Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Juliusz Urbanowicz 08.10.2014

Dżihadyści wyparci przez Kurdów z miasta Kobani

Dżihadyści zostali wyparci na obrzeża syryjskiego miasta Kobani - wskutek całonocnej kurdyjskiej kontrofensywy, wspartej przez serię nalotów koalicji dowodzonej przez USA.
Samoloty międzynarodowej koalicji wspierają bombardowaniami kontrofensywę Kurdów przeciw dzihadystom w syryjskim mieście Kobani Samoloty międzynarodowej koalicji wspierają bombardowaniami kontrofensywę Kurdów przeciw dzihadystom w syryjskim mieście KobaniSEDAT SUNA/PAP/EPA.

Walki o leżące przy granicy z Turcją Kobani (Ajn al-Arab) między bojownikami kurdyjskimi - wspieranymi przez lotnictwo międzynarodowej koalicji - a dżihadystami trwały całą noc z wtorku na środę. W ich efekcie zniszczonych zostało wiele obiektów ekstremistów, w tym czołgi oraz inne pojazdy bojowe, co zmusiło islamistów do wycofania się z centralnych dzielnic miasta.

Informację o wycofaniu się dżihadystów z Kobani potwierdził w środę przed południem w rozmowie z agencją Reuters przedstawiciel władz regionu Kobani, Idris Nassan. Jak ocenił, "jest to największy odwrót sił Państwa Islamskiego", odkąd weszły one do miasta.

Intensywną wymianę ognią słychać było jeszcze w środę rano przy granicy z Turcją.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, w wyniku nocnych walk dżihadyści musieli opuścić kilka zajętych wcześniej obszarów w zachodniej części miasta.

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>

Z kolei specjalny wysłannik ONZ do Syrii Staffan de Mistura powiedział w Nowym Jorku, że syryjscy Kurdowie obronili Kobani z wielką odwagą, a społeczność międzynarodowa powinna udzielić im pomocy.

 

- Naloty ma pozycje bojowników Państwa Islamskiego nie wystarczą - uważa były sekretarz obrony USA Leon Panetta. Jego zdaniem, Stany Zjednoczone powinny brać pod uwagę  wysłanie oddziałów piechoty (źródło:CNN Newsource/x-news)

Walka o pogranicze

Kobani to trzecie co do wielkości kurdyjskie miasto w Syrii. Ma strategiczne położenie. Gdyby bojownikom Państwa Islamskiego udało się je opanować, przejęliby oni tym samym kontrolę nad większością syryjsko-tureckiej granicy.

Miasto było oblegane przez dżihadystów od ponad trzech tygodni. Przed kurdyjsko-aliancką kontrofensywą, w  nocy z poniedziałku na wtorek, dochodziły informacje, że ekstremiści opanowali już 70 proc. Kobani. Mimo nalotów międzynarodowej koalicji oraz zaciekłego oporu kurdyjskich obrońców Kobani dżihadystom udało się opanować dalsze tereny w południowo-zachodniej części miasta.

Dotychczas Kobani oblegane było z trzech stron. Według danych Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w walkach o Kobani zginęło ponad 400 osób, w większości kurdyjskich bojowników i dżihadystów. Liczba ofiar może być jednak znacznie większa.

W minionych tygodniach dżihadyści przejęli kontrolę nad setkami wsi na północy Syrii, zmuszając ponad 180 tys. syryjskich Kurdów do ucieczki do Turcji. Ogółem jest już w tym kraju ok. 1,5 mln uchodźców z Syrii.

Turcja pod presją Kurdów

Dwie czarne flagi Państwa Islamskiego były widoczne po wschodniej stronie Kobani z terytorium Turcji, która zgromadziła przy granicy znaczne siły, w tym broń pancerną.

Ostatnio parlament turecki zezwolił siłom zbrojnym tego kraju na zagraniczną interwencję – w celu powstrzymania ofensywy dżihadystów. Turcja nie wszczęła jednak dotąd żadnych działań zbrojnych. Prezydent Recep Tayip Erdogan zaapelował jedynie do USA o wzmożenie bombardowań sił Państwa Islamskiego.

- Turcja od 90 lat nie interweniowała w żadnym bliskowschodnim konflikcie. Dzięki temu nie została wciągnięta w nieustanne rozgrywki i pozostała miejscem stabilnym. Turcja nigdy nie opowiadała się po niczyjej stronie i zawsze starała się być tak bardzo neutralna, jak to tylko możliwe - tłumaczy w rozmowie z Polskim Radiem ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Pinar Elman.

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>

Ankara obawia się, że jednak także – choć nie mówi tego otwarcie - że jej wojskowe zaangażowanie mogłoby nadmiernie wzmocnić Kurdów, wśród których dominują zwolennicy Partii Pracujących Kurdystanu, która od lat dąży do utworzenia niepodległego państwa z terytoriów należących obecnie do Turcji, Syrii, Iraku i Iranu.

Co najmniej kilkunastomilionowa mniejszości  kurdyjska w Turcji jest zaniepokojona o los swoich rodaków w Syrii  coraz mocniej krytykuje postawę władz tureckich. Doszło do starć tureckiej policji z Kurdami protestującymi przeciw bezczynności Ankary wobec ofensywy dżihadystów na Kobani. W wyniku zamieszek - według najnowszych doniesień - zginęło co najmniej 14 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 12 ofiarach śmiertelnych. Do starć dochodziło głównie na obszarach zamieszkanych przez Kurdów w południowo-wschodniej Turcji - poinformowały lokalne media. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, żeby rozpędzić protesty.

Kurdowie protestowali też w szeregu państw Zachodniej Europy, m.in. w Holandii i Niemczech. Grupa protestujących Kurdów wtargnęła też do siedziby Parlamentu Europejskiego w Brukseli.

JU/IAR/PAP

''