Logo Polskiego Radia
Trójka
Paula Golonka 19.10.2010

In vitro dzieli Polaków

Kościół ostro sprzeciwia się metodzie in vitro. Dla jednych to próba szantażowanie posłów, dla innych naturalne prawo do głoszenia swoich poglądów.
In vitroIn vitrofot. eastnews

Sejm zajmie się wkrótce ustawą, która reguluje kwestie zapłodnienia pozaustrojowego. Sprzeciwiają się temu biskupi, którzy metodę in vitro nazwali młodszą siostrą eugeniki i stwierdzili, że powoduje ona śmierć wielu istnień ludzkich. Niektórzy politycy mówią o próbie szantażu i niedopuszczalnego nacisku ze strony Kościoła na parlament.

Małgorzata Kidawa–Błońska, posłanka PO, współautorka jednego z projektów ustawy regulującej stosowanie metody in vitro, stanowisko Kościoła nie traktuje jak szantaż, ale jako próbę pokazania niebezpiecznej granicy w nauce. Dziwi się jednak, że biskupi zabierają głos w tej sprawie w przeddzień rozpoczęcia prac w parlamencie nad ustawą. Przypomniała, że do Sejmu zgłoszono sześć różnych projektów ustaw i pojawiła się szansa, aby o nich porozmawiać. Dodała, że każda próba regulacji tej kwestii spotyka się z wielkimi zastrzeżeniami ze strony Kościoła.

Jej zdaniem najgorszym rozwiązaniem będzie odsunięcie dyskusji na ten temat, ponieważ jesteśmy jedynym krajem, w którym nie ma uregulowań prawnych w tej kwestii. - Będziemy jedynym krajem, w którym nie ma ograniczeń eksperymentów naukowych. To jest bardzo niedobre i bardzo niebezpieczne. Po to były prace nad tą ustawą, aby temu zapobiec – mówi posłanka.

Zdaniem Marka Balickiego, posła SLD, autora jednej z ustaw regulujących sprawę in vitro, demokratyczne państwo powinno być państwem świeckim. - Ustawy powinny być stanowione dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla tych, którzy są katolikami czy wyznawcami innych religii. Państwo przy tworzeniu prawa nie może się kierować motywami religijnymi – mówił. Dodał, że nie można zakazywać transfuzji krwi tylko dlatego, że jedna z religii zabrania tego swoim wyznawcom. Jego zdaniem państwo nie może rozstrzygać sporów światopoglądowych.

Ks. dr Piotr Kieniewicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego stwierdził, że ci, którzy zagłosują za metodą in vitro sami postawią się poza Kościołem. Dodał, że Polska jest krajem demokratycznym i każdy ma prawo do tego, żeby jego poglądy zostały odzwierciedlone w parlamencie. - Jeśli zasiada tam grupa posłów, którzy identyfikują się z kościołem, to biskupi mają prawo do nich zaapelować, aby zachowywali się jak katolicy – powiedział. Jego zdaniem nie jest to nieuprawniony wpływ na państwo.

Bolesław Piecha, poseł PiS, autor jednego z projektów ustawy o in vitro mówi, że trzeba się kierować głosem sumienia i mieć odwagę głosić wartości, które się wyznaje. Jego zdaniem jeśli ktoś jest członkiem Kościoła Katolickiego, uznaje jego naukę i podstawy wiary, to nie powinno być żadnego dysonansu między tym co robi, a stanowiskiem Kościóła w tej sprawie.

Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku, tuż po godz. 12.00.

(miro)