Co jest takiego wyjątkowego w tych ciężkich, topornych urządzeniach, że przeżywają swój wielki powrót?
- Maszyny do pisania po prostu mają dusze, ich stukot działa twórczo i wyzwala kreatywność. Dotyk klawiatury komputera nie zastępuje tego uczucia - twierdzą kolekcjonerzy.
W latach 50. był to towar strategiczny i numerowany, prowadzono rejestr pisma każdej maszyny. Czasem jednak pojawiały się na tajnych aukcjach albo były przemycane z zagranicy. Dopiero w latach 70. maszyny pojawiły się w wolnym obiegu.
- Policja posiadała specjalne zestawienia o tym, kto w mieście dysponuje maszyną do pisania, a odpowiednie służby znały układ, krój czcionki i cechy każdego egzemplarza, aby dzięki temu móc po kroju pisma dojść do właściciela – powiedział Andrzej Szromnik, kierownik Katedry Handlu i Instytucji Rynkowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Niektóre służą jako rekwizyty, np. na planie filmu "Nigdy się tego nie dowiesz" w reżyserii Jana Kidawy- Błońskiego są używane w trakcie przesłuchań w pomieszczeniach UB.
- Akcja filmu rozgrywa się w latach 1944-45 i w tamtych czasach takie maszyny były w każdym urzędzie - twierdzi Stefan Damentka z Zakładu Naprawy Maszyn Biurowych w Warszawie.
Więcej o maszynach do pisania w reportażu "Stary poczciwy Remington" - Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej.
(aw)
![''](http://redaktor.polskieradio.pl/1d488f9b-9b59-4bc3-95ea-13b4f0510840.file)