"Krzyk, przerażenie i ludzka solidarność". Zamach na WTC oczami ocalałych. Reportaż [POSŁUCHAJ]
To sprawa honoru
Wrzesień to miesiąc, w którym członkowie historycznych grup rekonstrukcyjnych mają szczególnie dużo pracy. Tryb życia rekonstruktorów często wymaga wyrzeczeń. - Będziemy nocowali prawdopodobnie na miejscu ćwiczeń, na łące. Właściwie tak jak nocowali ponad osiemdziesiąt lat temu nasi przodkowie - mówi jeden z rekonstruktorów. Uczestnicy nie dysponują nawet namiotami, a ich wyposażenie jest typowo żołnierskie.
- Menażka, manierka, coś do jedzenia, scyzoryk. Wyposażenie dodatkowe to zapasowa koszula, kalesony, przybory do czyszczenia butów, munduru i broni, guziki - dodaje rozmówca Antoniego Rokickiego. Niewygody i braki bledną jednak wobec rozgrzewającej ich pasji i miłości do historii. - To poświęcenie, sprawa honoru, żeby tutaj być i móc upamiętnić tych ludzi, którzy byli naszymi przodkami - przyznają bohaterowie reportażu.
21:23 PR1_AAC 2021_09_17-00-37-21.mp3 "My, rekonstruktorzy". Reportaż Antoniego Rokickiego
Na początku był przypadek
W wielu przypadkach, członkostwo w grupach rekonstrukcyjnych wiąże się z zainteresowaniami rozwijanymi od najmłodszych lat - wojskowością i starociami. - Tata oglądał "Sensacje XX wieku", a ja jako brzdąc oglądałem również, bo był jeden telewizor i nic innego nie dało się obejrzeć - wspomina jeden z bohaterów reportażu. - Na jakimś pikniku lotniczym była grupa rekonstrukcyjna amerykańskich spadochroniarzy. Bardzo mi się spodobało, że można zdobyć repliki broni. Chciałem w ten sposób poznać historię - dodaje. W jego przypadku wszystko zaczęło się w wieku 14 lat.
Historia eksponatów używanych przez rekonstruktorów bywa fascynująca. Nierzadko sięga ona czasów, o których opowiadają przygotowywane inscenizacje. Tak jest z jednym z rowerów używanych przez Towarzystwo Pamięci 7 Pułku Ułanów Lubelskich z Mińska Mazowieckiego. - To rower starszego pana. Na tym rowerze wrócił we wrześniu 1939 roku z wojny. Był w niewoli, Niemcy prowadzili kolumnę jeniecką. Wyczekał na odpowiedni moment, wskoczył do rowu, przeczekał do nocy i zaczął wracać. Później znalazł polski rower i nim przyjechał kilkaset kilometrów z południa Polski - usłyszał Antoni Rokicki.
Zobacz też:
Historia nieznana
Po otrzymaniu pierwszego eksponatu członkowie towarzystwa zaczęli poznawać te zagadnienia, o których wspomina się rzadziej. W ten sposób natrafiono na plutony kolarzy, które organizowano przy każdym pułku kawalerii liczącym około 800 żołnierzy na etacie wojennym. - Pełnili funkcję normalnego plutonu liniowego, mieli pewne ograniczenia w porównaniu do plutonu kawalerii konnej. Kolarze przemieszczają się wyłącznie drogami, mogą osiągać bardzo duże odległości, kosztem małego zmęczenia - tłumaczą osoby związane z organizacją.
Wielu rekonstruktorów kupuje wyposażenie, takie jak mundury czy buty, za własne pieniądze. Osoby zamożniejsze finansują sobie nawet konie. Działa to jednak w dwie strony, bo niektórzy są też w stanie zarobić, zwłaszcza na filmach. - Zarabiają jako statyści. Jest kręcony film wojenny, są poszukiwani rekonstruktorzy z danego okresu historycznego, pojawia się ogłoszenie. Ludzie biorą urlopy w pracy, zgłaszają się i podpisują umowę, dostają pieniądze - wyjaśnia jeden z członków Towarzystwa. W tym przypadku można liczyć na 200-300 złotych.
Ale nie o pieniądze tu idzie...
Jeśli pasja historyczna lub chęć oddania hołdu przodkom nie wystarcza, to część osób zgłasza się ze względu na wyjątkową atmosferę panującą w grupie. Atmosferę pełną życzliwości i wsparcia. - Jestem w grupie dwa lata. Świetne towarzystwo, wszyscy są pomocni. Jak przyszedłem, najbardziej doceniałem to, że chłopaki są otwarci - podsumowuje rozmówca Antoniego Rokickiego.
***
Tytuł reportażu: "My, rekonstruktorzy"
Autorka: Antoni Rokicki
Data emisji: 17.09.2021
Godzina emisji: 00.37
mg