Logo Polskiego Radia
Jedynka
Katarzyna Karaś 25.05.2014

Komentatorzy: papież nie ma wpływu na konflikt na Bliskim Wschodzie

Zdaniem gości radiowej Jedynki, wizyta Franciszka w Autonomii Palestyńskiej i Izraelu ma charakter jedynie symboliczny.
Papież w BetlejemPapież w BetlejemPAP/EPA/ABED AL HASHLAMOUN

W drugim dniu pielgrzymki, w Betlejem, papież powiedział, że należy "podwoić wysiłki i inicjatywy mające na celu stworzenie warunków dla trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie opartego na sprawiedliwości i uznaniu praw każdego oraz wzajemnym bezpieczeństwie".
- Nadeszła chwila, aby wszyscy mieli odwagę wielkoduszności i kreatywności w służbie dobra, odwagę pokoju opierającego się na uznaniu przez wszystkich prawa obu państw do istnienia i cieszenia się pokojem i bezpieczeństwem w ramach granic uznanych przez wspólnotę międzynarodową - stwierdził.
Jerzy Haszczyński, kierownik działu zagranicznego dziennika "Rzeczpospolita", ocenia, że "siła sprawcza papieża na Bliskim Wschodzie jest minimalna", dlatego nie ma co liczyć, że cokolwiek się zmieni po jego wizycie w tym regionie. - To pielgrzymka symboliczna. Liczba chrześcijan na Bliskim Wschodzie jest mała i malejąca, a wpływ papieża na przywódców państw w regionie jest żaden - uważa. Mimo wszystko - według gościa Jedynki - nie można nie docenić takich gestów Ojca Świętego, jak dotknięcie muru oddzielającego Izrael od Autonomii Palestyńskiej. Przełom - w opinii Haszczyńskiego - może nastąpić w poniedziałek, podczas zwiedzania przez Franciszka Yad Vashem.
- Wszystkie proroctwa sprzed lat mówiące, że rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie jest możliwe w czasie policzalnym, ale nie wiadomo, ile on wynosi, się sprawdzają - twierdzi redaktor naczelny "The Warsaw Voice" Andrzej Jonas. Zwraca uwagę, że po tzw. arabskiej wiośnie ludów, sytuacja na froncie izraelsko-palestyńskim nie zmieniła się, a można było sądzić, że wówczas pojawi się jakaś luka polityczna. - Po obu stronach nie ma jednak woli politycznej - mówi.
Zdaniem Jonasa szansa na pokój nie pojawi się także w związku z pielgrzymką. - Watykan prowadzi politykę równego dystansu ze wszystkimi stronami konfliktu, nie zabiera głosu po żadnej ze stron. Franciszek będzie się tego trzymał, by nie być oskarżonym o stronniczość - przewiduje.
Polsko-izraelski pisarz i dziennikarz Roman Frister przypomina, że niedawno rozpadły się prowadzone przez dziewięć miesięcy rozmowy pokojowe pod patronatem USA. - Prezydent Barack Obama miał powiedzieć jednemu ze swoich współpracowników, że teraz "niech się kiszą we własnym sosie", czyli, że Amerykanie nie będą się już wtrącali. Premier Izraela Benjamin Netanjahu miał skomentować te słowa tak: "we własnym sosie niech się kiszą Palestyńczycy, my idziemy na dobrą kolację" - opisał.
Frister przyznaje, że w Izraelu wizyta papieża jest odbierana na ogół negatywnie. Chodzi o to, że Jan Paweł II rozbudził u Żydów nadzieje na bliski dialog judaizmu z chrześcijaństwem, a Franciszek ani słowa o tym nie powiedział, "nie nazwał Żydów starszymi braćmi katolików". - Obawiam się, że papież nie ma magicznego powiedzenia - uważa. Do tego - jak podkreśla - od dwóch-trzech lat obserwowany jest w Izraelu wzrost nastrojów nacjonalistycznych.
Goście audycji "W samo południe" zgadzają się co do tego, że Zachód nie interesuje się bardzo konfliktem na Bliskim Wschodzie. Wydaje się on być pod kontrolą, więc społeczność międzynarodowa nie podejmuje żadnych kroków.

Audycję prowadził Jan Ordyński. Wysłuchaj całej rozmowy!
(Jedynka/IAR/PAP/kk)