Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 09.09.2015

Bez dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych tylko niektórzy będą mogli się leczyć

Po roku 2020 w Polsce zacznie brakować środków na leczenie pacjentów. Eksperci z firmy EY wyliczyli, że luka w finansowaniu potrzeb zdrowotnych ze środków publicznych wyniesie ponad 3 proc. PKB w roku 2060. Rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.
Posłuchaj
  • Ubezpieczenia dodatkowe muszą być czymś innym, i lepszym w stosunku do tego, co oferuje NFZ. Jednak to może też być gigantyczny biznes – wyjaśnia gość Jedynki Andrzej Klesyk, prezes PZU. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Pracodawcy już wiedzą, że inwestowanie w zdrowie spowoduje lepsze efekty w pracy tego pracownika. Będą lepsze wyniki dla przedsiębiorstwa – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem Doroty Fal z Polskiej Izby Ubezpieczeń, państwo powinno wesprzeć pracodawców, zwłaszcza że na dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych oprócz samych pracowników korzystają też pracodawcy, i finanse publiczne. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Na pewno trzeba to oszacować, ale dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne będą się opłacać MSP. Gorzej będzie z mikroprzedsiębiorstwami – podkreśla wiceminister pracy Jacek Męcina. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Jesteśmy w obliczu zmian demograficznych, coraz więcej będziemy mieć pracowników w grupie 50+, a obecny system finansowania ochrony zdrowia nie pozwala na pokrycie zwiększonego popytu na świadczenia zdrowotne.

PZU jest „za”

Z punktu widzenia dużej firmy ubezpieczeniowej wprowadzenie powszechnych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych byłoby zjawiskiem pożądanym.

Andrzej Klesyk, prezes PZU Andrzej Klesyk, prezes PZU

– I to z dwóch powodów. Wydaje się, że obecnie Polska doszła do takiego stopnia rozwoju, że jako społeczeństwo powinniśmy zacząć myśleć o swoim zdrowiu i zabezpieczeniu tego, co jest dla nas najcenniejsze, a więc życia i zdrowia w sposób ciągły. Ponieważ przy pewnym poziomie rozwoju gospodarczego zaczyna się pojawiać popyt na dodatkowe ubezpieczenia, na dodatkowe usługi zdrowotne. Z kolei z drugiej strony, ubezpieczenia jako takie w pewnym momencie „wypłaszczają się”, czyli wzrost ubezpieczeń nie jest tak szybki jak wzrost gospodarczy. Wówczas firmy ubezpieczeniowe zaczynają szukać nowych możliwości. I takimi możliwościami są, i mam nadzieję że będą, ubezpieczenia zdrowotne – wyjaśnia gość Jedynki Andrzej Klesyk, prezes PZU.

Korzyści z dodatkowych ubezpieczeń dla ubezpieczyciela…

Ubezpieczenia dodatkowe muszą być czymś innym, i lepszym w stosunku do tego, co oferuje NFZ.

– Musiałaby być inna jakość, być może inny czas oczekiwania i także inny koszyk oferowanych usług dla ubezpieczonych. To może też być gigantyczny biznes, ponieważ wszystkie ubezpieczenia w Polsce zbierają ponad 50 mld zł składek co roku. A na zdrowie poprzez NFZ i inne wydatki jako społeczeństwo wydajemy dwa razy więcej. Jest to więc gigantyczny przepływ pieniędzy – ocenia prezes Klesyk.

… i korzyści dla pracodawcy…

Przede wszystkim chodzi bowiem o dodatkowe ubezpieczenia pracownicze. Czyli dotyczące tej populacji, która ma bezpośredni wpływ na wytwarzanie PKB. Obecnie pracodawcy wykupują opiekę medyczna dla swoich pracowników, czy w postaci abonamentów, czy w postaci ubezpieczeń, czy też programów profilaktycznych.

– Ponieważ pracodawcy już wiedzą, że inwestowanie w zdrowie spowoduje lepsze efekty w pracy tego pracownika. Będą też wtedy lepsze wyniki dla przedsiębiorstwa. Natomiast pracownik, który jest chory, nie ma go w pracy, czyli nie pracuje. Albo chory przychodzi do pracy i jest nieefektywny. Są to koszty pośrednie, które mają ważne znaczenie – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med.

… NFZ też skorzysta

Wszyscy rozumieją, że ubezpieczenia muszą być. Nowym zagadnieniem, nowym słowem w dyskusji jest powszechność, i obowiązkowość. I do tego tematu trzeba odpowiednio podejść, czyli tak zrobić żeby ten rzeczywiście zadziałał.

Zwłaszcza, że przecież ubezpieczenia dobrowolne, dodatkowe już są. Jednak niewiele osób je wykupuje. Obecnie to ok. 3,5 mld składek, i ok. 3 mln osób, na 16 mln pracujących.

– A z tego ubezpieczenia korzyści ma nie tylko pracownik. Ale na pewno też ci, którzy są w systemie publicznym, bo zmniejszą się kolejki, bo te pieniądze nie będą brane z systemu publicznego, i wtedy np. dzieci oraz emeryci będą mieli więcej pieniędzy, bo system będzie miał więcej pieniędzy – wylicza gość PR 24.

Pracodawca finansuje, ale oczekuje pomocy

Już dzisiaj bowiem pracodawca płaci za różne usługi z sektora medycznego, płaci też za medycynę pracy, często kupowane są też programy profilaktyczne.

– Robiliśmy też badania, i to nie tylko w Polsce, ale międzynarodowe, na temat w jaki sposób pracodawcy myślą o swoich pracownikach, o utrzymywaniu ich zdrowia. Aby byli oni jak najbardziej efektywni. Z tych raportów wynika, że pracodawca bardzo chciałby wspierać zdrowie pracownika, ale jest jedna bariera: to jest dodatkowe obciążenie dla firmy – podkreśla prezes Rulkiewicz.

Dlatego także zdaniem Doroty Fal z Polskiej Izby Ubezpieczeń, być może trzeba pomyśleć o jakiejś rekompensacie finansowej dla nich.

– Mówimy o ubezpieczeniu, które będą finansować pracodawcy, ale to byłoby nie fair, żeby zostawić finansowanie tylko pracodawcom. Państwo, jako instytucja, powinno wesprzeć pracodawców, zwłaszcza że na dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych dla pracowników oprócz samych pracowników przede wszystkim korzystają pracodawcy, i finanse publiczne. I dlatego, że te finanse korzystają, to również z tego budżetu powinno pójść wsparcie na finansowanie takich ubezpieczeń – tłumaczy ekspertka.

Jak zachęcić do dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych?

Jakaś forma wsparcia jest potrzebna, i to z dwóch powodów. Musi istnieć jakiś bodziec i dla pracodawcy, i dla pracownika, aby chciał kupić ubezpieczenie zdrowotne.

– Bez takiego bodźca PZU, jako lider ubezpieczeń zdrowotnych, zbiera tylko 100 mln zł składek. To są „gigantycznie małe” pieniądze. To jest mniej niż 10 punktów bazowych, czyli 0,1 proc. wszystkich wydatków. Jest to bardzo niewiele. A po drugie, nie może być tak, że człowiek, pracodawca czy pracownik, płaci dwa razy za to samo. Poprzez składki na ubezpieczenia zdrowotne do NFZ, i oprócz tego – za dodatkowe ubezpieczenia – komentuje gość radiowej Jedynki.

Gdyby były ulgi podatkowe dla osób, które kupują prywatne ubezpieczenie, to wtedy chętnych byłoby więcej, i większe byłoby odciążenie państwowej kasy.

– Już to nawet widzimy w naszych opłatach możliwości zakupu pewnego rodzaju produktów, gdzie klient kupując dany produkt, ma 50-proc. zniżkę do naszych lekarzy. Zatem Polacy widzą korzyść z tego, że mogą przeskoczyć kolejkę, że mogą dostać się do takiego czy innego lekarza bez konieczności oczekiwania, albo do najlepszego specjalisty bez konieczności szukania tegoż specjalisty – zauważa prezes PZU.

Tradycje obowiązkowej ochrony zdrowia pracowników już mamy

Na świecie jest bardzo różnie. W Chinach są ubezpieczenia płacone przez pracodawców. W innych krajach albo pracodawcy płacą, albo pracownicy płacą indywidualnie.

– Natomiast np. w Polsce od kilkudziesięciu lat medycyna pracy jest obowiązkowa. I to jest jedyny element profilaktyki, i sprawdzenia co się dzieje z pracownikiem, i jest to obowiązkowe. Ile trudnych przypadków wykrywa się dzięki temu, że pracownik musi przyjść i zrobić badania. Dlatego Polska nie jest ewenementem, ponieważ ta medycyna pracy istnieje już bardzo długo. Natomiast spróbujmy to rozszerzyć o te choroby, które najczęściej są w wieku produkcyjnym, czyli związane z układem mięśniowo-szkieletowym. Bo to są najdłuższe absencje, kiedy pracownik z powodu upadków, urazów jest na zwolnieniu lekarskim – zauważa prezes Anna Rulkiewicz.

A to wszystko są koszty.

W jaki sposób zarobić na ochronie zdrowiu?

Potencjał w sektorze medycznym jest ogromny i np. PZU stawia na inwestycje w tej dziedzinie. Są tworzone firmowe placówki służby zdrowia.

– W ten sposób kupujemy sobie opcję rozwijania się w przyszłości. Ponieważ nie wiemy, jak będzie sformułowane prawo dotyczące dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, postanowiliśmy zainwestować w naszą własną sieć placówek albo w takie placówki, które będą z nami współpracować, ale będą spełniały standardy PZU – wyjaśnia Andrzej Klesyk.

I takich placówek fizycznie PZU ma już ponad 1000 w Polsce. Są z nimi podpisane umowy. Jest to opcja, gdyż mając te placówki – przychodnie czy punkty diagnostyki, PZU będzie w stanie, w momencie gdy powstanie ustawa, bardzo szybko rozwinąć biznes ubezpieczeniowy. – Mamy nadzieję, że ta opcja się zmaterializuje, i będzie to biznes, na którym będziemy zarabiać, i w pewien sposób też pomagać ludziom – dodaje gość Jedynki.

To ile będzie można zarobić, będzie zależało od ustawodawcy. Ponieważ w niektórych krajach jest tzw. sufit możliwości zarobkowych w tego typu ubezpieczeniach, zobaczymy więc, jak to będzie w Polsce. – Natomiast jestem przekonany, że z punktu widzenia akcjonariuszy PZU będzie to działalność tworząca dla nich wartość, a więc wartość ich akcji pójdzie w górę – podkreśla prezes Klesyk.

Bariery ciągle jednak przeszkadzają

Pierwszym powodem małej popularności ubezpieczeń jest brak edukacji oraz problem związany z brakiem myślenia o profilaktyce.

– I jeszcze oczywiście finanse. Dlatego ubezpieczają pracowników przede wszystkim duże firmy, często międzynarodowe, którzy już wiedzą, że zdrowszy pracownik, jego praca przełoży się na lepszy wynik firmy – komentuje prezes Anna Rulkiewicz.

Silnym impulsem do rozwoju ubezpieczeń dodatkowych jest na pewno zmiana rynku pracy: z rynku pracodawcy – na rynek pracownika. Coraz częściej brakuje bowiem fachowców. A opieka lekarska to podstawowy benefit dla pracodawcy, który wzmacnia lojalność. Pracodawcy będą więc coraz bardziej zainteresowani tymi ubezpieczeniami. Jednak musi to być powszechne, a nie tak jak teraz, gdy dotyczy tylko części pracodawców. Muszą w tym uczestniczyć i duże firmy, i mali przedsiębiorcy. Dlatego powinien to być rodzaj obowiązku.

Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska