Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 21.07.2014

UE wprowadzi nowe sankcje? Przywódcy Europy grożą Putinowi

Cierpliwość Zachodu wobec Rosji jest już na wyczerpaniu - takie słowa miały paść w trakcie wieczornej rozmowy premiera Wielkiej Brytanii z prezydentem Rosji.

W rozmowach telefonicznych z Władimirem Putinem przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji żądali, by zmusił separatystów do współpracy w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego.

Kijów a także inspektorzy OBWE twierdzą, że praca na miejscu tragedii odbywa się pod lufami separatystów. Bojówkarze nie chcą też się zgodzić na to, by pociąg, w którym są zgromadzone ciała ofiar zostały wywiezione w rejony kontrolowane przez władze Ukrainy.

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny  >>>

Pałac Elizejski poinformował, że prezydent Francois Hollande powiedział Putinowi, że Rosja musi natychmiast wpłynąć na prorosyjskich separatystów, by ci zapewnili międzynarodowym ekspertom nieograniczony dostęp do miejsca, gdzie spadł samolot. Prezydent Francji zagroził Rosji kolejnymi sankcjami, tak jak - według agencji dpa - kanclerz Niemiec Angela Merkel, która w niedzielę wieczorem również rozmawiała z Władimirem Putinem.

- Sposób, w jaki powstańcy traktują zwłoki, jest "katastrofalny" - oświadczył rzecznik niemieckiego rządu.

Zaś David Cameron zagroził, że wobec rosyjskiej "bezczynności" we wtorek szefowie dyplomacji UE mogą podjąć decyzję o zaostrzeniu sankcji wobec Moskwy. Jak poinformował rzecznik brytyjskiego rządu, Cameron dał wyraźnie do zrozumienia, że prezydent Rosji musi zmienić swą politykę i pomóc w deeskalacji konfliktu na Ukrainie.

Stanowisko Londynu jest jasne: Moskwa może wywrzeć presję na separatystów aby umożliwili dostęp do miejsca tragedii i przyśpieszyli proces wydobywania ciał. Ale na razie Kreml z takiej możliwości nie che skorzystać. - Oczy świata skierowane będą teraz na Rosję. Jeśli nie podoła tym wyzwaniom, ryzykuje zostaniem pariasem - mówił w niedzielę szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond.
Według brytyjskich mediów rozdrażnienie Londynu spowodował fakt, że David Cameron na rozmowę z przywódcą Rosji czekać musiał trzy dni. W katastrofie zginęło dziesięcioro brytyjskich obywateli. W oświadczeniu kancelarii premiera czytamy, że podczas rozmowy "podniesiono poważne zastrzeżenia co do braku postępów jeżeli chodzi o zapewnienie dostępu do miejsca katastrofy".

Z Putinem rozmawiał tez premier Holandii. Prezydent Rosji miał zapewnić swojego rozmówcę, o "pełnej współpracy" i pomocy Rosji w przekazaniu ciał ofiar katastrofy i czarnych skrzynek malezyjskiego samolotu.

We wtorek w Brukseli spotykają się szefowie dyplomacji unijnych państw. Jak poinformowała kancelaria premiera, Angela Merkel, Francois Hollande i David Cameron doszli do porozumienia, że jeśli Moskwa nie zmieni postawy, unijni przywódcy powinni być gotowi do wprowadzenia kolejnych sankcji. Hammond powiedział, że tym razem mogą one dotknąć samego Putina oraz ludzi z jego najbliższego otoczenia.

Samolot malezyjskich linii lotniczych został zestrzelony z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich bojówkarzy. Zginęło 298 osób. W niedzielę sekretarz stanu USA John Kerry wykluczył możliwość, by katastrofę spowodowali Ukraińcy. - Wiemy, że Ukraińcy nie mieli systemu Buk w pobliżu miejsca katastrofy w tym czasie, wiec oczywiście wskazujemy palcem na separatystów - powiedział.

Dodał, że "jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom". Chodzi o rakietę ziemia-powietrze SA-11, zwaną systemem Buk, z którego zestrzelono malezyjski samolot pasażerski.

IAR/PAP/asop

''