Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 26.03.2010

"Polscy Idioci" robią karierę w sieci

Grupa młodych wrocławian gwiazdami sieci. Skaczą z mostu na statek i szaleją na sankach. Sami piszą o sobie Polish Idiots. Jeden z nagranych przez nich filmów w popularnym serwisie You Tube obejrzało już ponad 140 tys. osób.

Pod mostem Grunwaldzkim przepływa statek Rusałka. Zmierza z centrum miasta w kierunku mostu Zwierzynieckiego. Gdy jest w połowie drogi, na jego dach z mostu zeskakuje dwóch młodych ludzi. Na dachu jest także przerażony kapitan, próbujący złapać szaleńców, ale spada na niższy pokład.

- Miał wielkie szczęście, że nie wpadł w grilla, którego tam akurat ktoś sobie urządził - drwi Curly (nie chce podać imienia). Film ze statku, nagrany przez grupę nastolatków z Wrocławia, robi furorę w internecie.

Młodzi wrocławianie sami piszą o sobie Polish Idiots. Jeden z nagranych przez nich filmów w popularnym serwisie You Tube obejrzało już ponad 140 tys. osób.

Scena ze statkiem to tylko jedna z tych, które znajdziemy w internecie. Bo młodzi szaleńcy, albo - jeśli tłumaczyć dosłownie ich własną nazwę - idioci, robią znacznie więcej. Np. jeżdżą po kostce brukowej czy asfalcie na sankach zaczepionych do samochodów.

Są też mniej ryzykowne sceny, choćby wizyta w Pasażu Grunwaldzkim, gdzie nastolatek o pseudonimie Johnny w szlafroku frotte w paski wyciąga szczoteczkę do zębów, myje je, po czym kładzie się spać. Drugi z wrocławian, w mundurze ochroniarza, kulturalnie go wygania, po czym sam kładzie się pod kołdrą.

Zaczęło się kilka lat temu, w grupie czterech przyjaciół z Gimnazjum nr 13 przy ul. Mikołaja Reja: Johnnego, Miśka, Poplka i Curly'ego.

Podczas jednego z numerów Johnny złamał nogę i do dziś ma w niej założoną blachę- Pierwszy numer jaki zrobiliśmy, jeszcze zanim wpadliśmy na robienie zdjęć czy filmowanie, miał miejsce na tzw. Manhattanie - wspomina Misiek. - Jechałem deskorolką, a chłopaki na mnie wyskoczyli, pobili mnie, zabrali portfel i uciekli - mówi.

- Większość ludzi stała jak wryta, część próbowała pomóc mi wstać. Ale najlepsze były ich miny - opowiada Misiek.

Jak zgodnie tłumaczą, właśnie reakcja ludzi jest dla nich największą nagrodą. I powodem, dla którego się narażają. - Kiedyś robiliśmy trochę głupot, ale też bardzo uważnie przygotowujemy nasze numery. Każdy z nich jest dokładnie przemyślany, żeby nikomu nic złego się nie stało - mówi Curly. Ale przyznaje, że dwaj z nich, Poplek i Johnny, mieli już wypadki: jeden złamał obojczyk, drugi nogę i do dziś ma w niej założoną blachę.

Ich rodzice nie są zachwyceni. - Dowiedzieli się o wszystkim od taty kolegi, który poznał mnie na jednym z filmów - wspomina Misiek. - Moja mama uważa, że jestem nienormalny. Ale niczego mi nie zabrania - mówi Curly.

mch, gazetawroclawska