Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Beata Krowicka 06.07.2014

"Wprost" ma taśmy na Giertycha. Nisztor się broni i zapowiada pozwy

W poniedziałek "Wprost" opublikuje kolejne stenogramy, które mają dowodzić, że Roman Giertych "chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków". Dziennikarz, który nagrał byłego wiceministra, tłumaczy się z zastosowania podsłuchu.

Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed blisko trzech lat. "Gazeta Wyborcza" w weekendowym wydaniu opisuje spotkanie, do jakiego doszło w sierpniu 2011 roku. Brał w nim udział były wicepremier w rządzie PiS i były lider LPR a dziś adwokat - Roman Giertych oraz dziennikarze: Jan Piński (obecny szef "Uważam Rze" oraz Piotr Nisztor (współpracuje dziś z tygodnikiem "Wprost").


TVP/x-news

Według "Gazety" tematem nagranej przez Piotra Nisztora rozmowy z Giertychem i Janem Pińskim miała być sprzedaż za 400 tys. zł praw autorskich do książki, którą Nisztor napisał o Janie Kulczyku. Chodzić miało o to, by książka się nie ukazała.

Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>

Szczegóły rozmowy zostaną opublikowane w poniedziałkowym wydaniu "Wprost". Roman Giertych już zapowiada pozew cywilny w tej sprawie.

"Wprost" na swojej stronie internetowej publikuje wywiad z Piotrem Nisztorem, który wyjaśnia, dlaczego nagrywał spotkanie.

Nowe taśmy "Wprost". Giertych zamierzał szantażować biznesmenów? >>>
– Giertych i Piński chcieli robić dziwny interes, chciałem mieć dowód. Nagrałem rozmowę, każdy dziennikarz śledczy zrobiłby to samo – mówi Nisztor.

Dziennikarz zapewnia, że gdy pojawiła się informacja o tym, że zbiera materiały do książki o Janie Kulczyku, zaczął dostawać "gigantyczną ilość telefonów", a ludzie chcieli się z nim spotykać. Jego zdaniem chcieli oni zdobyć informacje na temat miliardera, które pomogłyby w pozyskaniu jego pieniędzy.

Nisztor mówi, że w sierpniu 2011 r. spotkał się z Janem Pińskim, który zaproponował mu 300 tys. zł za odkupienie praw do książki.

- Ale ja się, oczywiście, nie zgodziłem. Jestem dziennikarzem, który nie wchodzi w takie relacje. Gdybym sprzedał, książka nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, a ja chciałem ją wydać - wyjaśnia dziennikarz.

Piński nadal miał go jednak namawiać do spotkania z Romanem Giertychem, do którego ostatecznie doszło. Jak wspomina Nisztor, podczas tej rozmowy znów padła propozycja odkupienia praw do książki.

- Nagrałem rozmowę, którą wam przekazałem. Każdy dziennikarz śledczy, który szedłby na takie spotkanie, zrobiłby to samo co ja. Było dwóch blisko związanych z sobą ludzi, którzy mieli wspólny i dość dziwny interes. Chciałem mieć dowód. To chyba oczywiste - wyjaśnia, dlaczego miał ze soba ukryty dyktafon.

Jan Piński twierdzi, że Nisztor spotykał się też z przedstawicielami Jana Kulczyka, z którymi rozmawiał o sprzedaży praw do niej.

- Absurdalne. Od dłuższego czasu słyszałem plotki rozsiewane przez osoby związane z Pińskim, że sprzedałem książkę, że się dogadałem. Totalna nieprawda, rozpowszechniana w ramach zemsty. Mam czyste sumienie. Rozważam występowanie na drogę sądową przeciw ludziom, którzy te kłamstwa kolportują - zapowiedział dziennikarz.

Wyjaśnił też, że książka ostatecznie się nie ukazała, ponieważ wydawca "ewidentnie czegoś się bał".

"Wprost" w sobotę opublikował na Twitterze okładkę poniedziałkowego wydania tygodnika. Tytuł głównego artykułu to "Dorwać Kulczyka". Czytamy na niej również, że "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa".

Wprost, bk