Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 20.07.2014

"Coraz więcej dowodów świadczy o winie separatystów"

- Sam fakt, że separatyści kontrolują miejsce katastrofy w taki sposób, by uniemożliwić dostęp do tego miejsca, mówi sam za siebie, jeśli chodzi o winnych - ocenił sekretarz stanu USA John Kerry.
Posłuchaj
  • Na dworcu w Torezie, na wschodzie Ukrainy stoją wagony chłodnicze, w których znajdują się ciała ofiar katastrofy malezyjskiego Boeinga. Relacja Pawła Pieniążka (IAR)
  • Separatyści z Doniecka twierdzą, że mają czarne skrzynki malezyjskiego samolotu. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
Czytaj także

Na miejscu katastrofy malezyjskiego boeinga na wschodzie Ukrainy - chaos. Prorosyjscy bojówkarze utrudniają ekipom ratowników oraz inspektorom OBWE dostęp do wraku.

- W piątek dostali 75 minut, w sobotę dostali 3 godziny, a teraz mamy doniesienia, że pijani separatyści ładują ciała na ciężarówki, usuwają je z miejsca katastrofy. Usuwają też elementy samolotu - mówił w CNN John Kerry.

Kijów jest bezradny wobec kolejnych posunięć separatystów. Władze Ukrainy twierdzą, że bojówkarze - na zlecenie Moskwy - zacierają ślady katastrofy. Na potwierdzenie tych słów Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała kolejne podsłuchane rozmowy separatystów.

Jedną z rozmów prowadzi osoba zidentyfikowana przez SBU jako Aleksandr Chodakowski, dowódca batalionu Wostok, samozwańczej, separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej. - Kto ma czarne skrzynki? - pyta Chodakowski swego rozmówcę, który jednak nie wie, gdzie znajdują się rejestratory lotu zestrzelonego boeinga 777. - Dowiedz się, jak najszybciej. Pilnie! Moskwa interesuje się , gdzie są te skrzynki. Powinny się one znaleźć pod naszą kontrolą. Wykonaj to zadanie, dobrze? - mówi dowódca.
(TVN24/x-news)

Drugim rozmówcą Chodakowskiego jest Andrij, pracownik tzw. Ministerstwa Nadzwyczajnych Sytuacji (MNS) Donieckiej Republiki Ludowej. - Mam do was prośbę. To nie jest moja prośba. Nasi towarzysze z góry bardzo interesują się losem czarnych skrzynek. Mam na myśli Moskwę - oświadcza Chodakowski.
- Są tam dwie sztuki (czarne skrzynki) u Chmurego, naczelnika wywiadu Striełka (przywódcy prorosyjskich separatystów Igora Striełkowa). Zróbcie wszystko, przy współpracy z MNS, żeby wszystko, co znajdziecie, nie wpadło to w obce ręce - rozkazuje. - Wszystko, co znajdziecie, zabierajcie, żeby nie wpadło to w postronne ręce. Wszystkich, którzy tam przyjeżdżają, OBWE i inni - dodaje.

Między innymi te rozmowy świadczą o tym, że samolot Malaysia Air został zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści musieli otrzymać z Rosji. - To jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom - powiedział Kerry.

Separatyści, którzy kontrolują teren katastrofy, umieścili część ciał ofiar w trzech wagonach chłodniczych. Wagony te stoją w mieście Torez, kilka kilometrów od miejsca, w którym malezyjska maszyna spadła na ziemię. - W pociągu znajdują się 192 ciała i osiem fragmentów ciał. Zakończyliśmy te prace (umieszczania ciał w wagonach) rano. W chwili obecnej prowadzone są rozmowy, by pociąg mógł stamtąd wyjechać - poinformował po południu wicepremier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman.
Przedstawiciele władz ukraińskich rozmawiają z separatystami o wysłaniu wagonów z terytorium opanowanego przez bojowników na terytorium kontrolowane przez Ukrainę. - Na razie nie mamy możliwości odesłania pociągu - podkreślił.
Wicepremier poinformował także, że pracujący w miejscu katastrofy ratownicy odnaleźli w ostatnich godzinach kolejnych 27 ciał. Oznacza to, że w sumie znaleziono dotychczas zwłoki 223 osób.
Nie wiadomo co się dzieje z czarnymi skrzynkami , które są w rękach separatystów. Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej wyraziły gotowość przekazania ich międzynarodowym ekspertom. Wykluczono jednocześnie możliwość oddania rejestratorów lotu malezyjskiego Boeinga 777 władzom w Kijowie. Separatyści twierdzą, że czarne skrzynki przewieźli już do Doniecka.
Tragedia malezyjskiego samolotu, na pokładzie którego zginęło blisko 300 osób nie przerwała walk we wschodniej Ukrainie. Siły rządowe zacieśniają pierścień wokół ugrupowań prorosyjskich, przeciwko którym walczą we wschodnich obwodach kraju. W ciągu ostatniej doby zginęło ośmiu żołnierzy, a 50 zostało rannych.
Prorosyjskie oddziały separatystyczne otoczone są przez siły ukraińskie w południowo-wschodniej części obwodu ługańskiego i w północno-wschodnim rejonie obwodu donieckiego. Władze Ukrainy dążą do odcięcia buntowników od granicy z Rosją, by nie napływało stamtąd wsparcie w ludziach i sprzęcie wojskowym.
Z kolei Francja, Wielka Brytania i Niemcy zamierzają naciskać na prezydenta Rosji Władimira Putina, aby wpłynął na prorosyjskich bojownikach, by umożliwiono śledczym dostęp do miejsca katastrofy. Prezydent Francji Francois Hollande zapowiedział jednocześnie "podjęcie odpowiednich kroków" w przypadku braku reakcji Moskwy na apel Paryża, Londynu i Berlina.
Wcześniej szef MSZ Wielkiej Brytanii Philip Hammond zapowiedział, że Londyn będzie przekonywać pozostałe państwa UE do nałożenia na Rosję kolejnych sankcji.

W katastrofie zginęło 283 pasażerów i 15 członków załogi. Największą grupę ofiar stanowią Holendrzy - 193 osoby, w tym jedna z podwójnym obywatelstwem Holandii i USA. Zginęło też 43 Malezyjczyków (w tym 15 członków załogi), 27 Australijczyków, 12 Indonezyjczyków, 10 Brytyjczyków (w tym jedna osoba z podwójnym obywatelstwem W. Brytanii i RPA), 4 Niemców, 4 Belgów, 3 Filipińczyków, 1 Kanadyjczyk i 1 Nowozelandczyk.

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny  >>>

IAR/PAP/asop

''