popełnianych w obozie masowych zbrodniach.

Według Centrum Szymona Wiesenthala (które zajmuje się między innymi tropieniem hitlerowców)  Lipschis figuruje na czwartym miejscu na liście najbardziej poszukiwanych przestępców. Centrum potwierdza, że między 1941 a 1945 r. służył w batalionie SS i "brał udział w masakrach i prześladowaniu niewinnych cywilów, głównie Żydów".
Po zakończeniu wojny Lipschis mieszkał w Niemczech Zachodnich. W latach 50. wyemigrował do USA. W 1983 roku władze amerykańskie wpadły na trop jego nazistowskiej przeszłości i wydaliły go z kraju. Od tamtej pory były esesman mieszkał w miasteczku Aalen na terenie kraju związkowego Badenia-Wirtembergia.

W RFN przez lata żył jakby nic się nie stało. Wiosną tego roku odnaleźli go niemieccy dziennikarze.

Niemieckie sądy jeszcze do niedawna wychodziły z założenia, że wyrok skazujący możliwy jest jedynie w przypadku udowodnienia indywidualnej winy. W przypadku strażników więziennych znalezienie dowodów obciążających graniczyło z cudem. Do czasu. W 2011 roku sąd w Monachium skazał byłego strażnika obozu zagłady w Sobiborze Johna Demjaniuka mimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów. Ten wyrok uznano za precedens umożliwiający ściganie i sadzanie na ławie oskarżonych innych strażników obozowych.

Zobacz serwis - Historia>>>

Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu skierował do niemieckich prokuratur łącznie 30 nowych spraw przeciwko byłym strażnikom obozów koncentracyjnych. O ewentualnym wniesieniu aktu oskarżenia w każdym przypadku decyduje właściwa prokuratura.

Hans Lipschis od maja przebywa w więzieniu śledczym. Zgodnie z wyrokiem sądu ma go teraz opuścić. Jak podała agencja dpa, sąd oparł się na opinii lekarza psychiatry, który stwierdził u niego początki demencji. Prawdopodobnie nie byłby w stanie śledzić tak skomplikowanego procesu i nie mógłby odpowiednio się bronić - orzekli sędziowie.
Dpa pisze, że sąd ma zdecydować jeszcze, czy proces w ogóle się odbędzie. szanse na poprawę zdrowia 94 letniego mężczyzny są jednak żadne. A to oznacza, że do procesu nie dojdzie.

PAP/asop

''