Logo Polskiego Radia
Dwójka
Michał Czyżewski 06.09.2014

Nie sprowadzajmy "Trylogii" do krzepienia serc!

– Ta funkcja oderwała się od dzieła Sienkiewicza, każąc nam traktować je jako kompensację polskich niedoborów. A przecież "Trylogię" czytano na całym świecie dlatego, że to świetnie napisane powieści – mówił w Ogrodzie Saskim literaturoznawca prof. Ryszard Koziołek.
Hanna Maria Giza, prof. Tadeusz Bujnicki, prof. Joanna Sztachelska i prof. Ryszard KoziołekHanna Maria Giza, prof. Tadeusz Bujnicki, prof. Joanna Sztachelska i prof. Ryszard KoziołekGrzegorz Śledź/PR2
Galeria Posłuchaj
  • Prof. Joanna Sztachelska, prof. Tadeusz Bujnicki oraz prof. Ryszard Koziołek rozmawiają o "Trylogii" Henryka Sienkiewicza (Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego/Dwójka)
Czytaj także

W specjalnym wydaniu "Klubu Ludzi Ciekawych Wszystkiego" spotkaliśmy się w plenerowym studiu Dwójki z badaczami literatury, by porozmawiać o fenomenie twórczości Henryka Sienkiewicza. Naszych gości pytaliśmy m.in. o znaczenie i źródło nośnej formuły "ku pokrzepieniu serc", która od ponad wieku ściśle wiąże się z odbiorem "Trylogii".

Narodowe Czytanie "Trylogi" w serwisie specjalnym portalu polskieradio.pl >>>

Prof. Joanna Sztachelska z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu w Białymstoku zwróciła uwagę, że początkowo Sienkiewicz nie zakładał z góry żadnego programu. – Dopiero szalone powodzenie "Ogniem i mieczem" wywołało w nim chęć sprostania pewnemu zadaniu, które rzeczywiście przeobraziła się w wyjątkowy czyn, jeśli chodzi o twórczość pisarza – powiedziała.

– Do pomysłu krzepienia serc Sienkiewicz doszedł dopiero w czasie pisania "Pana Wołodyjowskiego" – dodał prof. Tadeusz Bujnicki, historyk literatury polskiej z Uniwersytetu Warszawskiego. – "Ogniem i mieczem" kończy się bowiem ponurą tonacją. W ostatnim zdaniu powieści czytamy "nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą". Trudno mówić tu o krzepieniu – mówił.

Literaturoznawca zgodził się także z tym, że Sienkiewicz, dorastając do formuły krzepienia serc, wprowadzał ją na skutek odbioru swoich powieści. – Sukces na pewno napędzał tego rodzaju myślenie – zauważył.

Prof. Ryszard Koziołek, historyk literatury z Uniwersytetu Śląskiego, nie przepada za klauzulą krzepienia serc. – Ona szybko oderwała się od dzieła Sienkiewicza i stało się emblematem literatury traktowanej protekcjonalnie, takiej, której funkcje sprowadza się do kompensacji jakichś niedoborów. Jeśli tak na to spojrzymy, musimy uznać, że w dobrym dla Polski czasie nie powinniśmy czytać Sienkiewicza, bo nie musimy się krzepić – stwierdził.

W tym ujęciu miejsce dla "Trylogii" byłoby tylko w kulturze narodu bez państwa, zapóźnionego cywilizacyjnie, który musi fantazjować o wspaniałej przeszłości, bo ma fatalną teraźniejszość. – Wiemy, że tak nie jest, bo doskonale znamy recepcję światową tych powieści. Czytali je Rosjanie, Francuzi i Amerykanie nie dlatego, by się się krzepić, tylko dlatego, że były dobrze napisane – powiedział.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w nagraniu audycji, którą prowadziła Hanna Maria Giza.

Scena
Scena w warszawskim Ogrodzie Saskim, w którym wybitni aktorzy czytają fragmenty "Potopu" Henryka Sienkiewicza; fot. Grzegorz Śledź/PR2

mc, pg