Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 29.10.2014

Przełom w walce z wirusem ebola? "Wszystko potwierdza pozytywny trend"

Po raz pierwszy od wybuchu epidemii eboli w Afryce Zachodniej spadła liczba zarejestrowanych nowych zarażeń tym niebezpiecznym wirusem - poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w Genewie.
Wicedyrektor WHO Bruce Aylward powiedział, że w Liberii - głównym ognisku choroby - zachorowań jest coraz mniej, jednak nie można jeszcze powiedzieć, że sytuacja jest pod kontroląWicedyrektor WHO Bruce Aylward powiedział, że w Liberii - głównym ognisku choroby - zachorowań jest coraz mniej, jednak nie można jeszcze powiedzieć, że sytuacja jest pod kontroląPAP/EPA/MARTIAL TREZZINI

Wicedyrektor WHO Bruce Aylward powiedział, że na całym świecie odnotowano ponad 14 tysięcy przypadków. W Liberii - głównym ognisku choroby - zachorowań jest coraz mniej, jednak nie można jeszcze powiedzieć, że sytuacja jest pod kontrolą.

- Czy jesteśmy pewni, że działania podjęte w walce z ebolą zaczynają przynosić efekty? Tak, widzimy, że spada tempo przybywania nowych przypadków - powiedział Aylward. - Spada liczba pochówków, nowych przypadków, stabilizuje się też liczba przypadków eboli potwierdzanych laboratoryjnie - dodał.

Zastrzegł, że nie oznacza to jeszcze końca epidemii, a eksperci weryfikują dane, aby wykluczyć ich błędną interpretację (mogącą wynikać np. z niezgłaszania nowych przypadków). - Na razie jednak wszystko potwierdza pozytywny trend - podkreślił wicedyrektor WHO.

Aylward wśród dotychczasowych osiągnięć w walce z epidemią w Liberii wymienił skuteczniejsze izolowanie chorych oraz przeprowadzanie pochówków zgodnie z wymogami bezpieczeństwa sanitarnego.

Liberyjski oddział Czerwonego Krzyża przekazał, że jego zespoły w ubiegłym tygodniu zebrały mniej ciał w stolicy kraju, Monrowii, niż w poprzednich tygodniach, a w ośrodkach medycznych zmalało obłożenie łóżek i ok. 100 z nich stoi pustych.

Aylward jednocześnie podkreślił, że w Liberii i dwóch innych krajach dotkniętych epidemią, Sierra Leone i Gwinei, niezmiennie potrzebne jest wsparcie w walce z wirusem. Najdotkliwiej odczuwany jest brak personelu medycznego; dla 19 z 56 planowanych ośrodków medycznych do leczenia chorych brakuje pracowników.

Jednocześnie w niektórych częściach sąsiedniego Sierra Leone, w tym w jego stolicy Freetown, liczba nowych przypadków wciąż rośnie.

Źródło: Bloomberg/x-news

Żołnierze objęci kwarantanną

Tymczasem minister obrony USA Chuck Hagel zatwierdził rekomendację dowódców wojskowych w sprawie objęcia obowiązkową 21-dniową kwarantanną wszystkich żołnierzy amerykańskich, powracających z Afryki Zachodniej, gdzie pomagali w walce z ebolą.

Decyzja ta wykracza poza środki ostrożności, rekomendowane przez administrację Baracka Obamy dla cywilów. Prezydent przyznał jednak, że sytuacja żołnierzy jest nieco inna niż cywilów, m.in. dlatego że nie udają się do Afryki Zachodniej z wyboru. Cywilni lekarze i pielęgniarki są po powrocie poddawani obserwacji, ale nie izoluje się ich, jeśli nie wykazują objawów choroby.

USA we wrześniu ogłosiły plan pomocy w walce z ebolą, obejmujący wysłanie do Afryki Zachodniej do 4 tys. żołnierzy z zadaniem budowy ośrodków dla chorych oraz szkolenia pracowników służby zdrowia. Obecnie zadanie to wykonuje w Liberii i Senegalu nieco ponad tysiąc amerykańskich żołnierzy, przy czym z założenia nie powinni oni mieć bezpośredniego kontaktu z chorymi.

W ciągu 15 dni ma zostać opracowany szczegółowy plan kwarantanny dla żołnierzy. Zdaniem Hagla 21-dniowa izolacja, którą nazwał "kontrolowanym monitoringiem", jest rozważnym rozwiązaniem. Zaplanowano zarazem przegląd tego programu po 45 dniach, by ocenić, czy powinien być kontynuowany.

Już w poniedziałek żołnierzy USA, którzy w Afryce Zachodniej pracowali przy budowie infrastruktury w ramach walki z ebolą, odizolowano po powrocie w bazie wojskowej we Włoszech, mimo że u żadnego nie wystąpiły objawy choroby. Pentagon zapowiedział wtedy, że w nadchodzących dniach izolacją zostaną objęte kolejne dziesiątki żołnierzy powracających z Afryki Zachodniej.

Kilka stanów USA zarządziło obowiązkowe objęcie 21-dniową kwarantanną personelu medycznego powracającego z krajów Afryki Zachodniej dotkniętych epidemią eboli. Natychmiast pojawiły się głosy krytykujące sięgnięcie po taki środek. Wskazywano, że może to powstrzymać pracowników sektora medycznego przed udawaniem się do Afryki Zachodniej, by pomagać chorym .

Czytaj więcej na temat epidemii eboli >>>

Ebola

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała w sobotę, że liczba ofiar śmiertelnych obecnej epidemii eboli wzrosła do 4922. Szacuje się, że zarażonych jest już ponad 10 tys. osób, głównie w państwach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii i Sierra Leone. Bilans WHO dotyczy okresu do 23 października.

Tylko w tych trzech państwach na ebolę zmarło do tej pory 4912 osób - alarmuje WHO. Odnotowano tam też 10114 przypadków zarażenia wirusem z ogólnej liczby 10141. Organizacja podkreśliła, że przypadki eboli do tej pory stwierdzono w ośmiu państwach.

Przedstawiony w sobotę bilans obejmuje chorych z Nigerii i Senegalu, które ostatnio WHO uznała za miejsca, gdzie epidemia się skończyła. Uwzględniono też pojedyncze przypadki odnotowane w Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych i w ostatnich dniach w Mali. Zwrócono jednak uwagę, że w rzeczywistości liczba zarażonych wirusem może być znacznie wyższa, szczególnie w biednych państwach afrykańskich, ponieważ rodziny zamykają chorych w domach i nie zgłaszają się do lekarzy.

Organizacja zwróciła też uwagę, że obecnie 15 państw Afryki jest poważnie zagrożonych wystąpieniem na ich terytorium wirusa.

Ebola - którą wykryto w 1976 roku - szerzy się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub innymi płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt; wirus nie roznosi się drogą kropelkową.

'' mr