Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Beata Krowicka 28.08.2014

Falenta: rok temu informowałem służby o podsłuchach

Biznesmen Marek Falenta, główny podejrzany w aferze taśmowej, która dotyczy podsłuchiwania najważniejszych osób w państwie, powiedział w RMF FM, że o podsłuchach dowiedział się w 2013 roku i od razu poinformował służby.
Marek Falenta, jeden z podejrzanych w aferze podłuchowejMarek Falenta, jeden z podejrzanych w aferze podłuchowejscreen: RMF FM/x-news

- Miałem informację, że dokonywano takich nagrań i przekazałem ją służbom specjalnym - powiedział Falenta. - Że są nagrywani politycy Platformy Obywatelskiej. I taką informację przekazałem Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - zaznaczył.

Chodziło o nagrywanie polityków i biznesmenów w restauracji Sowa i Przyjaciele. Jak zaznaczył, wiedział, że w VIP Roomie nagrywał jeden z kelnerów. Choć nie miał informacji, o kogo chodzi, zaznaczył, że domyślał się.

Źródłem informacji Falenty miała być plotka o tym, że w restauracji odbywa się taki proceder.

Falenta zaznaczył, że zna nazwiska funkcjonariuszy, którym przekazał informacje o podsłuchach. Zapowiedział, że ujawni je tylko w prokuraturze.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

- Wolałbym tego nie ujawniać. Właśnie jeden z tych funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dostał propozycję nie do odrzucenia, żeby złożył podanie o odejście z miesięcznym okresem wypowiedzenia - stwierdził Falenta. Zaznaczył jednak, że chodzi o pułkowników i kapitanów.

Biznesmen przyznał, że kilkakrotnie spotykał się z funkcjonariuszami. - Posiadam spółki w strategicznych sektorach Skarbu Państwa, to jest telekomunikacji. Posiadamy strategiczne aktywo, to jest sieć światłowodową o długości 4000 km i oficerów bardzo interesowało to aktywo - wyjaśnił.

Falenta zaznaczył, że funkcjonariusz ABW bał się w ogóle ruszyć ten temat. Natomiast funkcjonariusze CBA przekazali informację centrali. Mieli też być bardzo niezadowoleni, że nie pozwolono im zająć się tą sprawą.

Podejrzany w aferze taśmowej powiedział, że wymieniał korespondencję mailową z funkcjonariuszami, natomiast nie ma w niej nic na temat podsłuchów. Zaznaczył jednak, że najprawdopodobniej CBA w ramach standardowej procedury nagrywało przebieg spotkań z Falentą.

W czerwcu Marek Falenta zapewniał w RMF FM, że nie wiedział nic o podsłuchach, a o całej sprawie dowiedział się z "Wprost".

- Uważałem, że to jest informacja tajna i prokuratura razem ze służbami sami ją wyjaśnią i sprawdzą to, bo ta informacja na pewno jest w aktach i można to sobie sprawdzić. Nie wierzę w to, żeby te informacje nagle zniknęły z dokumentów CBA - wyjaśnił teraz biznesmen. - Bałem się po prostu o to, że wiadomo - to są służby specjalne - bałem się o swoje zdrowie i życie - dodał.

Falenta zaznaczył, że powinien zostać oczyszczony z zarzutów, ponieważ poinformował organy ścigania o popełnieniu przestępstwa. - Jestem w wielkim szoku, bo wygląda na to, że przekazałem te informacje rok temu, a stałem się przez to wrogiem i kozłem ofiarnym tej sytuacji. Starałem się pomóc, a zostałem ukarany. I to jest dla mnie dziś jeden wielki szok - ubolewał biznesmen.

Jego zdaniem on sam jest w tej sprawie poszkodowanym przedsiębiorcą. - Ja w całej sytuacji straciłem bardzo dużo pieniędzy - zaznaczył. - Żałuję, bo widzę, co się stało z moim życiem. Praktycznie nie mogę prowadzić żadnej działalności, jestem inwigilowany, moi pracownicy są zastraszani - dodał.

RMF FM, bk