Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 13.05.2014

"Jesteśmy świadkami rozbierania Ukrainy" [podsumowanie dnia]

Kluczowe dla przyszłości Ukrainy są zaplanowane na 25 maja wybory prezydenckie. Jeśli nie uda się ich przeprowadzić, Rosja będzie mogła zakwestionować państwo ukraińskie.

To czarny scenariusz kreślony przez szefa polskiego rządu. - Już nikt w Europie nie może mieć złudzeń o co chodzi. Może zabraknie komuś odwagi, może interesy okażą się ważniejsze niż solidarność z Ukrainą, ale nikt nie będzie mógł spuszczać zasłony hipokryzji i udawać, że wszystko jest w porządku, albo że mamy do czynienia z jakimiś odruchami autonomii obywatelskiej. To powinno ułatwić rozmowę wewnątrz Europy na temat przyszłych relacji z Ukrainą i Rosją. Każdemu będzie trudniej kłamać na ten temat - powiedział Donald Tusk.

(źródło: TVN24/x-news)

Według niego, źle się stało, że to właśnie premier Viktor Orban mówił niedawno, iż mniejszość  węgierska na Ukrainie powinna mieć swoją autonomię.

- Wypowiedzi dotyczące autonomii i podwójnego obywatelstwa dla Węgrów, są sprzeczne z ukraińskim prawem i nie sprzyjają deeskalacji konfliktu ani stabilizacji sytuacji w naszym kraju - oświadczył rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Jewhen Perebyjnis. Ambasador Węgier został wezwany do resortu, by wyjaśnić słowa Orbana.

(źródło: 5 kanal/x-news)

Według ukraińskich mediów, wysuwając żądania w sprawie autonomii premier Węgier zaakceptował propozycję Władimira Żyrinowskiego, przewodniczącego Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, który w marcu zaproponował Węgrom rozbiór Ukrainy.

Stanowisko władz Węgier jest w Unii Europejskiej odosobnione. Przebywający z wizytą w Brukseli premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk mógł się przekonać o poparciu Zachodu dla zachowania integralności jego kraju. Dowodem na to może być porozumienie o wsparciu finansowym. Unijna pomoc makroekonomiczna wzrosła do ponad 1,5 miliarda euro. Dodatkowo 365 milionów ma być przeznaczone na wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego, reformy administracji publicznej i wymiaru sprawiedliwości.

Jaceniuk wspólnie z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso przestrzegli Moskwę przed używaniem gazu jako politycznej broni. Barroso uważa, że eskalacja konfliktu na Ukrainie nie leży w długoterminowym interesie Rosji i że prezydent Władimir Putin powinien konstruktywnie zaangażować się w zakończenie obecnego konfliktu, współpracując z Ukrainą i z UE.

- Unia jest najważniejszym partnerem ekonomicznym Rosji, jeśli chodzi o handel i inwestycje. Jeśli Rosja będzie kontynuować swe obecne działania, doprowadzi jedynie do swej dalszej izolacji na arenie międzynarodowej, co obserwowaliśmy już po aneksji Krymu - podkreślił.

Jednoznacznie po stronie Ukrainy stoją też Niemcy. A przynajmniej tego typu zapewnienia  padły podczas wizyty Szefa MSZ Niemiec w Kijowie. Frank-Walter Steinmeier oświadczył, że liczy na sukces wyborów prezydenckich na Ukrainie.

(źródło: UA 1+1/x-news)

Do głosowania zostały niecałe dwa tygodnie. Rosja chce, by przed ostatnią niedzielą maja została omówiona przyszła struktura państwa ukraińskiego. Moskwa oskarża władze w Kijowie o "niechęć do rzeczywistego dialogu z przedstawicielami regionów, przede wszystkim na południu i wschodzie kraju", która "jest poważną przeszkodą na drodze do deeskalacji i budowy obywatelskiego zrozumienia na Ukrainie".
W oświadczeniu resortu napisano też, że wyniki tzw. referendów niepodległościowych w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy, powinny "stanowić dla Kijowa wyraźny sygnał o głębokim kryzysie wzajemnego zrozumienia, a w szerszym aspekcie - ukraińskiej państwowości".

Zdaniem Rosji w ewentualnych rozmowach powinni wziąć udział przedstawiciele separatystów. Berlin nie mówi "nie", ale stawia warunek: separatyści muszą zaprzestać stosowania przemocy.

Na to się jednak nie zanosi. Wtorek przyniósł kolejne tragiczne informacje ze wschodu kraju. W zasadzce na ukraińskich żołnierzy pod Kramatorskiem zginęło sześciu ukraińskich żołnierzy. Kolumna wojska biorąca udział w operacji antyterrorystycznej została zaatakowana. Około 30 prorosyjskich bojowników ukrytych w krzakach wzdłuż drogi użyło granatniki i broń automatyczną. W walce brały udział też helikoptery bojowe, które przyleciały na pomoc.

Kramatorsk i Słowiańsk to dwa miasta niemal w pełni kontrolowane przez wspieranych przez Moskwę terrorystów.
Tymczasem Rosja zaapelowała do ukraińskich separatystów, by przestrzegali planu OBWE dla Ukrainy. W oświadczeniu rosyjski MSZ napisał, że oczekuje też od Kijowa, że zrezygnuje z akcji zbrojnych wobec separatystów na wschodzie kraju.

Moskwa przypomniała, że zgodnie z opracowanym planem należy uwolnić wszystkich więźniów politycznych. MSZ Rosji zażądał ponadto, by ukraińskie władza skończyły z - jak to określono - "zastraszaniem cywilów". Rosjanie dodali, że jeśli Kijów podejmie odpowiednie kroki, przywódcy separatystów w Ługańsku i Doniecku będą "potrafili odpowiednio zareagować". Rosyjski MSZ dodał, że oczekuje zbadania wszystkich przypadków przemocy na wschodzie i południu Ukrainy, przede wszystkim starć i pożaru w Odessie.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

IAR/PAP/asop

''