Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Chodurski 19.07.2014

Rosja godzi się na międzynarodowe śledztwo ws. katastrofy malezyjskiego boeinga

Władimir Putin przystał na to po rozmowie z Angelą Merkel. Jednocześnie nie ustają naciski zachodnich polityków na Rosję, by słowa wcieliła w życie.
Szczątki malezyjskiego samolotu zestrzelonego we wschodniej UkrainieSzczątki malezyjskiego samolotu zestrzelonego we wschodniej Ukrainie PAP/EPA/ANASTASIA VLASOVA

Po dwóch dniach od katastrofy poznaliśmy ostateczną listę pasażerów. Nie ma na niej Polaków.

Zestrzelemnie malezyjskiego samolotu>>>

Angela Merkel i Władimir Putin porozumieli się w sprawie śledztwa przez telefon. Prezydent Rosji i Kanclerz Niemiec uznali, że katastrofę powinna zbadać międzynarodowa niezależna komisja działająca pod auspicjami Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO).

W oświadczeniu Kremla czytamy, że obie strony podkreśliły jak ważne jest szczegółowe i obiektywne dochodzenie w sprawie wszystkich możliwych okoliczności prowadzących do czwartkowego zdarzenia. Przywódcy Niemiec i Rosji zgodzili się na powołanie grupy kontaktowej z udziałem Ukrainy, Rosji i OBWE, której celem ma być osiągnięcie rozejmu we wschodniej Ukrainie.

 

A. Merkel o zawieszeniu broni. DE RTL TV/x-news

Jak twierdzą źródła w Moskwie także szefowie dyplomacji Rosji i USA porozumieli się w sprawie wyjaśnienia katastrofy malezyjskiego Boeinga. Siergiej Ławrow i John Kerry zgodzili się w rozmowie telefonicznej, że ich kraje powinny wspólnie wywrzeć presję na skonfliktowane strony starć we wschodniej Ukrainie - czytamy w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.

Międzynarodowego śledztwa ws. katastrofy malezyjskiego samolotu zażądała w piątek Rada Bezpieczeństwa ONZ.

Wcześniej Rosja oskarżyła Zachód o prowadzenie przeciwko niej wojny informacyjnej. Zarzut taki wysunął wiceminister resortu obrony Anatolij Antonow. Także rosyjskie MSZ wyraziło oburzenie pojawiającymi się sugestiami, jakoby Moskwa była odpowiedzialna za zestrzelenie samolotu Malezyjskich Linii Lotniczych.

Holendrzy są "wściekli i źli"

Premier Holandii, kraju z którego pochodziło najwięcej ofiar, przekonuje, że Władimir Putin ma ostatnią szansę, by udowodnić, że naprawdę chce pomóc ratownikom w dotarciu do ofiar katastrofy samolotu MH17. Mark Rutte rozmawiał z rosyjskim prezydentem. Rozmowę tę określił jako "bardzo ostrą". Dodał, że jego pogląd na sprawę podzielają przywódcy Niemiec, Wielkiej Brytanii i Australii.

Holandia pogrążona w rozpaczy>>>

- Byłem w szoku, gdy zobaczyłem zdjęcia obrazujące całkowity brak szacunku w miejscu tragedii - powiedział Rutte. Odniósł się w ten sposób do doniesień mówiących, że ciała pasażerów, w tym 193 jego rodaków, były przeciągane z miejsca na miejsce i pozostawione, by zgniły.

 

Rzecznik OBWE: ciała ofiar rozkładaja sie na słońcu. CNN Newsource/x-news

Wcześniej szef holenderskiej dyplomacji Frans Timmermans powiedział, że poddani króla Wihelma Aleksandra są "wściekli i źli" z powodu złego traktowania szczątków. Timmermans spotkał się na Ukrainie z prezydentem tego kraju Petrem Poroszenką. Szef holenderskiej dyplomacji powiedział ukraińskiemu przywódcy, że Królestwo Niderlandów chce wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za zestrzelenie maszyny. - Gdy uzyskamy dowód, nie spoczniemy, dopóki winowajcy nie poniosą odpowiedzialności. Nie tylko ci, którzy wystrzelili rakietę, lecz także ci, którzy sprawili, że było to możliwe. Jestem przekonany, że społeczność międzynarodowa musi podjąć ten wysiłek. - mówił.

Wśród ofiar nie ma Polaków

Linie Malaysia Airlines podały pełną listę narodowości ofiar katastrofy Boeinga 777 nad wschodnią Ukrainą. Nie ma na niej polskich obywateli. Z komunikatu na stronie internetowej linii wynika, że w katastrofie zginęło najwięcej Holendrów - 193, oraz Malezyjczyków - 43. Ponadto śmierć poniosło 27 Australijczyków, 12 obywateli Indonezji, 10 - Wielkiej Brytanii, po 4 Niemców i Belgów, 3 Filipińczyków oraz po 1 osobie z Nowej Zelandii i Kanady. Łącznie 298 osób.

- Istnieją przesłanki, że kluczowe dowody w sprawie nie zostały zachowane na miejscu katastrofy - mówił malezyjski minister transportu Liow Tiong Lai. Dodał, że jest zaniepokojony brakiem odpowiedniego zabezpieczenia terenu czwartkowej katastrofy boeinga na wschodzie Ukrainy. Zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc w tej sprawie.

Wiadomo skąd wystrzelono rakietę, która trafiła samolot

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdzi, że dokładnie ustaliła, skąd separatyści strzelali do malezyjskiego samolotu. Kierujący wydziałem kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa Witalij Najda powiedział, że strzelano z wyrzutni rakietowej Buk rozlokowanej w okolicach miejscowości Sniżne w obwodzie donieckim. Dodał przy tym, że na razie w interesie śledztwa nie chce mówić dokładnie o miejscu, gdzie stał ten system. Zdaniem Najdy, za start rakiety odpowiadali rosyjscy wojskowi, a rozkaz wydał jeden z przywódców bojówkarzy, także obywatel Rosji Igor Bezler o pseudonimie „Bies”. Ukraińskie służby specjalne żądają od Moskwy ujawnienia nazwisk trzech żołnierzy - członków załogi systemu Buk.

 

SBU publikuje kolejne rozmowy separatystów. SBU/x-news

- Władze Ukrainy nie otrzymały dotąd ani jednej czarnej skrzynki malezyjskiego Boeinga 777 zestrzelonego na wschodzie kraju - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w Kijowie, Andrij Łysenko.

Próby utrudniania śledztwa

Ukraińscy śledczy, obserwatorzy OBWE i dziennikarze zostali dopuszczeni do wraku. Wcześniej separatyści blokowali dostęp do samolotu pasażerskiego, który został prawdopodobnie przez nich zestrzelony. Pojawiły się informacje, że rebelianci wywożą z miejsca katastrofy samolotu ciała ofiar.

Jak twierdziły władze w Kijowie "terroryści wywieźli 38 ciał do kostnicy w Doniecku, gdzie specjaliści z wyraźnym rosyjskim akcentem oświadczyli, że samodzielnie przeprowadzą sekcję zwłok"  Według tych samych informacji separatyści prowadzą także poszukiwania dużych samochodów transportowych, by wywieźć szczątki samolotu do Rosji.

W miejscu katastrofy w Grabowie pracują śledczy ministerstwa spraw wewnętrznych Ukrainy z Doniecka. Trwają między innymi prace nad odznaczeniem miejsc, w których znajdują się fragmenty samolotu oraz szczątki ciał. Przedstawiciele służb nie udzielają jednak żadnych informacji.Wciąż  obecna jest także grupa uzbrojonych separatystów, którzy kontrolują ten teren.

Próby wyjaśniania okoliczności strącenia samolotu i przebywanie na miejscu katastrofy są niebezpieczne. Dziennikarze są zastraszani. Paweł Pieniążek, który przygotowuje relacje dla Polskiego Radia, usłyszał groźby pod swoim adresem. Gdy dzwonił do jednego z dziennikarzy, w słuchawce usłyszał głos mówiący po rosyjsku, że jeżeli uderzy w niego pocisk artyleryjski to nic go nie ochroni. Jak relacjonował, z podobną sytuacją miał do czynienia inny dziennikarz. Odebrał telefon od kolegi z Niemiec, ale ktoś się do rozmowy włączył i po rosyjsku pytał, w jakim celu i do kogo dzwoni. Pawłowi Pieniążkowi robiono też na miejscu zdjęcia. Nie wiadomo, kto stoi za telefonicznymi groźbami.

O sytuacji na Ukrainie - tu czytaj wiecej>>>

mc

''