Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Grażyna Raszkowska 22.04.2014

Rząd: dobry scenariusz to szybki wzrost PKB i dalsze zaciskanie pasa

Za trzy lata wartość polskiego produktu krajowego brutto na głowę mieszkańca ma wynieść 74 procent średniej w Unii Europejskiej. Według Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2014 – 2017 nasza gospodarka w tym roku wzrośnie o 3,3 procent, w przyszłym o 3,8 procent, a w kolejnych dwóch latach o 4,3 procent.
W Polsce mamy szybszy wzrost gospodarczy niż wynosi średnia dla całej UE.W Polsce mamy szybszy wzrost gospodarczy niż wynosi średnia dla całej UE. sxc.hu
Posłuchaj
  • - Prognozowane wyniki PKB są efektem wciąż dobrych rezultatów eksportu, ożywienia konsumpcji, wzrostu inwestycji prywatnych, a w 2015 można liczyć na to, że także inwestycji publicznych - mówił w radiowej Jedynce Maciej Reluga główny ekonomista Banku Zachodniego WBK/ Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza/ Polskie Radio
  • Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości uważa, że sytuacja budżetu systematycznie się poprawia wraz z poprawą sytuacji polskiej gospodarki. Jednak na pewno jesteśmy w wieloletnim systemie zaciskania pasa./Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza/Polskie Radio
  • Polskie PKB cały czas szybko rośnie - tak wynika z Wieloletniego Planu Finansowego Państwa/Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza/Polskie Radio
  • W Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2014 – 2017 po raz pierwszy wpisano aktualizację programu konwergencji, czyli naszej drogi do strefy euro./Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza/Polskie Radio/
  • Ważne jest, by ludzie lepiej zaczęli dostosowywać swoje kwalifikacje do potrzeb rynku pracy, mówi socjolog prof. Henryk Domański, z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, /Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza/Polskie Radio/
  • Badania pokazują powolny, ale systematyczny wzrost satysfakcji z życia./Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza/Polskie Radio/
Czytaj także

W dokumencie, który przyjął rząd, po raz pierwszy wpisano aktualizację programu konwergencji, czyli naszej drogi do strefy euro.
Szybko możemy nadganiać różnicę
Ekonomiści przyznają, że scenariusz dotyczący tempa rozwoju naszej gospodarki jest jak najbardziej prawdopodobny.
- Przeskoczenie bariery 70 proc. nie wydaje się być wielkim wyzwaniem. Trudno powiedzieć, czy będzie to te 74 proc., które prognozuje Ministerstwo Finansów, natomiast nadrobienie tych punktów proc. w warunkach wyraźnie szybszego wzrostu gospodarczego w Polsce, w porównaniu do wzrostu unijnego, powoduje, że będziemy nadganiać tę różnicę  - uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.  
Również Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, mówił w radiowej Jedynce o prawdopodobnym scenariuszu zdarzeń ekonomicznych.
- Jeśli nie wydarzy się nic zdecydowanie negatywnego, to taki scenariusz ma dużą szansę na realizację. Te prognozy są jak najbardziej realistyczne. Myślę, że nasza gospodarka może rozwijać się w tym roku nawet w tempie 3,5 proc. – mówił.
- Te prognozowane wyniki są efektem wciąż dobrych rezultatów eksportu, ożywienia konsumpcji,  wzrostu inwestycji prywatnych, a w 2015 roku można liczyć na to, że także inwestycje publiczne dołożą swoją cegiełkę  - uważa ekonomista.  - Gospodarka będzie oparta na czterech solidnych nogach.
- Oczywiście im dalej poruszamy się na osi czasu, tym jest większa niepewność  - dodaje.  
- Co do lat 2016 i 2017, jest wiele znaków zapytania dotyczących Chin czy strefy euro. Rząd założył ostrożnie wzrost 4 proc. w średnim terminie. I jest to możliwe do osiągnięcia – podkreśla.
Tym bardziej, że uruchamiana będzie w tym czasie pula środków unijnych, co z pewnością przyspieszy rozwój.
Z Wieloletniego Planu Finansowego Państwa, który został 22 kwietnia zaprezentowany przez rząd, dowiadujemy się również, że deficyt budżetowy w przyszłym roku będzie niższy niż w tym, a resort finansów nie planuje w najbliższych latach rewaloryzacji progów podatkowych oraz ustawowych zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów czy kwoty  zmniejszającej podatek. Zamrożony pozostanie także fundusz płac w budżetówce.
W 2015 roku deficyt budżetowy może spaść poniżej 3 proc. PKB
Otwarte pozostaje pytanie, czy jest możliwe, że w 2016 roku wyjdziemy z procedury nadmiernego deficytu.
- Będzie to bardzo mocno zależało od tego, jak będzie się rozwijała gospodarka. Jeśli prognozy dotyczące PKB będą zrealizowane, to wówczas deficyt sektora finansów publicznych spadnie poniżej 3 proc. PKB – uważa Maciej Reluga.
To wystarczy, by w 2016 roku Komisja Europejska uznała, że wychodzimy z procedury nadmiernego deficytu.
- Gdyby się okazało, że mamy jakiś szok zewnętrzny i ten wzrost gospodarczy jest niższy, to wówczas Komisja oceni, dlaczego nie spełniliśmy tego kryterium i jest możliwe, podobnie jak to miało miejsce w przeszłości, że zostałby nam dany jeszcze jeden rok - mówi Reluga.
Jednak ekonomista jest zdania, że w 2015 roku spełnimy kryterium, czyli deficyt spadnie poniżej 3 proc. i w 2016 roku wyjdziemy z procedury nadmiernego zadłużenia.
Niska stopa bezrobocia jeszcze w tym roku
Możliwe, że stopa bezrobocia spadnie (według metodologii unijnej) w tym roku do 9,8 proc., a w 2017 roku poniżej 8 proc.
- Jeśli wzrost gospodarczy będzie taki, jak założyliśmy wcześniej, to także zauważymy widoczny trend zniżkowy bezrobocia – twierdzi główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Zwraca uwagę, że gdybyśmy wrócili do przewidywań sprzed roku i zobaczyli, jaki wskaźnik najbardziej zaskakuje dzisiaj prognostów, to jest to właśnie sytuacja na rynku pracy.
O tym, że Polacy odczują zmiany na lepsze przede wszystkim na rynku pracy, mówi także Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.
- Bez wątpienia przy rosnącej gospodarce niepewność o utrzymanie pracy powinna się wyraźnie zmniejszyć. Zapotrzebowanie na pracowników ze strony pracodawców będzie większe. Dodatkowo powinna też wzrosnąć dynamika płac - uważa Łukasz Tarnawa. - Jeżeli dodatkowo przyjmiemy, że inflacja pozostanie pod kontrolą, na co są szanse, to w naszych portfelach pozostanie więcej pieniędzy - uważa.

Na ważny aspekt związany z rynkiem pracy zwraca też uwagę prof. Henryk Domański, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.

- Ważne jest, by ludzie lepiej zaczęli dostosowywać swoje kwalifikacje do potrzeb rynku pracy -  mówi.

Profesor wskazuje również na badania, z których wynika, że Polacy, mimo iż ich poziom satysfakcji z życia systematycznie wzrasta, mają jeszcze wiele do nadrobienia pod tym względem w porównaniu z innymi krajami UE.

Nie wszystkie wiadomości są równie korzystne
Są też mniej korzystne wiadomości. Resort finansów nie planuje na razie np. waloryzacji progów podatkowych w PIT, kosztów uzyskania przychodów czy kwoty wolnej od podatku. A to uderza w osoby najmniej zarabiające, ale też w te o średnich dochodach.
- Ta sytuacja wynika z trudnego do osiągnięcia celu – zbicia deficytu poniżej 3 proc. PKB. W trakcie spowolnienia gospodarczego mieliśmy wyraźny wzrost deficytu i schodzimy z niego bardzo stopniowo. Podatki, jeśli chodzi o PIT, są nominalnie zamrożone, ale realnie są zwiększone. Podwyższony jest na dłuższy okres VAT – wszystko po to, by mieć pewność, że deficyt budżetowy będzie obniżany w kolejnych latach – wylicza  Maciej Reluga.
Zgadza się też z założeniem, że jeśli w 2016 roku wyjdziemy z procedury nadmiernego deficytu zadłużenia, bo deficyt w 2015 roku będzie już poniżej 3 proc. PKB, to wówczas jest szansa, że w 2017 roku VAT będzie obniżany. -  Zobaczymy, co się będzie wówczas działo z progami podatkowymi – zastanawia się główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Resort finansów będzie walczył z przestępczością podatkową
Jednocześnie resort finansów ma walczyć z przestępczością podatkową. Służyć ma temu pakiet zmian prawnych, które poprawią ściągalność podatków i zachęcą  do uczciwego rozliczania się z należności wobec fiskusa. Resort finansów zamierza nawet utworzyć centralny rejestr dłużników. Chce w ten sposób ograniczyć lukę podatkową, która dziś szacowana jest na 50 mld zł.
- Kluczowe jest to, żeby uzyskać taką sytuację, że wszyscy uczciwe płacą podatki. Jeśli tę dziurę z tytułu niepłacących uda się zasypać, to tym większa będzie szansa, by obniżyć podatki dla tych, którzy je cały czas płacili – mówi ekonomista.
Minister finansów już kilka miesięcy temu zapowiadał, że nawet jeśli ogólne obciążenia podatkowe nie będą w ciągu kilku lat zmienione, to jednak będą większe dla tych, którzy do tej pory unikali ich płacenia. A teraz będą musieli. To z kolei umożliwi zmniejszenie obciążeń dla tych, którzy rozliczają się uczciwie.
Sporo zależy od decyzji samych Polaków
Wiele przy ograniczaniu deficytu sektora finansów publicznych będzie zależało od Polaków, od tego, jaką podejmą decyzję w sprawach OFE i ZUS.
- Im większy odsetek Polaków zostanie w ZUS, tym z punktu widzenia budżetu jest to korzystniejsze  - tłumaczy Maciej Reluga. - W takim wypadku skala redukcji deficytu, oczywiście przy innych niezmienionych założeniach, przede wszystkim przyzwoitym wzroście gospodarczym, będzie szybsza – podsumowuje Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Sytuacja budżetu się poprawia
- Są różne narracje na temat tego, co się dzieje w Polsce. Jedna mówi o tym, że rząd tylko dokręca śrubę, że nie wprowadza reform i wszystkie jego działania są tylko sztucznym zasypywaniem dziury budżetowej. Z drugiej strony pojawia się  narracja bardziej prorządowa, która twierdzi, że jest lepiej, bo gospodarka jest w coraz lepszej kondycji. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku – mówi Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. Przyznaje jednocześnie, że bliżej jest mu do opinii, że sytuacja budżetu systematycznie się polepsza, wraz z poprawą polskiej gospodarki.
Jesteśmy w wieloletnim systemie zaciskania pasa
-  Niedawno minister finansów Mateusz Szczurek mówił, że znajdujemy się w sytuacji konsolidacji fiskalnej i to nieprędko minie – przypomniał ekonomista. Skąd taka potrzeba?
- Po pierwsze, ostatnie 5 lat to okres dużo słabszego wzrostu gospodarczego niż poprzednio. Po drugie, w 2008 i 2009 roku dokonano w Polsce dużych obniżek podatków, głównie składki rentowej i  podatku PIT. Ubytek z tego tytułu sięgnął kilkadziesiąt miliardów złotych. A jednocześnie nie obniżono adekwatnie wydatków państwowych. Teraz rząd stara się to powoli odwrócić  – mówi ekonomista. Dlatego, jego zdaniem, podatki są podnoszone, a niektóre wydatki powoli obniżane. Ta sytuacja odbija się na tych, którzy zarabiają najmniej.  
- Podatki rosną, to jest pewne – przyznaje Ignacy Morawski.
Co zasypuje dziurę budżetową
Oprócz większego wzrostu gospodarczego, tym, co pomaga zasypywać dziurę budżetową, są, zdaniem głównego ekonomisty Polskiego Banku Przedsiębiorczości, podwyżki podatków, zmiany w OFE, cięcia inwestycji publicznych w latach 2012 -2013 oraz zamrożenie płac w administracji publicznej.  - One są zamrożone od bodaj czterech lat i będą jeszcze przez następne cztery. W ujęciu realnym następują więc cięcia pensji o kilkadziesiąt procent. Tak naprawdę bardzo wiele osób w Polsce doświadcza gigantycznych cięć płac. To są ludzie, którzy nie będą protestowali na ulicy – zauważa.
- To są główne instrumenty oszczędnościowe, które będą kontynuowane w kolejnych latach, ponieważ deficyt budżetowy i deficyt finansów publicznych wciąż są zbyt wysokie – komentuje.  
Europejskie gospodarki też przyspieszają
Ignacy Morawski uważa, że wcale nie jest pewne, czy za trzy lata polskie PKB na głowę mieszkańca będzie wynosiło 74 proc. średniej unijnej.
- Może to być trudne, nie dlatego, że my będziemy się powoli rozwijać, ale dlatego że kraje UE też będą się szybciej rozwijały. Może to być więc trudne ze względu na przyspieszenie gospodarek unijnych. Ale u nas na pewno sytuacja się powoli poprawia – dodaje. W górę idą płace i zaczyna spadać bezrobocie.
Potrzebna jest zewnętrzna weryfikacja prognoz finansowych
W opinii Ignacego Morawskiego, w Polsce nie ma niezależnej instytucji, która ocenia prognozy finansowe.  – W Stanach Zjednoczonych jest Kongresowe Biuro Budżetu, instytucja uznawana za niepartyjną, obsadzona ekspertami, którym ufają w sumie obie strony sporu politycznego. I to biuro budżetowe dwa razy do roku robi prognozę długu, deficytu, wzrostu gospodarczego, która jest pewnym punktem odniesienia. Mówią, jaki będzie dług, jeśli rząd nie zmieni swojej polityki – informuje ekonomista.
- U nas prognozowanie jest w rękach rządu. I może on przedstawiać sobie plany, jakie chce, i dostosowywać wskaźniki – podaje Ignacy Morawski. Zaznacza, że nie podważa wiarygodności tych planów, ale one mogą często ulegać zmianom i nie podlegają zewnętrznym weryfikacjom.
Zdaniem głównego ekonomisty Polskiego Banku Przedsiębiorczości, o wiele ciekawszy jest pod tym względem program konwergencji przedstawiany Komisji Europejskiej.  - Musi być rzetelny i obejmować cały sektor finansów publicznych, a nie tylko budżet i agencje budżetowe – dodaje.
Przypomina, że sektor finansów publicznych to także samorządy oraz Krajowy Fundusz Drogowy.
Droga do strefy euro na razie daleka
Wejście do strefy euro to, zdaniem ekonomisty, zbyt daleka perspektywa, by w ogóle podlegała planowaniu politycznemu.  - 2020 rok to najbliższa wyobrażalna data – uważa.  
- Powinniśmy dążyć do strefy euro, ale musimy też poczekać na wyjaśnienie, na ile problemy państw peryferyjnych strefy euro są wynikiem funkcjonowania waluty euro. Musi minąć 5 - 10 lat od kryzysu, byśmy mogli dobrze zbadać tę kwestię. Uważam, że musimy być ostrożni i kryzys ukraiński niczego tu nie zmienia – komentuje bieżącą sytuację. - Jest taki argument, że euro generalnie bardziej zwiąże nas z Europą i przez to w jakiś pośredni sposób może zwiększyć nasze bezpieczeństwo.
Jednak zdaniem gościa PR 24 Ignacego Morawskiego, związek pomiędzy uczestnictwem w unii walutowej a bezpieczeństwem kraju, jest tak odległy, że nie warto podejmować tego wątku.
Grażyna Raszkowska

 

''