- W przeprowadzonym na początku roku sondażu tylko 30 procent mieszkańców tego kraju deklarowało chęć przystąpienia do wspólnoty walutowej. Badanie powtórzono po zakończeniu kampani informacyjnej. Wynik był trochę lepszy, ale nadal połowa ankietowanych była przeciwna wprowadzeniu euro. Oczywiście ich zdanie nie liczyło się, bo rząd nie przeprowadzał w tej sprawie żadnego referendum - mówi dziennikarz Informacyjnej Agencji Radiowej. - To była decyzja stricte polityczna poparta doświadczeniem Estonii. Sąsiad Łotwy wprowadził euro 3 lata temu. Co prawda szczególnego "szału" w związku z tym nie było, ale katastrofa też się nie wydarzyła i nie zanotowano większego wzrostu cen.
Łotwa ma niewiele więcej mieszkańców niż liczy Warszawa, a jej gospodarka jest ponad 20-krotnie mniejsza od polskiej. Sam proces wprowadzenia nowej waluty nie był więc szczególnie skomplikowany.
- Sto tysięcy banknotów euro i czterysta tysięcy monet trafiło do łotewskiej kasy z mennicy w Niemczech, ale oczywiście nie brakuje na nich narodowych akcentów. Co więcej, Łotysze uważają, że ich euro jest najładniejsze w Europie - dodaje gość "Poranka OnLine". - Oczywiście, podwyżek nie dało się uniknąć, ale obyło się bez drastycznych różnic w cenach. Na płacenie starą walutą Łotysze mają czas do połowy stycznia.
Łotwa jest 18. krajem Unii Europejskiej, który zdecydował się na wejście do strefy euro. W ten sposób wspólną waluta posługują się już 333 mln. osób.
(kul)