Logo Polskiego Radia
PAP
Filip Ciszewski 17.11.2014

Chory na ebolę lekarz zmarł w szpitalu w Stanach Zjednoczonych

Z wielkim żalem informujemy, że dr Martin Salia, trzeci pacjent, którego leczyliśmy na ebolę, zmarł z powodu bardzo zaawansowanych objawów choroby. Mimo heroicznych wysiłków choroba była zbyt zaawansowana, by go uratować - napisały w oświadczeniu władze szpitala w Omaha.

44-letni dr Martin Salia, pochodzący z Sierra Leone rezydent USA, zaraził się wirusem eboli pracując jako chirurg w szpitalu Connaught w stolicy Sierra Leone, Freetown. Po raz pierwszy objawy choroby wystąpiły u niego 6 listopada, ale wówczas test dał wynik negatywny. Rezultat testu przeprowadzonego 10 listopada okazał się pozytywny. Szpital, w którym pracował, zamknięto.

W weekend przetransportowano chorego do placówki w Nebrasce. - Doktor Salia był w skrajnie krytycznym stanie, gdy do nas przybył i niestety, nie udało nam się go uratować - powiedział dr Phil Smith, dyrektor ds. medycznych oddziału szpitala specjalizującego się w leczeniu chorób zakaźnych. Pacjent cierpiał już na niewydolność nerek i układu oddechowego.

Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z powodu wirusa zmarło co najmniej 5177 ludzi; zaraziło się ok. 570 członków personelu medycznego, a 324 zmarło. Większość ofiar zanotowano w trzech krajach Afryki Zachodniej - Sierra Leone, Liberii i Gwinei.

Informacja o śmierci lekarza zbiegła się z decyzją Komisji Europejskiej o przekazaniu 29 mln euro na walkę z ebola. 17 mln euro z całej kwoty ma trafić na transport odpowiedniego sprzętu i materiałów potrzebnych do walki z ebolą na terenach dotkniętych wirusem w zachodniej Afryce, a także na ewakuację międzynarodowych pracowników do szpitali w Europie oraz na szkolenia pracowników służby zdrowia. Pieniądze mają być też przeznaczone na wzmocnienie lokalnych placówek zdrowotnych. Pozostałe 12 mln euro KE chce przeznaczyć na pomoc krajom, które sąsiadują z państwami dotkniętymi epidemią eboli. Komisja chce w ten sposób, aby kraje sąsiadujące mogły się przygotować na ewentualne ryzyko wybuchu u nich wirusa.

PAP, fc

''