- Nie wolno wykorzystywać takiej tragedii do własnych, politycznych celów - stwierdził Władimir Putin. Zapowiedział też, że "Rosja zrobi wszystko, co od niej zależy, aby konflikt na Wschodzie Ukrainy przeszedł z fazy wojskowej w fazę pokojowych rozmów dyplomatycznych".
Prezydent Rosji dodał, że oprócz ekspertów związanych z separatystami i władzami w Kijowie, na miejscu katastrofy powinni pracować eksperci z Międzynarodowej Komisji Lotniczej. Powinny być też utworzone korytarze humanitarne, którymi specjaliści badający przyczyny tragedii mogliby się poruszać.
W opinii Putina, takie tragiczne wydarzenia jak katastrofa lotnicza powinny "jednoczyć ludzi, a nie ich dzielić". W niedzielę przywódcy UE odbyli serię telefonicznych rozmów z prezydentem Rosji. zagrozili, że jeśli nie doprowadzi do uspokojenia sytuacji an wschodzie Ukrainy, Unia wprowadzi kolejne sankcje.
(źródło: CNN Newsource/x-news)
- Cierpliwość Zachodu wobec Rosji jest już na wyczerpaniu - takie słowa miały paść w trakcie wieczornej rozmowy premiera Wielkiej Brytanii z Putinem.
Tragiczna śmierć 298 osób, które były na pokładzie samolotu nie doprowadziła do uspokojenia sytuacji na wschodzie Ukrainy. Jak informuje z Kijowa korespondent Polskiego Radia Piotr Pogorzelski w wyniku działań ukraińskiej armii, główne grupy separatystów zostały odcięte od dostaw broni i jedzenia. Żołnierze coraz ciaśniej okrążają Donieck i Gorłówkę.
Wojskowi zwiększają także terytorium kontrolowane przez siebie w pobliżu lotnisk w Ługańsku i Doniecku. Trwają walki o miejscowości Rubiżne i Łysyczansk w obwodzie ługańskim. Z tej ostatniej miejscowości próbowali się wyrwać bojówkarze. Ich kolumna została rozbita przez wojskowych. 23 separatystów zostało zatrzymanych. Wszyscy to obywatele Rosji.
Trudna sytuacja panuje w Doniecku i Ługańsku. Centrum tego ostatniego jest regularnie ostrzeliwane przez separatystów. Później oskarżają oni o to ukraińską armię. Bojówkarze zabronili mieszkańcom korzystać z prywatnych samochodów do czwartku. Mogą się poruszać tylko transportem publicznym.
Na miejscu katastrofy malezyjskiego samolotu trwają prace ratownicze na miejscu. Do tej pory odnaleziono 251 ciał. Prawdopodobnie wszystkie są w wagonach - chłodniach na stacji Torez. Ukraińskie władze zabiegają o wydanie ciał i przewiezienie ich do Charkowa.
Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny >>>
W niedzielę premier Holandii Mark Rutt informował, że w negocjacje włączyli się pracujący na miejscu inspektorzy OBWE.
Prawdopodobnie jeszcze w poniedziałek w rejon katastrofy Boeinga dotrze zespół zajmujący się identyfikacją ofiar. Mark Rutte dodał, że uzgodnił z innymi światowymi przywódcami, że to Holandia będzie koordynować prace identyfikacyjne.
Większość z prawie 300 ofiar samolotu malezyjskich linii lotniczych lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur to Holendrzy.
Satelitarne zdjęcia z miejsca katastrofy (źródło: CNN Newsource/x-news)
Samolot malezyjskich linii lotniczych został zestrzelony z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich bojówkarzy. Zginęło 298 osób. W niedzielę sekretarz stanu USA John Kerry wykluczył możliwość, by katastrofę spowodowali Ukraińcy. - Wiemy, że Ukraińcy nie mieli systemu Buk w pobliżu miejsca katastrofy w tym czasie, wiec oczywiście wskazujemy palcem na separatystów - powiedział.
Dodał, że "jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom". Chodzi o rakietę ziemia-powietrze SA-11, zwaną systemem Buk, z którego zestrzelono malezyjski samolot pasażerski.
IAR/PAP/asop
